Wszystkie miny Putina - felieton Bogusława Chraboty

Może by i chciał być Napoleonem, ale jest tylko watażką, i to dość miernej konduity.

Publikacja: 23.08.2014 12:00

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa/ Rafał Guz

Jego miny są skończenie banalne. Zabiegi wizerunkowe pachną żałośnie wyszukanym celebrytyzmem  à  la Hollywood. Retoryka tchnie garnizonową prostotą. Metoda polityczna jest rodem z Łubianki. Hipokryzja sięga szczytów Hindukuszu. Zadęcie jeszcze wyżej.

A jednak świat się go boi. Czy dlatego, że trudno go rozszyfrować? Myślę, że nie. Nie jest nieprzenikniony. Pod maską chłodnego spokoju kłębią się doskonale znane uczucia. Demony, których tożsamość świetnie rozpoznajemy. Świat boi się jego nieprzewidywalności! Bo ów kłębek uczuć, rozpasanych emocji, kompleksów podpartych imperialną erekcją powoduje, że Putin ignoruje granice oczywiste dla polityków cywilizowanego świata. Posuwa się dalej. Wchodzi głębiej. Przesuwa pionki na globalnej szachownicy jakby wbrew racjonalnym regułom. Przynajmniej tak to widzi Zachód.

Czy odnosi realne sukcesy? Jeszcze 50 lat temu miałby pole do nieskrępowanego działania. Jego poprzednicy: Stalin, Chruszczow czy Breżniew, działali znacznie bardziej brutalnie. Podbicie Europy Środkowej, szturm na Budapeszt w 1956 czy wzięcie Pragi 12 lat później to były prawdziwie zwycięskie kampanie. Trzeszczące w szwach imperium nabierało po nich solidniejszych kształtów, za każdym razem mocniejsze i większe. Ale oni mieli prócz armat i tanków inny solidny oręż. Była nim ideologia; oszukańcze przesłanie o światowej rewolucji i triumfującej klasie robotniczej.

Czymże wobec tamtego katechizmu dysponuje Putin? Legendą carskiej Rosji? Imperialnym sowieckim resentymentem? Cóż to znaczy w epoce iPhone'a i Google, nawet w Rosji. To w istocie oferta dla starców i debili. Ci pierwsi niedługo wymrą. Drudzy zawsze będą marginesem. Głośnym i groźnym, ale wciąż marginesem.

Cóż ma do zaoferowania reszcie swoich poddanych? Służbę w mundurze? Odległy syberyjski garnizon? Wczasy pracownicze na podbitym Krymie, gdzie po masło, twaróg i mleko stoi się w kilometrowych kolejkach? A może mafijną karierę w ukradzionych Gruzinom Abchazji i Osetii Południowej? Albo Naddniestrzu zabranym Mołdawianom? Przecież to skanseny komunizmu. Wie to każdy, kto tam był.

A może zdobędzie serca Rosjan militarnymi sukcesami godnymi Kutuzowa czy Paskiewicza? O, nędzo. I tu jest żałośnie króciutki. Państwo poszerzył o obszar wielkości stolicy. W sprawie Ukrainy stoi w rozkroku. Maskuje się. Wysyła jakichś „zielonych ludzików". Kretyńsko tłumaczy się Angeli Merkel ?i Obamie, kłamiąc przy tym jak sztubak. Z niewdzięczną Polską walczy na wieprze i jabłka. Niemcom odgraża się, że przestanie sprowadzać mercedesy. Francuzom, że wytnie z moskiewskiego rynku ostrygi. Iście napoleońska strategia! Upadną od nich i Paryż, i Berlin, i Warszawa. Czy naprawdę sądzi, że Rosjanie tego nie widzą? Że się w duchu nie śmieją?

Ależ wódz, ależ gensek, ależ Stalin rzeczywistości 2.0. Owszem. Ma wokół siebie dwór. Widzieliśmy to towarzystwo na Kremlu podczas uroczystej trzeciej intronizacji. Wcale nie pogubieni w złoconych kremlowskich salach. Solidne francuskie garnitury. Na przegubach rąk aż ciężkie od diamentów chopardy. I wierne, zacięte gęby. Wierne, ale do czasu. Bo ta putinowska kamaryla koncesjonowanych złodziei lubi życie bez ograniczeń. Ceni sobie londyńskie rezydencje, wakacje w Saint-Tropez i narty w Courchevel. Zażera się owocami morza i rwie moskiewski asfalt oponami bentleyów i lamborghini.

A przede wszystkim kocha ciężko zarobione pieniądze. Na pewno bardziej niż Putina. Potrafi więc znieść polityczne kaprysy ukochanego przywódcy przez miesiąc, dwa, może nawet rok cały, ale dłużej? To już wątpliwe. Ruszy się więc, zacznie knuć, kombinować, szukać słusznej alternatywy; kolejnego speca od dziarskich min, ale bezpieczniejszego. Takiego, co pozwala okradać naród po dawnemu, ale umiejącego się dogadać z Merkel czy Obamą. Myślę, że ktoś taki już nie tylko się narodził, ale też powoli się sposobi do przejęcia Moskwy. Może nawet już wchodzi po kremlowskich schodach. Już sięga po władzę.

Kto nim może być? Przed czasem się nie dowiemy. Spiskowcy działają tylko anonimowo. Czy zdobędzie poparcie narodu? – spyta ktoś, kto wierzy w powszechnie deklarowaną miłość narodu do Putina. Ba!

A jak kochano Stalina! Breżniewa! A jak się kocha Kim Dzong Una! – przypomnę. To szczególny rodzaj uczucia, gdzie niknie granica między miłością i strachem. Mniej inteligentni dyktatorzy, tacy jak Ceausescu czy Kaddafi, tego nie rozumieli. Inteligentniejsi potrafili w chwili klęski uciec przed miłością ludu. A jaki jest Putin? Czy przygotował już sobie gniazdko? Czy zdążył przelać dostateczną ilość kasy na ukryte konta? Czy dogadał się z towarzyszami z Pekinu, na temat życzliwej emerytury nad Jangcy? Nie wiem. Ale jednego jestem pewien. Zegar tyka. Sekundnik wędruje szybko w górę tarczy. Niewiele czasu zostało. Samodzierżawca z Kremla z każdym krokiem jest bliższy klęski. Opuści go kamaryla, a lud mu nie wybaczy. Rosjanie nie są tacy durni.

Jego miny są skończenie banalne. Zabiegi wizerunkowe pachną żałośnie wyszukanym celebrytyzmem  à  la Hollywood. Retoryka tchnie garnizonową prostotą. Metoda polityczna jest rodem z Łubianki. Hipokryzja sięga szczytów Hindukuszu. Zadęcie jeszcze wyżej.

A jednak świat się go boi. Czy dlatego, że trudno go rozszyfrować? Myślę, że nie. Nie jest nieprzenikniony. Pod maską chłodnego spokoju kłębią się doskonale znane uczucia. Demony, których tożsamość świetnie rozpoznajemy. Świat boi się jego nieprzewidywalności! Bo ów kłębek uczuć, rozpasanych emocji, kompleksów podpartych imperialną erekcją powoduje, że Putin ignoruje granice oczywiste dla polityków cywilizowanego świata. Posuwa się dalej. Wchodzi głębiej. Przesuwa pionki na globalnej szachownicy jakby wbrew racjonalnym regułom. Przynajmniej tak to widzi Zachód.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał