Ciąg nieznośnych skojarzeń

Działo się to w czasach Albina Siwaka. Do odpowiedniego urzędu zgłosił się obywatel i zażądał zmiany nazwiska. Usłyszał, że to nie takie proste, że sąd, że biurokracja, a poza tym Radziwiłł i tak się nie będzie mógł nazywać. Ale on nalega. – No dobrze, a jak się pan nazywa? – Albin Dupa. – Hm, no tak, tu nie powinno być problemu. A jak by się pan chciał nazywać? – Józef Dupa.

Aktualizacja: 15.06.2019 17:19 Publikacja: 14.06.2019 17:00

Ciąg nieznośnych skojarzeń

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Bo wszystko jest, proszę szanownych państwa, kwestią skojarzeń. Ot, taki Freud, iluż on satyrykom i felietonistom na chleb dał zarobić! Gdy z jednego z jego dzieł wyczytano, iż mężczyzna śniący o szafie śni de facto o gołej babie, kilku co dowcipniejszych spytało, czy gdy śnią o gołej babie, to faktycznie marzą o szafie. Wydaje się jednak, że nie, że to w jedną stronę tylko działa.

I tak, widząc dwie ósemki, czyli 88, obywatele Co Przenikliwsi nie widzą ani cyfr (dwóch oddzielnie), ani też liczby. Nie, oni widzą Hitlera. W sumie nieważne, czemu 88 to Hitler, dość, że Adolf, dość, że on. Tak jak i nikt nie docieka, czemuż to 666 nie jest najlepszym numerem na infolinię, tylko diabłem wcielonym. Mówiłem, że to jednostronne? Naturalnie, w końcu nawet Co Przenikliwsi, widząc Hitlera – w sensie konterfektu, nie jego ducha – nie widzą 88, tylko Führera we własnej osobie.

I tu pora się przyznać, że znów znalazłem się po właściwej dla mnie, niestety, upośledzonej stronie mocy. Otóż mnie się nijak 88 z Hitlerem nie kojarzy. Niedouczony i niewrażliwy jestem. Pereira takoż. A, prawda, nie wyjaśniłem, że Samuel Pereira jest młodocianym redaktorem telewizyjnym, mocno zaangażowanym i jednoznacznie kojarzonym. Jest też obiektem hejtu łatwego i przyjemnego. Dodajmy od razu, że obywatel Pereira jest obiektem, nie ofiarą hejtu, bo sam w tej sztuce jest cokolwiek biegły, ale my nie o nim teraz, my o koszulce.

Rzeczony Samuel pojawił się był na stadionie na meczu Polska–Izrael w koszulce z numerem 88 i napisem „Pereira". I się zaczęło. Że nazizm propaguje – to jedni, albo debilem jest, skoro nie rozumie – to drudzy. I nikt nie uwierzył, że Pereira propagował, i owszem, ale rok swego urodzenia. W sumie i tak ma lepiej niż Piotr Anderszewski. Gdyby ten swoją koszulkę założył, toby go zamknęli – za nieobyczajność. Bo co to niby ma znaczyć 69?! I to ma być pianista?! Tfu, zboczeniec.

Co Przenikliwsi swoje jednak wiedzą i łatwo zbyć się kpiną nie dadzą. Wzmożenie wielkie właśnie z okazji meczu ich ogarnęło. „Pogrom" – napisał po 4:0 ktoś na stronie PZPN. No i wiadomo, pogrom, Kielce, Jedwabne, te klimaty. Doprawdy, cud, że Co Przenikliwsi nie wparowali na boisko, gdy Polak strzelał z wolnego, a sędzia Niemiec ustawiał mu mur z Żydów. Że mnie się wszystko z szafą kojarzy? Nie, nie mnie. I nie, to nie głupota za to odpowiada, choć zaiste, gdyby głupota miała skrzydła, nie potrzebowaliśmy F-35, wystarczyłaby eskadra postępowych dziennikarek.

Bo tu jest pies pogrzebany. Polityczna poprawność zastąpiła zwyczajną staroświecką grzeczność, i to zastąpiła ją na całego. Jeszcze kilka lat temu, w czasach, gdy Janka Ochojska nie była pospolitą hejterką chwalącą niepodawanie ręki, lecz osobą ze wszech miar szlachetną, mówiła, że nie obraża jej słowo „kaleka". Dziś „kaleka" czy „inwalida" to obelga, ba, nie ma już niepełnosprawnych, są „osoby z niepełnosprawnościami". I coś się zmieniło? Jakiś szacunek może, zmiana myślenia? Bzdura, dzieci z zespołem Downa (też już tak się nie mówi – jest trisomia) są fajne, gdy możemy założyć skarpetki nie do pary, ale generalnie powinny zniknąć, zanim się urodzą, prawda?

Przesadzam? Spytajcie Patryka Jakiego. Inwalidzi też są fajni, jak można nimi dokuczyć rządzącym, ale na co dzień, to sorry, ale zmykajcie i widoku nie psujcie.

Wszystko dlatego, że poprawność polityczna nie służy realnemu szacunkowi, ale realnej walce ideologicznej. W gruncie rzeczy gdzieś mamy kaleki czy Żydów, ważne, że możemy orężem politpoprawności przywołać do porządku konserwę. I nikt się nawet nie zająknie i nie wyśmieje, gdy używamy argumentu ad Hitlerum. Wszystko w imię postępującego postępu. I tak sobie tylko myślę, czy na Pereirze się skończy? Bo ja donosił nie będę, ale córka mojej osoby urodziła się 20 kwietnia. Nadal nic? To sprawdźcie sobie, kiedy urodził się 88. I co, myślicie, że zdelegalizują mnie Zośkę?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Bo wszystko jest, proszę szanownych państwa, kwestią skojarzeń. Ot, taki Freud, iluż on satyrykom i felietonistom na chleb dał zarobić! Gdy z jednego z jego dzieł wyczytano, iż mężczyzna śniący o szafie śni de facto o gołej babie, kilku co dowcipniejszych spytało, czy gdy śnią o gołej babie, to faktycznie marzą o szafie. Wydaje się jednak, że nie, że to w jedną stronę tylko działa.

I tak, widząc dwie ósemki, czyli 88, obywatele Co Przenikliwsi nie widzą ani cyfr (dwóch oddzielnie), ani też liczby. Nie, oni widzą Hitlera. W sumie nieważne, czemu 88 to Hitler, dość, że Adolf, dość, że on. Tak jak i nikt nie docieka, czemuż to 666 nie jest najlepszym numerem na infolinię, tylko diabłem wcielonym. Mówiłem, że to jednostronne? Naturalnie, w końcu nawet Co Przenikliwsi, widząc Hitlera – w sensie konterfektu, nie jego ducha – nie widzą 88, tylko Führera we własnej osobie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Niezwykłe życie Geoffreya Hintona. Od sieci neuronowych do ostrzeżeń przed AI
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku