Donatan, późny wnuk Stachniuka

Bardzo łatwo jest obśmiać niedawny tekst w „Gazecie Polskiej" demaskujący niejakiego Donatana jako rosyjskiego agenta wpływu.

Publikacja: 25.01.2014 10:00

Filip ?Memches

Filip ?Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Przypomnijmy, że ten ostatnio popularny muzyk hiphopowy, autor przeboju „My, Słowianie", udzielił „Wprost" wywiadu, w którym oświadczył, że jest wyznawcą tak zwanej Rodzimej Wiary. Kościół katolicki w Polsce określił mianem „ambasadorstwa na rzecz zupełnie obcej kultury". Świętego Wojciecha oskarżył zaś o przymusowe nawracanie polskich tubylców ogniem.

Oczywiście, to nie te deklaracje Donatana skłoniły dziennikarzy „GP" do tego, żeby użyć w odniesieniu do jego działalności sformułowania: „nowa ruska ściema". Pogaństwo chyba nie jest w ich oczach grzechem. Gdyby bowiem nim było, nie traktowaliby jako swojego niemal guru Jarosława Marka Rymkiewicza, być może najwybitniejszego z żyjących polskich pisarzy, który w swojej twórczości kreśli pogańską wizję świata. Przejawia się ona chociażby w sakralizacji brutalnych praw rządzących przyrodą.

Ale Rymkiewicz to myśliciel, który w swoich publicznych wystąpieniach demonstruje polski patriotyzm i piętnuje rosyjski imperializm. Formy tych wystąpień mogą się podobać lub nie. Mamy tu jednak z pewnością do czynienia z kulturą wysoką.

Co innego Donatan. To kultura niska, a więc odwołująca się do plebejskich, masowych gustów. Ale nie tylko. Donatan, który sam o sobie mówi, że jest pół Polakiem, pół Rosjaninem, i twierdzi, że narody słowiańskie stanowią jedną grupę etniczną, w wywiadzie dla serwisu Hiphop.pl wyraził następujący pogląd: „Dziś pamięta się to, co złego przyniosły najpierw rozbiory, a potem czasy powojenne, nikt nie wspomina pozytywnego działania Rosji".

Teledysk „My, Słowianie" zakrawa na jeden wielki zgryw. I w tej kategorii można też interpretować deklaracje Donatana. Problem tkwi w tym, że nie wzięły się one znikąd, bo przecież ruch rodzimowierczy – owszem, niszowy – jest faktem. Ma on swoje korzenie w romantycznym zainteresowaniu przedchrześcijańską kulturą ziem polskich, w tym religijnością ich rdzennych mieszkańców. Z kolei w XX wieku postacią emblematyczną dla rodzimowierców był filozof Jan Stachniuk. Przypomnijmy pokrótce sylwetkę tego nieco ekscentrycznego intelektualisty.

W okresie międzywojennym Stachniuk założył organizację Zadruga. Był zdania, że historia Polski jest regresem spowodowanym przyjęciem żydowskiej, a więc obcej, religii – chrześcijaństwa. Negatywnego czynnika upatrywał szczególnie w kontrreformacji. Był przekonany, że „katolictwo" zaserwowało Polakom „wspakulturę" – ścieżkę degradacji duchowej i materialnej.

Warto przytoczyć tu cytaty z dzieł Stachniuka, żeby zilustrować specyficzny słownik, którym się posługiwał. W „Micie słowiańskim" czytamy: „Niszcząc kulturę starej Sławii, judochrześcijaństwo ułatwiało sobie zadanie poprzez przyswajanie jej strzępów, o ile z nich udawało się wytrzebić ducha pozytywnego stosunku do życia. Radosne obrzędy witania wiosny, lata, uroczystości postrzyżyn, ślubów zostały przenicowane jako płaczliwe, gorzkożalizmem nadziane »święta« obrzezanych dostojników palestyńskich judochrześcijaństwa". W „Dziejach bez dziejów" autor wskazywał skutki stagnacji gospodarczej („sklerozy otocznej"), która szczególnie dała o sobie znać w czasie nocy saskiej: „Niższa wydajność pracy milionów polakatolików w ciągu wieków stwarzała przesłanki do rozrostu pauperyzmu".

Z jednej strony Stachniuk chwalił narody protestanckie (zwłaszcza Niemców) za to, że mimo zachowania swojej formalnej przynależności do chrześcijaństwa odrzuciły „katolictwo" – co miało świadczyć o tym, że w gruncie rzeczy ich przedchrześcijańska tożsamość okazała się odporna na obce wpływy – i stawiał je za wzór cywilizacyjnego rozwoju. Z drugiej zaś strony opowiadał się za modelem gospodarki planowej – twierdził, że właśnie taki model dawał militarną przewagę III Rzeszy i ZSRR nad Polską.

Stachniuk był zdecydowanym antykomunistą. Walcząc w szeregach AK, uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. A jednak w trakcie drugiej wojny światowej związał się z rozłamową grupą Stronnictwa Pracy, która następnie podjęła kolaborację z władzą ludową, a jej czołowi przedstawiciele zrobili karierę w aparacie nowego państwa. Bardziej chodziło tu o pragmatyzm i chęć politycznego przetrwania niż o ideową woltę. Stachniukowi to nie pomogło. W roku 1949 został aresztowany (być może dlatego, że zabrakło jego protektora Zygmunta Felczaka, który zmarł rok wcześniej). Trzy lata później odbył się jego proces. Wśród postawionych mu zarzutów można wymienić między innymi promowanie w swoich publikacjach treści „faszystowskich" oraz działalność przeciwko PPR i Związkowi Sowieckiemu. Zapadł wyrok 15 lat więzienia. Tortury, jakie tam przeszedł, odbiły się na jego zdrowiu. Wolność uzyskał po śmierci Stalina w roku 1955. Zmarł osiem lat później.

Tak więc przywódca Zadrugi przegrał. Może by wygrał, gdyby wygłaszał peany na cześć polsko-rosyjskiego braterstwa. Donatan zdobywa zaś listy przebojów. Ale czy to oznacza, że dziś pogaństwo jest już tylko niewinną zabawą (bądź indywidualną filozoficzną refleksją, jak w przypadku Rymkiewicza)? Można się zastanawiać nad tym, czy skoro komunizm upadł, to Rosja przestała eksportować jakiekolwiek idee. A jeśli jednak coś eksportuje, to nie musi to być wyłącznie odwołujący się do chrześcijaństwa konserwatyzm. Nowe pogaństwo może skutecznie obrzydzać zgniły Zachód jako produkt „judeochrześcijaństwa". Tyle że źródłem prawdziwego życia dla Polaków pozostaje krzyż Jezusa Chrystusa, a nie posąg Światowida.

Przypomnijmy, że ten ostatnio popularny muzyk hiphopowy, autor przeboju „My, Słowianie", udzielił „Wprost" wywiadu, w którym oświadczył, że jest wyznawcą tak zwanej Rodzimej Wiary. Kościół katolicki w Polsce określił mianem „ambasadorstwa na rzecz zupełnie obcej kultury". Świętego Wojciecha oskarżył zaś o przymusowe nawracanie polskich tubylców ogniem.

Oczywiście, to nie te deklaracje Donatana skłoniły dziennikarzy „GP" do tego, żeby użyć w odniesieniu do jego działalności sformułowania: „nowa ruska ściema". Pogaństwo chyba nie jest w ich oczach grzechem. Gdyby bowiem nim było, nie traktowaliby jako swojego niemal guru Jarosława Marka Rymkiewicza, być może najwybitniejszego z żyjących polskich pisarzy, który w swojej twórczości kreśli pogańską wizję świata. Przejawia się ona chociażby w sakralizacji brutalnych praw rządzących przyrodą.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy