– Tyle lat się spotykamy, gadamy i nic się nie dzieje. Nie ma momentu przekroczenia masy krytycznej. Jest potężna blokada polityczna i społeczna – stwierdziła Katarzyna Bratkowska, feministka, współautorka wydanej niedawno (razem z Kazimierą Szczuką) „Dużej książki o aborcji", podczas feminarium (tak feministki nazywają swoje spotkania, w kontrze do seminariów) poświęconego m.in. tejże publikacji.
Okazuje się, że wbrew temu, co na zewnątrz głoszą lewicowe i feministyczne ruchy, w środku wyczuć można frustrację i przeświadczenie o porażce. A frustracja prowadzi do radykalizacji i coraz mniej wyrafinowanych akcji typu „Dni cipki", „I love my vagina" (gdzie jedną z atrakcji miało być fotografowanie narządów rozrodczych przybyłych kobiet) czy wydawania kontrowersyjnych książek takich jak np. „Wielka księga cipek" czy, ostatnio, poradnik o aborcji dla nastolatek.
Szukanie winnego
Wszystko to jednak nie przynosi pożądanych przez feministki efektów – taki wniosek nasuwa się, gdy się posłucha, co mówią na zamkniętych spotkaniach we własnym gronie.
– O aborcji mówi się głównie przy okazji billboardów z Hitlerem (jedna z akcji obrońców życia – red.), gdy ktoś rzuci pomysł zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej albo w skrajnych przypadkach, takich jak głośna sprawa Agaty. A tak mówi się o tym sporadycznie – narzekała Katarzyna Szaniawska, wyrażając żal, że sprawą aborcji zajmują się głównie środowiska i media konserwatywne.
Zastanawiające, że pomimo licznych kampanii „Gazety Wyborczej" z mocno sfeminizowanym dodatkiem „Wysokie Obcasy", mimo sprzymierzeńca w postaci „Krytyki Politycznej", feministki mają na tym polu poczucie przegranej. I brak pomysłów, co jeszcze można by uczynić, aby Polki wreszcie zrozumiały, że są dyskryminowane, i zechciały ramię w ramię z feministkami walczyć o prawo do aborcji. Skoro zaś brak pomysłów, to trzeba znaleźć winnego.
– To Kościół zamknął drogę do legalizacji aborcji w Polsce, to on nie daje zgody na przestrzeganie podstawowych praw kobiet – mówiła wprost Claudia Snochowska-Gonzalez, współreżyserka filmu „Podziemne państwo kobiet" traktującego o podziemiu aborcyjnym w Polsce. A jako chlubny wyjątek, „jeden z bardziej przytomnych głosów w sprawie aborcji ze strony Kościoła", wymieniła Stanisława Obirka, teologa, który z Kościołem od chwili wystąpienia z zakonu w 2005 r. ma mało wspólnego.