Bo wszystko jest, proszę szanownych państwa, kwestią skojarzeń. Ot, taki Freud, iluż on satyrykom i felietonistom na chleb dał zarobić! Gdy z jednego z jego dzieł wyczytano, iż mężczyzna śniący o szafie śni de facto o gołej babie, kilku co dowcipniejszych spytało, czy gdy śnią o gołej babie, to faktycznie marzą o szafie. Wydaje się jednak, że nie, że to w jedną stronę tylko działa.
I tak, widząc dwie ósemki, czyli 88, obywatele Co Przenikliwsi nie widzą ani cyfr (dwóch oddzielnie), ani też liczby. Nie, oni widzą Hitlera. W sumie nieważne, czemu 88 to Hitler, dość, że Adolf, dość, że on. Tak jak i nikt nie docieka, czemuż to 666 nie jest najlepszym numerem na infolinię, tylko diabłem wcielonym. Mówiłem, że to jednostronne? Naturalnie, w końcu nawet Co Przenikliwsi, widząc Hitlera – w sensie konterfektu, nie jego ducha – nie widzą 88, tylko Führera we własnej osobie.
I tu pora się przyznać, że znów znalazłem się po właściwej dla mnie, niestety, upośledzonej stronie mocy. Otóż mnie się nijak 88 z Hitlerem nie kojarzy. Niedouczony i niewrażliwy jestem. Pereira takoż. A, prawda, nie wyjaśniłem, że Samuel Pereira jest młodocianym redaktorem telewizyjnym, mocno zaangażowanym i jednoznacznie kojarzonym. Jest też obiektem hejtu łatwego i przyjemnego. Dodajmy od razu, że obywatel Pereira jest obiektem, nie ofiarą hejtu, bo sam w tej sztuce jest cokolwiek biegły, ale my nie o nim teraz, my o koszulce.
Rzeczony Samuel pojawił się był na stadionie na meczu Polska–Izrael w koszulce z numerem 88 i napisem „Pereira". I się zaczęło. Że nazizm propaguje – to jedni, albo debilem jest, skoro nie rozumie – to drudzy. I nikt nie uwierzył, że Pereira propagował, i owszem, ale rok swego urodzenia. W sumie i tak ma lepiej niż Piotr Anderszewski. Gdyby ten swoją koszulkę założył, toby go zamknęli – za nieobyczajność. Bo co to niby ma znaczyć 69?! I to ma być pianista?! Tfu, zboczeniec.
Co Przenikliwsi swoje jednak wiedzą i łatwo zbyć się kpiną nie dadzą. Wzmożenie wielkie właśnie z okazji meczu ich ogarnęło. „Pogrom" – napisał po 4:0 ktoś na stronie PZPN. No i wiadomo, pogrom, Kielce, Jedwabne, te klimaty. Doprawdy, cud, że Co Przenikliwsi nie wparowali na boisko, gdy Polak strzelał z wolnego, a sędzia Niemiec ustawiał mu mur z Żydów. Że mnie się wszystko z szafą kojarzy? Nie, nie mnie. I nie, to nie głupota za to odpowiada, choć zaiste, gdyby głupota miała skrzydła, nie potrzebowaliśmy F-35, wystarczyłaby eskadra postępowych dziennikarek.