Otwartość kulturowa, ale także głęboko zakorzeniony uniwersalizm (określany – moim zdaniem nie do końca słusznie przez amerykańskiego watykanistę Johna Allena – mianem „kosmopolityzmu") „rodzi też – by zacytować Allena – pewien rodzaj arogancji, poczucie, że »my, tu w Rzymie« zawsze widzimy wszystko dalej i lepiej niż inni. Takie słowa padają często z ust pracujących w kurii Włochów, którzy skłonni są wierzyć, że mają »powołanie« do rządzenia, wynikające z wielowiekowego statusu Rzymu jako captis mundi". Pewien włoski prałat z Sekretariatu Stanu powiedział mi: „Włosi z natury mają bardziej uniwersalne spojrzenie. To element naszej konstrukcji psychicznej. Jedność narodowa Italii zrodziła się niecałe sto lat temu, a nasza tożsamość narodowa wciąż nie jest zbyt silna. Nie jesteśmy więc tak ograniczeni przez nacjonalizm (...) Sądzę, że my, Włosi intuicyjnie wnosimy bardziej międzynarodowe spojrzenie" – cytuje włoskiego prałata John L. Allen w książce „Wszyscy ludzie papieża. Watykan za zamkniętymi drzwiami".
Takie myślenie, zdaniem George'a Weigla, było zresztą pierwszym i najpoważniejszym problemem, z jakim zetknął się Jan Paweł II, obejmując Stolicę Piotrową. Polski papież był pierwszym od dawna biskupem Rzymu, który nie tylko nie był Włochem, ale także nie miał kurialnego doświadczenia. Dla pracujących w Watykanie od lat Włochów był on zatem ciałem obcym, kimś, kto nie rozumie specyfiki watykańskiej, a do tego upiera się przy swoim zdaniu i ani myśli dostosowywać się do ustalonego od wieków stylu życia i działania. „Najważniejszy problem, jeśli chodzi o kurię rzymską w październiku 1978 roku, gdy Jan Paweł II został papieżem, nie polegał na wszechobecnym łotrostwie, lecz na postawie – bezzasadnym, choć historycznie zrozumiałym przywiązaniu do »sposobu, w jaki tu pracujemy«, który wielu szczególnie włoskich kurialistów zaczęło utożsamiać z wolą bożą w odniesieniu do Kościoła.
„Pan powiedział: »Odwagi, Jam zwyciężył świat«. Jesteśmy w »drużynie« Pana, a zatem w drużynie zwycięskiej" – mówił papież. Te słowa to przypomnienie, jak powinno być
Gli stranieri, cudzoziemcy właściwie tu nie pasują – powiedział kiedyś urzędnik wysokiego szczebla bez żadnego zażenowania. Papież, który miał własne wyobrażenie o tym, jak należy postępować, który je przetestował i potwierdził w bezpośredniej praktyce duszpasterskiej, musiał budzić niechęć w takim środowisku" – stwierdza Weigel. Niechęć ta przekładała się na rozmaite większe lub mniejsze złośliwości, których kilkakrotnie udawało się uniknąć tylko dzięki czujności jego najbliższych, często polskich współpracowników. Przykładem może być podstawienie pociągu z cyrkową lokomotywą, którą papież miał odwiedzić jedną z parafii. Ostatecznie, dzięki czujności służb papieskich, Jan Paweł II pojechał na miejsce innym środkiem lokomocji.
Cudzoziemcy i papieże
Ostatecznie wojna ucichła. Papież z Polski nie zdecydował się na konflikt z kurią rzymską, uznając, że od wojny z biurokracją ważniejsza jest ewangelizacja. To ona miała stopniowo odmienić kurię. Nic jednak nie wskazuje na to, by rzeczywiście się to udało. Stąd jednym z priorytetów Benedykta XVI miała być właśnie reforma kurii rzymskiej, próba jej oczyszczenia. Było to tym ważniejsze, że wielu skandali dręczących Kościół można by uniknąć, gdyby nie to, że kuria strzegła Jana Pawła II przed „niepotrzebnymi zmartwieniami" dotyczącymi choćby skandali seksualnych. Powodem było – także bardzo charakterystyczne dla tej instytucji przekonanie, że o pewnych sprawach nie należy mówić, swoich należy chronić, a sprawy załatwiać tak, by nie wypływały one na zewnątrz. W efekcie Jan Paweł II uczestniczył w kolejnych jubileuszach kapłaństwa ks. Marciala Maciela, i to w czasie, gdy wszystkie media trąbiły już o jego niemoralnym trybie życia, biseksualnych, a nawet pedofilskich zainteresowaniach.