Orban do naśladowania

Nagonka zaczęła się tradycyjnie od wstępniaka redakcyjnego. W roli moskiewskiej „Prawdy” wystąpił tym razem londyński „Financial Times”

Publikacja: 21.01.2012 00:01

Po środowej dyskusji w Parlamencie Europejskim na temat sytuacji na Węgrzech aż strach zabierać głos w tej sprawie, żeby nie zostać posądzonym o faszyzm. Ale raz kozie śmierć.

Komisja Europejska postanowiła wszcząć postępowanie w sprawie naruszenia przez Węgry przepisów prawa europejskiego odnośnie do zmian prawnych dotyczących sądownictwa, banku centralnego i organu ochrony danych osobowych.

Komisji nie podoba się, że zgodnie z ustawą o Magyar Nemzeti Bank (MNB) minister właściwy dla spraw finansów publicznych może brać udział w posiedzeniach rady polityki pieniężnej, a programy posiedzeń rady muszą być wcześniej przesyłane do rządu. Komisja ma też wątpliwości, czy ograniczenie pensji prezesa MNB w trakcie jego kadencji nie jest narzędziem wywierania na niego nacisku. Zastrzeżenia budzi treść nowej przysięgi,jaką ma składać (na wierność państwu i jego interesom – z uwagi na fakt, że jest on członkiem Rady Ogólnej Europejskiego Banku Centralnego) oraz zasady jego odwoływania i możliwość dokonywania zmian organizacyjnych w MNB – na przykład poprzez zwiększenie liczby członków rady polityki pieniężnej.

Zgodnie z nowym prawem kadencja prezesa Sądu Najwyższego, wybranego w czerwcu 2009 roku na sześć lat, została zakończona z końcem 2011 roku. Wiek emerytalny sędziów został obniżony z 70 lat do ogólnego wieku emerytalnego wynoszącego 62 lata.

Stworzona została nowa Krajowa Agencja Ochrony Danych, która od 1 stycznia 2012 roku zastąpiła Biuro Komisarza ds. Ochrony Danych. W związku z tym sześcioletnia kadencja urzędującego komisarza, rozpoczęta w 2008 roku, została zakończona.

Komisja nie zajęła się ustawą medialną, za którą na Orbana posypały się gromy, i szeregiem innych zarzutów stawianych Węgrom na łamach europejskiej i amerykańskiej prasy.

?

Zestawienie zastrzeżeń wysuniętych przeciwko Węgrom przez Komisję z temperaturą dyskusji w Parlamencie i wcześniejszych artykułów prasowych zmusza do refleksji, że nie chodzi wcale o wiek emerytalny sędziów.

Zaczęło się tradycyjnie od wstępniaka redakcyjnego. Tylko że w roli moskiewskiej „Prawdy" wystąpił tym razem londyński „Financial Times". Zgodnie ze sztuką redakcja zaczęła od przywołania autorytetu zmarłego Vaclava Havla, który przed śmiercią wyraził niepokój o demokrację węgierską. A potem już była jazda po bandzie. Dziennikarze orzekli, że na Węgrzech miał miejsce „zamach stanu w majestacie prawa", „znowelizowana konstytucja oraz zalew pomniejszych (basic) ustaw przepchniętych (rushed through) przez parlament praktycznie zlikwidowały system kontroli i równowagi między trzema gałęziami władzy", nowe ustawy „dają Fideszowi ogromną władzę nad mediami, sądami, bankiem centralnym oraz instytucjami nadzoru", „zmiany w ordynacji wyborczej pozwolą temu ugrupowaniu pozostać u władzy przez długie lata". Żadnych konkretnych przykładów nie podano.

Ciekaw jestem, jak to się dzieje, że inne parlamenty ustawy uchwalają (w Polsce na przykład tę o refundacji leków), a przez parlament węgierski ustawy się przepycha? Który przepis nowej węgierskiej konstytucji albo pomniejszych ustaw daje konkretnie Fideszowi władzę nad mediami, sądami, bankiem centralnym i instytucjami nadzoru – bo ja takiego nie znalazłem?

W mediach pojawiły się zarzuty ograniczenia uprawnienia węgierskiego sądu konstytucyjnego do badania konstytucyjności przepisów na  wniosek zwykłych obywateli. Wbrew dotychczasowej praktyce będą oni musieli najpierw przejść całą procedurę sądową. Ale przecież tak też jest w Polsce! Za co więc krytyka?

Wątpliwości wzbudził przepis, że sędzia Sądu Najwyższego musi mieć pięcioletni staż. Został on uznany za cios w obecnego prezesa, który pracował w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i nie może się wylegitymować doświadczeniem nad Balatonem. Ale przecież w Polsce (art. 22 § 1 pkt 6 ustawy o Sądzie Najwyższym i art. 5 ust 3 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym) wymagany jest staż 10 lat!

Za zamach na demokrację uznano też zmniejszenie liczby posłów z 386 do 199. Dlaczego? Przecież to taniej – bo mniej posłów to mniejsze wydatki na ich utrzymanie. A Węgrów jest raptem

10 milionów, więc nawet 199 posłów to dużo (proporcjonalnie w Polsce, gdzie obywateli jest prawie 4 razy więcej, powinno być 800). Zresztą ministerstw w „faszystowskim" rządzie Orbana jest raptem osiem, a w Polsce 19. To gdzie jest pod tym względem lepiej? Moim zdaniem – na Węgrzech.

Opozycja skrytykowała niemal całą nową konstytucję. Od invocatio dei na początku (choć słowa „Boże, błogosław Węgrów", od których zaczyna się preambuła, są zarazem pierwszym wersem hymnu) po zmianę nazwy państwa z Republiki Węgierskiej na Węgry, co ma oznaczać jakoby... zapowiedź rezygnacji z systemu republikańskiego. Jakoś krytycy nie zauważyli, że w nazwie USA słowo „republika" też nie występuje.

Po wstępniaku zaraz pojawiły się głosy nawołujące do ustąpienia Orbana i utworzenia rządu pozapartyjnego. Ciekawe, jak by się to miało odbyć, skoro partia Orbana ma w parlamencie przeważającą większość, a mimo spadku poparcia sondaże przewidują, że wygra i nowe wybory?

Ja się tam nie znam na polityce, więc się zajmę gospodarką, której stan ma uzasadniać konieczność dymisji Orbana. W krytykowanej nowej węgierskiej konstytucji przewidziano limit zadłużenia do wysokości 50 proc. PKB – czyli o 10 punktów procentowych niższy niż w Polsce! To też źle? Przecież cała Europa walczy z problemem nadmiernego zadłużenia. Węgry są więc raczej pod tym względem dobrym przykładem do naśladowania dla innych!

CIT wynosi dziś na Węgrzech 19 proc., a dla małych i średnich przedsiębiorstw został właśnie obniżony do 10 proc! Od 1 stycznia obowiązuje też liniowy PIT ze stawką 16 proc. i z ulgami na dzieci.

Może dlatego w Polsce, jako chyba już ostatnim kraju postkomunistycznym, upieramy się przy podatkowej progresji – żeby nie posądzono nas o „faszyzm"?

Za to podstawowa stawka VAT została podwyższona do 27 proc. Niezmienione zostały stawki na podstawowe produkty żywnościowe (18 proc.), prasę i książki (5 proc.). Ale podwyżkę VAT poparła Komisja Europejska. Inaczej niż obniżkę PIT. To jest kość niezgody między węgierskim rządem a Międzynarodowym Funduszem Walutowym, który żądał od Węgrów rezygnacji z jego obniżania, choć w ostatnim raporcie OECD „Taxing Wages 2009 – 2010" zalecana jest właśnie zmiana proporcji między podatkami pośrednimi i bezpośrednimi.

?

Może więc „faszystowski" jest „podatek chipsowy"? Ale polski rząd też myśli o jego wprowadzeniu. Pomysłu likwidacji preferencyjnych stawek VAT na „używki" – bo chipsy są używką – ja bym za „faszystowski" nie uznał.

To może zatem „faszystowska" jest decyzja, że do zmiany przepisów podatkowych wymagana odtąd będzie kwalifikowana większość 2/3 głosów? Ale, skoro do zmiany konstytucji potrzebna jest kwalifikowana większość głosów, to dlaczego do zmiany systemu podatkowego nie może być wymagana taka sama? Jak pokazuje praktyka, w konstytucjach są same ogólniki, a tu chodzi o konkretne pieniądze!

Dług publiczny, który od 2002 roku wzrósł na Węgrzech z 53 do 82 proc. PKB w 2009 roku, w 2011 r. został zredukowany do 75 proc. – jak pochwalił się Orban w czasie swojego wykładu w London School of Economics (choć trwa spór o metodologię jego liczenia). Węgry i Szwecja były jedynymi krajami UE, które w minionym roku zmniejszyły swój deficyt! Wyniósł on 2,9 proc. PKB. Pierwszy raz od wejścia do UE Węgry spełniły pod tym względem wymagania traktatu z Maastricht. My się dopiero o to staramy.

Owszem – zmiany w ustawie o MNB też mi się nie podobają. Podobnie jak nowa węgierska ustawa medialna. Ale to, co się dzieje z nagonką na Węgry, przeczy starej teorii, że „jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi – o dziewczynę albo o pieniądze". Z Węgrami wiadomo, o co chodzi – o zrównanie wieku emerytalnego sędziów z wiekiem emerytalnym innych grup zawodowych! Pyszne!

Autor jest profesorem prawa, adwokatem i prezydentem Centrum im. Adama Smitha

Po środowej dyskusji w Parlamencie Europejskim na temat sytuacji na Węgrzech aż strach zabierać głos w tej sprawie, żeby nie zostać posądzonym o faszyzm. Ale raz kozie śmierć.

Komisja Europejska postanowiła wszcząć postępowanie w sprawie naruszenia przez Węgry przepisów prawa europejskiego odnośnie do zmian prawnych dotyczących sądownictwa, banku centralnego i organu ochrony danych osobowych.

Komisji nie podoba się, że zgodnie z ustawą o Magyar Nemzeti Bank (MNB) minister właściwy dla spraw finansów publicznych może brać udział w posiedzeniach rady polityki pieniężnej, a programy posiedzeń rady muszą być wcześniej przesyłane do rządu. Komisja ma też wątpliwości, czy ograniczenie pensji prezesa MNB w trakcie jego kadencji nie jest narzędziem wywierania na niego nacisku. Zastrzeżenia budzi treść nowej przysięgi,jaką ma składać (na wierność państwu i jego interesom – z uwagi na fakt, że jest on członkiem Rady Ogólnej Europejskiego Banku Centralnego) oraz zasady jego odwoływania i możliwość dokonywania zmian organizacyjnych w MNB – na przykład poprzez zwiększenie liczby członków rady polityki pieniężnej.

Zgodnie z nowym prawem kadencja prezesa Sądu Najwyższego, wybranego w czerwcu 2009 roku na sześć lat, została zakończona z końcem 2011 roku. Wiek emerytalny sędziów został obniżony z 70 lat do ogólnego wieku emerytalnego wynoszącego 62 lata.

Stworzona została nowa Krajowa Agencja Ochrony Danych, która od 1 stycznia 2012 roku zastąpiła Biuro Komisarza ds. Ochrony Danych. W związku z tym sześcioletnia kadencja urzędującego komisarza, rozpoczęta w 2008 roku, została zakończona.

Komisja nie zajęła się ustawą medialną, za którą na Orbana posypały się gromy, i szeregiem innych zarzutów stawianych Węgrom na łamach europejskiej i amerykańskiej prasy.

Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus". Jędrzej Bielecki: Jak Donald Trump zmieni Europę.
Plus Minus
„Kubi”: Samuraje, których nie chcielibyście poznać
Plus Minus
„Szabla”: Psy i Pitbulle z Belgradu
Plus Minus
„Miasto skazane i inne utwory”: Skażeni złem
Plus Minus
„Sniper Elite: Resistance”: Strzelec we francuskiej winnicy