Jestem zdania, że Polacy jako ambitny i ciągle jeszcze witalny naród zasługują na więcej. I byłoby to możliwe do zrealizowania, gdyby polityczne decyzje były, po pierwsze, całkowicie zgodne z interesem obywateli, a po drugie, sięgały poza kilkuletni (czytaj: wyborczy) horyzont. Wciąż brak nam, niestety, polityków wizjonerów. A przecież już Jan Paweł II przypominał nam, że „Wolności nie można tylko posiadać. Trzeba ją stale zdobywać i tworzyć".
Bronisław Komorowski, mówiąc, że „nie możemy spocząć na laurach", zapowiedział też inicjatywy ustawodawcze, m.in. dotyczące rodzin. I dobrze, bo kryzys demograficzny zagraża już nie tylko naszej gospodarce, ale naszemu narodowemu bytowi. Demografia jest więc nie mniejszym wyzwaniem niż bezpieczeństwo energetyczne. Tyle tylko, że w obu tych kwestiach trzeba było działać już dziesięć lat temu. Dlaczego te problemy były bagatelizowane, zapomniane, zlekceważone?
Myśląc o następnych pokoleniach, musimy zbudować konkurencyjną gospodarkę. Jeśli nadal będziemy znaczenie gospodarcze Polski budować na niskich pensjach i montowniach podzespołów, to za dziesięć lat nasze miejsce zajmą sąsiedzi ze Wschodu. Aby polska gospodarka mogła działać na globalnym rynku, musi być innowacyjna. Czyli wyprzedzać swój czas.
Kolejną barierą, którą trzeba szybko zburzyć, jest nie najlepsze prawo. Nie bez powodu krytycznie możliwości działania w tych ramach ocenia większość przedsiębiorców. Nie bez racji wręcz chłoszcze nasze przepisy Leszek Balcerowicz, który jest zdania, że jeśli nie zrobimy tu szybkich i dobrych zmian, utoniemy my i utoną nasze marzenia o pozycji Polski w Europie. Pewnie liczni specjaliści z resortu sprawiedliwości nie zgodzą się z tą krytyką, ale ludzie i tak wiedzą swoje.
Inną palącą kwestią jest polityka podatkowa. I znów: urzędnicy z Ministerstwa Finansów będą zapewniać, że Polska jest w gronie krajów europejskich, w których podatki są najniższe, ale zupełnie inne zdanie na ten temat mają nie tylko biznesmeni tworzący miejsca pracy, ale i zwykli Kowalscy. A ci wielodzietni szczególnie, bo mają prawo czuć się jak dojne krowy, które płacą haracz za to, że wychowują dla państwa przyszłe pokolenia. Konieczna jest więc totalna zmiana systemu podatkowego, tak aby przystawał on do dzisiejszej sytuacji w Polsce.
„Trud zmian od początku ponosili wszyscy – jednak smak sukcesu wciąż nie stał się udziałem wszystkich" – mówił do Zgromadzenia Narodowego prezydent. Nie wiem, na ile zostało to dosłyszane we wszystkich ławach, ale właśnie ta kwestia będzie wyzwaniem dla każdego z przyszłych rządów. Rozwarstwienie, obszary biedy, często dziedziczonej, i poczucie ludzkiej krzywdy jest coraz większe. I jeśli politycy nie rozwiążą tego problemu z własnej woli, to w końcu zmuszą ich do tego niezadowoleni ludzie. Oby nie stało się to zbyt późno.