Peter Singer już od lat 70. wyrastał na idola postępowców odrzucających tradycyjna etykę. O ile jednak przez dłuższy czas jego poglądy można było traktować jako oderwane od rzeczywistości obrazoburcze teoryjki niepoważnego filozofa, o tyle w ostatnich latach przynajmniej część z jego radykalnych przekonań stała się podstawą programów partii politycznych. I to nie tylko w Europie Zachodniej, ale też nad Wisłą.
Naczelne tezy tego profesora filozofii są w największym skrócie takie, że dzieci można by zabijać po urodzeniu, a nie tylko przed nim, ponieważ są mało świadome, oraz że eutanazja jest dozwolona. Natomiast dorosłe zwierzęta wyższe powinny być chronione tak jak ludzie. Dodatkowo, że religia jest źródłem zbrodni i zacofania.
Singer idzie w stronę przewidzianą w słynnym opowiadaniu science fiction „Przedludzie" („Pre-Persons", Philip K. Dick), w którym z woli Kongresu USA aborcja jest dopuszczalna do wieku, w którym dzieci zaczynają myśleć abstrakcyjnie, ustalonego na 12 lat. A u nas Palikot już o „przedludziach" mówił i do Singera się odwoływał. Tak zwana późna aborcja, czyli zabijanie dzieci zdolnych do życia poza organizmem matki, jest w niektórych krajach dozwolona.
Kariera medialna
Lektura Singera, który łączy zręczność pisarską i naukowy ton z twierdzeniami bez dowodu i bezczelną manipulacją, wskazuje jasno, że jego motywem nie jest poszukiwanie prawdy. Raczej przeciwnie, jej zwalczanie w imię własnej ideologii.
Dokładniejsza dyskusja z nim nie jest specjalnie potrzebna, podobnie jak z „Mein Kampf". Twierdzenia, że wolno zabijać ludzi, ale trzeba chronić zwierzęta, na milę trącą absurdem i prowokacją. Dzieci przed narodzeniem są ludźmi, a nie przedludźmi, tak samo jak Żydzi i Polacy są ludźmi, a nie podludźmi.
Intelektualnie trudno więc jego tezy traktować poważnie i ci, którzy tak czynią, tylko się kompromitują. Trzeba natomiast mówić o ich szkodliwości.
Gdyby Singer, jak autorzy wielu wpisów na forach internetowych, tylko wyładowywał swoje obsesje, nie odniósłby większego sukcesu. Tymczasem jego książki dobrze się sprzedają, a on sam awansował z Australii do USA (Princeton). Nawiedzony czy nie, świadomie szuka sensacji, a przy tym utrafił w lukę rynkową. W świecie kultury masowej hucpa przynosi sukces. Część odpowiedzi na pytanie, po co to pisze – i po co go wydają – mogła też leżeć na stołach, które Pan Jezus powywracał w świątyni.