Tak się rodzi drużyna - rozmowa z Jerzym Engelem

Były trener reprezentacji Jerzy Engel o drużynie Adama Nawałki i sytuacjach, które się w piłce nożnej powtarzają.

Aktualizacja: 17.10.2014 21:16 Publikacja: 17.10.2014 02:26

Tak się rodzi drużyna - rozmowa z Jerzym Engelem

Foto: Fotorzepa

Która reprezentacja Polski jest prawdziwa? Ta ze zwycięskiego meczu z Niemcami czy zremisowanego ze Szkocją?

Ani jedna, ani druga. Ona tworzy się na naszych oczach. Budują ją mecze towarzyskie, ale w największym stopniu takie jak te dwa, w których stawką są punkty.  Widać dużo korzystnych zmian. Zawodnicy wreszcie poświęcają się dla reprezentacji. Wchodzi do niej cała młoda generacja, a nie jeden czy dwóch zawodników. Ich talent daje nadzieje na to, że lada chwila będą odnosić sukcesy.

Są młodzi i nie mają doświadczenia, dlatego grają w kratkę?

Mają doświadczenie. Prawie każdy zawodnik spośród tych, którzy grali z Niemcami i Szkotami, ma za sobą po kilkanaście czy kilkadziesiąt występów w reprezentacjach juniorskich i młodzieżowych. Arkadiusz Milik strzelił w nich ponad 20 bramek i teraz robi to dla pierwszej drużyny. A będzie coraz lepiej.  Grali nierówno, ponieważ zmierzyli się z dwoma całkowicie różnymi przeciwnikami.

Z Niemcami zagrali szczęśliwie, a ze Szkotami jak zwykle.

Nie można mieć do zawodników pretensji o to, że mają szczęście. Sposób gry z kontry leży w naturze polskich piłkarzy. Nawet w czasach Kazimierza Górskiego tak się grało, czego mecz na Wembley był klasycznym przykładem. To wiąże się z tym, że świetnie potrafimy się bronić i mamy szybkich napastników. Z Niemcami nie można było grać inaczej. Nawet po zmianach personalnych to wyjątkowo trudny przeciwnik. Pójście z nimi na wymianę ciosów byłoby samobójstwem.

Nie mam o to pretensji. Zwracam tylko uwagę, że do obrony i gry z kontry nie trzeba wyjątkowych umiejętności. Gorzej jest, kiedy trzeba coś skonstruować, i mecz ze Szkocją to pokazał, nie pierwszy raz zresztą.

Zgoda. Można powiedzieć, że mecz ze Szkocją był trudniejszy, bo ona też gra z kontry i na podobnym poziomie jak Polska. Błąd polegał na tym, że nie zagraliśmy pressingiem od pierwszych minut. Być może wynikało to z faktu – nie wiem, bo nie znam wyników badań – że walka z Niemcami wszystkich wyczerpała i zawodnicy nie byliby w stanie grać cały czas pressingiem, bo nie mieli czasu na regenerację sił. Ale pozostawienie Szkotom połowy boiska na swobodne rozgrywanie piłki było bardzo ryzykowne. Za często pozwalaliśmy im podchodzić pod nasze pole karne. Zresztą źle to się skończyło.

Wiedząc o tym, Adam Nawałka powinien może postawić na innych zawodników niż w spotkaniu sobotnim.

Akurat zmiany zawodników trenera bronią. Krzysztof Mączyński strzelił bramkę, a Artur Jędrzejczyk podawał piłkę do Milika przy drugim golu, poza tym w całym meczu grał bardzo dobrze. Zgadzam się jednak, że Mączyński poza golem niczym się nie wyróżnił. Więcej od niego oczekiwałem.

Mam wrażenie, że trener nie bardzo się orientuje w możliwościach zawodników, chociaż powinien wiedzieć więcej od komentatorów, ponieważ to on prowadzi treningi. Jednak pozostawienie na ławce Sebastiana Mili wydaje mi się błędem.

Mila stał się nagle dla tej drużyny zawodnikiem kultowym. Zawsze mówiłem, że nie trzeba się bić o Obraniaka, szukać nie wiadomo kogo, skoro pod ręką jest Mila. Jego akcja z podaniem do Kamila Grosickiego była na światowym poziomie. To jest nieformalny kapitan, dominujący pod względem osobowościowym. Po jego wejściu na boisko od razu wszyscy zaczęli się inaczej poruszać.

To dlaczego jest rezerwowym?

Proszę spytać trenera Nawałkę. Przy kimś takim jak Mila, który wie, co zrobić z piłką i ustawieniu 4-4-2 zwiększają się możliwości. Cieszę się, że Adam zdecydował się na drugiego napastnika. Milik nie tylko strzelił bramki w obydwu meczach, ale sprawił, że więcej wolnego miejsca miał Robert Lewandowski. W tym systemie boczni obrońcy będą wspierać skrzydłowych, co też powinno przynieść nam korzyści.

Pod warunkiem że skrzydłowymi nie będą Grosicki, Sobota lub Rybus.

Niech pan zaufa trenerowi. Staram się postawić w jego sytuacji. Uważam, że siedem punktów zdobytych w trzech meczach to bardzo dobry wynik. To znaczy, że wszystko zrobiono prawidłowo. Byłem w podobnej sytuacji podczas eliminacji przed mundialem w Korei i Japonii. Po dwóch zwycięstwach nad Ukrainą i Białorusią przyszedł niespodziewany remis z Walią na stadionie Legii. Też wtedy krytykowano drużynę. A ten jeden punkt miał później znaczenie. Pozwolił na utrzymanie pierwszego miejsca w tabeli do końca eliminacji. Teraz też prowadzimy w swojej grupie.

Tak, tylko pańska reprezentacja zapewniła sobie awans na mundial zwycięstwami wyjazdowymi w Kijowie, Cardiff i Oslo.

A skąd pan wie, że reprezentacja Adama Nawałki nie będzie wygrywać na wyjazdach?

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne