Czytelnik sam może sobie wyobrazić, jak wyglądają moje pierwsze szkice.
Byłam już krytykowana za zbytnie czepianie się pewnej gazety i jej redaktora, za krytykę szkodliwych organizacji pozarządowych i ich szefów, a nawet za dogryzanie PKP. Na łamach niewymienianej z nazwy gazety kolei bronił pewien ważny profesor. Oczywiście przypadkiem jest, że owa niewzmiankowana gazeta zamieszcza pełne strony zupełnie zbędnych, choć płatnych, ogłoszeń PKP. („Zamiast narzekać na polskie koleje, mógłby pan profesor czasem wyglądać przez okno i podziwiać piękny polski krajobraz" – to akurat z wymiany zdań pomiędzy dwoma profesorami, członkami PAN).
Ostatnio dostało mi się za to, że zbyt łagodnie potraktowałam panią profesor Monikę Płatek, profesora prawa na Uniwersytecie Warszawskim, osobę czynną w edukacji prawnej i specjalistkę od praw obywatelskich. Otóż, wyśmiałam panią profesor i zacytowałam jej wypowiedź publiczną, że to, o co jest oskarżony i za co został skazany (nieprawomocnym) wyrokiem na trzy lata więzienia Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS, jest gorsze nie tylko od tego, co wyrabiał generał Kiszczak, ale gorsze nawet od tego, co wyczyniał marszałek Józef Stalin. Rzeczywiście, kajam się, powinnam była nazwać to niesłychanym skandalem, wezwać do akcji, do potępienia, i tak dalej. Dać do tego wiele wykrzykników.