Ogłoszona w drodze z Korei Południowej do Watykanu papieska zapowiedź przyspieszenia procesu beatyfikacyjnego arcybiskupa Oscara Arnulfo Romero z Salwadoru – zamordowanego blisko 25 lat temu przez „obrońców tradycyjnego porządku" – ożywia w środowiskach zmęczonych brakiem „elastyczności" Kościoła nadzieje na rychłe w nim zmiany. W Polsce wyrazem tych nadziei były chociażby dwa teksty Macieja Stasińskiego na łamach „Gazety Wyborczej" („Bóg ma serce po lewej stronie" z 15 sierpnia 2014 r. oraz „Papież Franciszek chce beatyfikacji salwadorskiego męczennika" z 20 sierpnia 2014 r.).
Fundamentalna przeszkoda
Arcybiskup Romero to ikona teologii wyzwolenia – ruchu w Kościele, szczególnie rozpowszechnionego w Ameryce Łacińskiej, próbującego godzić chrześcijaństwo z lewicowością i krytykowanego przez watykańską Kongregację Doktryny Wiary. Franciszek od jakiegoś czasu wysyła sygnały, które mogą świadczyć o tym, że Stolica Apostolska gotowa jest ten nurt zrehabilitować. W ciągu ostatniego roku papież spotkał się z ojcami założycielami teologii wyzwolenia, dominikanami: Gustavo Gutierrezem z Peru i Carlosem Albertem Libânio Christo z Brazylii, znanym tam powszechnie jako Frei (brat) Betto.
Wobec perspektywy przywrócenia przedstawicielom tego nurtu „praw obywatelskich" w Kościele także Kościół w Polsce nie może już odkładać działań, które stanowiłyby poszukiwanie korekt obecnego modelu duszpasterstwa. Aby jednak nie rodziło to nowych podziałów, musi zostać usunięta fundamentalna przeszkoda. Jest nią przekonanie ogromnej większości polskich katolików interesujących się swoim Kościołem, że teologowie wyzwolenia sympatyzowali z jego prześladowcą, jakim był obóz sowiecki. Tymczasem znacząca część wiernych Kościoła w Polsce to osoby ubogie i zmarginalizowane. Takich ludzi teologia wyzwolenia nakazuje stawiać w centrum swojej uwagi. W Polsce są oni zorganizowani wokół Radia Maryja, które oceny komunizmu nie złagodzi. Odcięcie się zatem od starych, także prosowieckich, sympatii dodałoby wiarygodności rzecznikom zmian.
A teologowie wyzwolenia mają się od czego odcinać. „Jeżeli nie dostrzegasz gwiazdy w ciemności, nie jest to wina gwiazdy, a twoja. Jest osobowością większą niż cała wyspa" – tak o Fidelu Castro wypowiedział się ojciec Gutierrez. Po „pielgrzymce" teologów wyzwolenia do ZSRR w 1987 roku organ prasowy KC PZPR „Trybuna Ludu" relacjonował wypowiedź innego „ojca założyciela", franciszkanina (byłego już) Leonardo Boffa, że łatwiej jest być chrześcijaninem w Związku Radzieckim niż w kapitalizmie. Podobnie jak zachodni intelektualiści w latach 30. mówił on, że w ZSRR znalazł „foremne i zdrowe społeczeństwo", a tamtejsze władze miały być, jego zdaniem, wysoce etyczne i moralnie czyste. Oświadczył też, że nie stwierdził w obozie komunistycznym żadnych ograniczeń dla wolności słowa.
Z kolei brat Betto po przeprowadzeniu sławetnego w swoim czasie wywiadu rzeki z Fidelem Castro, promowanego także w komunistycznej Polsce pod tytułem „Fidel a religia", pisał: „Pewność, że trzymam w ręku materiał niezwykły, wielkiej wagi międzynarodowej i historycznej, sprawia, że czuję się mały, jakbym dźwigał ciężar ponad moje siły. Ogarnia mnie braterski podziw dla Fidela i pogrążam się w milczącej, pochwalnej modlitwie".