Andrzej Talaga: Grecji przyda się mocny klaps

W poniedziałek Unia ma zdecydować, czy da Grekom 130 mld euro. Jeśli nawet powie „tak", Hellada nie wykaraska się z kłopotów.

Publikacja: 16.02.2012 21:23

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Zbankrutuje, nie teraz, to za rok, dwa lata, lepiej już skrócić niepewność. Państwa to nie ludzie, ich ekonomiczna śmierć nie jest ostateczna, może wręcz okazać się... ożywcza, nawet, gdyby za gospodarką upadło także państwo. Naprawią je europejskie siły okupacyjne.

 

Grecki rząd oraz parlament zaakceptował plan oszczędnościowy, dwie największe partie socjalistyczny PASOK i prawicowa Nowa Demokracja przesłały do Brukseli oświadczenie, że będą respektować jego założenia w wypadku, gdyby zwyciężyły w kwietniowych wyborach. Teraz pozostaje jeszcze zgodzić się na nadzór nad wykonaniem budżetu lub stworzenie funduszu, na który będą trafiały wpływy budżetowe – żeby rząd spłacał długi, a nie trwonił je na wydatki publiczne – i można przelewać pieniądze. Optymiści widzą w tym nadzieję na przełamanie kryzysu, realiści jednak zadają pytanie: po co?

1.

Po wprowadzeniu planu oszczędnościowego w 2010r. w zamian za pierwszą transzę pomocy Grecji nie udało się wprawdzie poprawić ściągalności podatków, ukrócić szarej strefy, kuleje prywatyzacja, ale spadło zatrudnienie w administracji, wzrosły dochody państwa z VAT, a wpływy do budżetu zaczną w tym roku równoważyć wydatki; bez uwzględnienia obsługi zadłużenia. Kłopot w tym, że długu nijak nie da się spłacić, ani teraz, ani w przyszłości. Niemożliwe jest nawet zbicie go do 120 proc. PKB w 2020r., co zakłada plan oszczędnościowy, nawet gdyby wierzyciele odpuścili Atenom więcej niż połowę zobowiązań.

Grecja nie spłaci, ani nie zredukuje  długu, ponieważ jest strukturalnie dysfunkcjonalna. Wolfgan Muenchau, publicysta Financial Times, zwolennik jej bankructwa, wskazuje, że aby odbić się od dna Hellada potrzebuje sprawnej infrastruktury gospodarczej, nowoczesnego rynku pracy i likwidacji klientelizmu, który nazywa politycznym systemem plemiennym. Można dorzucić do tej listy egzekwowanie prawa.  Kraj potrzebuje radykalnej przebudowy, nie dojdzie jednak do niej bez katharsis, jakim będzie bankructwo, a potem zapaść państwa.

2.

Uroki upadku zaczynają już dostrzegać greccy politycy. Niejasne jest stanowisko lidera Nowej Demokracji Antonisa Samarasa. Oficjalnie zgadza się na cięcia i chce pozostania Grecji przy euro, ale jego zaplecze polityczne kalkuluje czy nie lepiej doprowadzić do bankructwa i po wygraniu wyborów uzdrowić kraj, niż przykładać ręki do pauperyzacji społeczeństwa i tracić na popularności. Skrajna lewica, szczególnie komuniści oraz Koalicja Radykalnej Lewicy, nie ma rozterek i gra na bankructwo, bo można by wtedy w ogóle nie spłacać długów; sondaże dają jej łącznie 42 procent głosów.

Nikt nie wie, jak mógłby wyglądać upadek Grecji. Musiałaby opuścić strefę euro i wprowadzić drachmę? Pozostanie przy wspólnej walucie i będzie się nią posługiwać jak Czarnogóra i Kosowo, które nie są członkami euro klubu? Nie wiadomo. Można jednak założyć, że dojdzie do paniki, wycofywania pieniędzy z banków, może upadku sytemu bankowego, zaburzeń społecznych, a nawet rozkładu państwa. Spotkało to w 1997r. Albanię, która rozpadła się, kiedy ludzie zaczęli masowo wyciągać pieniądze z upadających piramid finansowych. Doszło do rozgrabienia magazynów broni, armia rozeszła się do domów, a na ulicach zakrólowała przemoc.

3.

Przykład ten nie napawa optymizmem, ale Albania wyszła z zapaści zdrowsza. Wciąż nie dostaje do europejskich standardów, ma jednak sprawny system polityczny, zreformowane wojsko, gospodarka rośnie, zmalał udział szarej strefy w BKP. Wszystko to dzięki międzynarodowej, głównie włoskiej, interwencji, która zaprowadziła porządek. Umożliwiła rozbrojenie ludność, odtworzenie rządu i wreszcie zreformowanie państwa.

Podobnie może być w przypadku najczarniejszego scenariusza greckiego. Unia Europejska i NATO nie pozwolą na powstanie czarnej dziury na południu Europy. Skoro Grecy nie potrafią naprawić swojego państwa sami, może wstrząs i obce siły porządkowe zmobilizują ich do odnowy. Finansowe plastry już ich nie uratują, czas na elektrowstrząsy.

Zbankrutuje, nie teraz, to za rok, dwa lata, lepiej już skrócić niepewność. Państwa to nie ludzie, ich ekonomiczna śmierć nie jest ostateczna, może wręcz okazać się... ożywcza, nawet, gdyby za gospodarką upadło także państwo. Naprawią je europejskie siły okupacyjne.

Grecki rząd oraz parlament zaakceptował plan oszczędnościowy, dwie największe partie socjalistyczny PASOK i prawicowa Nowa Demokracja przesłały do Brukseli oświadczenie, że będą respektować jego założenia w wypadku, gdyby zwyciężyły w kwietniowych wyborach. Teraz pozostaje jeszcze zgodzić się na nadzór nad wykonaniem budżetu lub stworzenie funduszu, na który będą trafiały wpływy budżetowe – żeby rząd spłacał długi, a nie trwonił je na wydatki publiczne – i można przelewać pieniądze. Optymiści widzą w tym nadzieję na przełamanie kryzysu, realiści jednak zadają pytanie: po co?

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy