Mężczyzna niekonieczny

Publikacja: 14.09.2012 20:00

Tomasz Wróblewski

Tomasz Wróblewski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Zaprzyjaźniona feministka, pewnie z przekory (bo tylko dlatego, jak sądzę, się ze mną spotyka, czy nie tak, Sarah?) podarowała mi nowy amerykański bestseller. Także z przekory go przeczytałem, choć już tytuł „The End of Men and the Rise of Women" („Koniec mężczyzn i rozkwit kobiet"), nie nastrajał wesoło. Jak to jest, że kariera, rozkwit, wolność i szczęście jednej płci muszą oznaczać schyłek drugiej? Czy naprawdę nie da się żyć obok siebie? Czy musi być jak homo sapiens z neandertalczykiem – tylko silniejszy przeżyje?

Autorka książki, Hanna Rosin, jak wielu uczonych wyspecjalizowanych w gender studies na co dzień przywiązana jest do tradycyjnych lewicowych ideałów. A kiedy przychodzi do walki płci, to świat widzi jako pole bitwy. Czyli tak jak Reagan widział gospodarkę. Czy faktycznie kobiecość oznacza dziś agresję, upokorzenie rywala, kontrolę nad światem? Jak to jest Sarah?

Rosin twierdzi, że nowe zdobycze – prawa kobiet, wyzwolenie seksualne, pigułka, randki przez Internet – pozwalają kobietom koncentrować się na pracy i własnych przyjemnościach bez tych wszystkich „przeszkadzajek", czyli konwenansów przypisywanych tradycyjnemu modelowi kobiety i rodziny. Jednym słowem lata „kultury jednej nocy", seksu bez zobowiązań, dały wymierne korzyści kobietom. Też tak to widzisz, Sarah?

Autorka przyznaje, że mnóstwo kobiet wciąż jest niewolnicami własnych dylematów egzystencjalnych. Kariera czy rodzina. Rozdarte miedzy zaangażowaniem uczuciowym a drinkiem z happy endem. Ale nie są już skazane na zaklęty krąg szukania partnera, który wspiera je w marzeniach, w zamian za co one wspierają go w karierze. Mężczyzna jest użyteczny, ale niekonieczny. To on według autorki cierpi dziś na depresje i kompleks bezużyteczności.

Ale w tym samym rozdziale mamy interesujące spostrzeżenie, że wciąż większość dzieci wychowywanych przez samotne matki zostało poczęte w czasie, kiedy były one w stałym związku. Wniosek z tego, że to nie rola mężczyzn podupada, ale raczej instytucja małżeństwa. Że to rozpad rodziny daje kobietom „prawdziwą wolność". Czy dalej czytamy tę samą książkę, Sarah?

Profesor Brad Wilcox, na którego również powołuje się Rosin w części poświęconej zmieniającemu się stylowi życia kobiet „wyzwolonych od małżeństwa", w innym opracowaniu zwraca uwagę, że dzieci wychowane w domu przez samotną matkę mają znacznie gorsze wyniki w szkole i, co ciekawe, zwykle lądują niżej na drabinie społecznej niż ich matki. A Anne-Marie Slaughter w głośnym tekście dla miesięcznika „Atlantic" pt. „Dlaczego kobiety wciąż nie mogą mieć wszystkiego" twierdzi, że kobiety są oszukiwane.  To nieprawda, że możliwa jest  zawrotna kariera, przy jednoczesnym macierzyństwie: „feministki naciągają rzeczywistość".

Rosin poświęca cały rozdział agresji wśród kobiet. Gwałtownie przybywa wytaczanych kobietom spraw o molestowanie i znęcanie się nad pracownikami. Zarówno nad mężczyznami jak nad innymi kobietami. Proporcje są porównywalne z podobnymi zachowaniami u mężczyzn. Autorka daje do zrozumienia, że to też pochodna tej wolności. Po prostu kobiety reagują jak szczury korporacyjne, niezależnie od płci.

Ale jest też fragment o przemocy. Nie tej w biurze, w kolejce do metra, nie o kobiecie krzyczącej na sprzedawcę albo kelnera,  ale o twardych przestępstwach. Pobicia, pchnięcie nożem,  z zazdrości,  nienawiści – ot, takie ludzkie zachowania. Od 1990 roku, od kiedy wprowadzono prawo do automatycznego zatrzymania osoby podejrzanej o znęcanie się nad współmałżonkiem, liczba aresztowanych kobiet gwałtownie wzrosła. W kilku stanach USA – nie wiem, czy doczytałaś do tego miejsca, Sarah – w kilku stanach to jest 50 proc. wszystkich aresztowanych.

Według Rosin mężczyzni są ofiarami własnego seksizmu. Zakochani w swoim maskulinizmie, pewni swojej wyższości, przestaliśmy się starać. Opuszczaliśmy  się w szkole, nie kończyliśmy studiów i z czasem zaczęliśmy tracić lepsze, intratne prace.

Mężczyźni w kryzysie są pierwsi do zwolnień. Lądują na kozetkach u psychologa, siadają na brzegu rzeki i godzinami łowią ryby, albo zapijają dzień. Nie potrafią podnieść się po klęsce. A ponoć panie robią to przez całe życie.

Ciekawe, że autorka racjonalizuje kobiecą przemoc. Uważa ją za naturalną konsekwencję  zanikającego znaczenia mężczyzn. To słabi mężczyźni są przez kobiety molestowani i wdeptywani w dywan. Taka natura drapieżnika. W pracy i w domu coraz częściej jesteśmy ciężarem dla wolnych, twardych kobiet, traktujących mężczyzn jako dodatek do swojej wolności. Mamy to, na co zasłużyliśmy. My, i jak twierdzi prof. Wilcox,  nasze dzieci, staliśmy się ofiarami tej nagle zdobytej przed kobiety wolności. Ale czy jest to prawdziwa wolność, Sarah, czy tylko jeszcze jeden temat, na który możemy się przekomarzać?

Zaprzyjaźniona feministka, pewnie z przekory (bo tylko dlatego, jak sądzę, się ze mną spotyka, czy nie tak, Sarah?) podarowała mi nowy amerykański bestseller. Także z przekory go przeczytałem, choć już tytuł „The End of Men and the Rise of Women" („Koniec mężczyzn i rozkwit kobiet"), nie nastrajał wesoło. Jak to jest, że kariera, rozkwit, wolność i szczęście jednej płci muszą oznaczać schyłek drugiej? Czy naprawdę nie da się żyć obok siebie? Czy musi być jak homo sapiens z neandertalczykiem – tylko silniejszy przeżyje?

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał