Po środowej dyskusji w Parlamencie Europejskim na temat sytuacji na Węgrzech aż strach zabierać głos w tej sprawie, żeby nie zostać posądzonym o faszyzm. Ale raz kozie śmierć.
Komisja Europejska postanowiła wszcząć postępowanie w sprawie naruszenia przez Węgry przepisów prawa europejskiego odnośnie do zmian prawnych dotyczących sądownictwa, banku centralnego i organu ochrony danych osobowych.
Komisji nie podoba się, że zgodnie z ustawą o Magyar Nemzeti Bank (MNB) minister właściwy dla spraw finansów publicznych może brać udział w posiedzeniach rady polityki pieniężnej, a programy posiedzeń rady muszą być wcześniej przesyłane do rządu. Komisja ma też wątpliwości, czy ograniczenie pensji prezesa MNB w trakcie jego kadencji nie jest narzędziem wywierania na niego nacisku. Zastrzeżenia budzi treść nowej przysięgi,jaką ma składać (na wierność państwu i jego interesom – z uwagi na fakt, że jest on członkiem Rady Ogólnej Europejskiego Banku Centralnego) oraz zasady jego odwoływania i możliwość dokonywania zmian organizacyjnych w MNB – na przykład poprzez zwiększenie liczby członków rady polityki pieniężnej.
Zgodnie z nowym prawem kadencja prezesa Sądu Najwyższego, wybranego w czerwcu 2009 roku na sześć lat, została zakończona z końcem 2011 roku. Wiek emerytalny sędziów został obniżony z 70 lat do ogólnego wieku emerytalnego wynoszącego 62 lata.
Stworzona została nowa Krajowa Agencja Ochrony Danych, która od 1 stycznia 2012 roku zastąpiła Biuro Komisarza ds. Ochrony Danych. W związku z tym sześcioletnia kadencja urzędującego komisarza, rozpoczęta w 2008 roku, została zakończona.
Komisja nie zajęła się ustawą medialną, za którą na Orbana posypały się gromy, i szeregiem innych zarzutów stawianych Węgrom na łamach europejskiej i amerykańskiej prasy.
?
Zestawienie zastrzeżeń wysuniętych przeciwko Węgrom przez Komisję z temperaturą dyskusji w Parlamencie i wcześniejszych artykułów prasowych zmusza do refleksji, że nie chodzi wcale o wiek emerytalny sędziów.
Zaczęło się tradycyjnie od wstępniaka redakcyjnego. Tylko że w roli moskiewskiej „Prawdy" wystąpił tym razem londyński „Financial Times". Zgodnie ze sztuką redakcja zaczęła od przywołania autorytetu zmarłego Vaclava Havla, który przed śmiercią wyraził niepokój o demokrację węgierską. A potem już była jazda po bandzie. Dziennikarze orzekli, że na Węgrzech miał miejsce „zamach stanu w majestacie prawa", „znowelizowana konstytucja oraz zalew pomniejszych (basic) ustaw przepchniętych (rushed through) przez parlament praktycznie zlikwidowały system kontroli i równowagi między trzema gałęziami władzy", nowe ustawy „dają Fideszowi ogromną władzę nad mediami, sądami, bankiem centralnym oraz instytucjami nadzoru", „zmiany w ordynacji wyborczej pozwolą temu ugrupowaniu pozostać u władzy przez długie lata". Żadnych konkretnych przykładów nie podano.
Ciekaw jestem, jak to się dzieje, że inne parlamenty ustawy uchwalają (w Polsce na przykład tę o refundacji leków), a przez parlament węgierski ustawy się przepycha? Który przepis nowej węgierskiej konstytucji albo pomniejszych ustaw daje konkretnie Fideszowi władzę nad mediami, sądami, bankiem centralnym i instytucjami nadzoru – bo ja takiego nie znalazłem?