Welcome to Poland

Cóż, nie będę ukrywał, że mam inny stosunek do kwestii imigrantów z Południa niż większość polskich polityków i komentatorów.

Publikacja: 25.07.2015 08:37

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa

Może za długo wędrowałem po Bliskim Wschodzie w czasach, kiedy nikt tam nie myślał o wojnie? Zbyt dobrze czułem się wśród mieszkających tam ludzi, zbyt jasno pamiętam ich gościnność, serdeczność, radość z kontaktu z kimś z naszego świata?

Te piękne dziewczyny spotkane w ruinach bazyliki św. Szymona Słupnika koło Aleppo, ?które kokietowały uśmiechem i urodą, pytając ?o wyznanie, bo one – to chrześcijanki z Latakii. ?Ów niebywały obrazek syryjskiego miasteczka ?w górach, który rzucił mnie na kolana, gdy nasz samochód wytoczył się z jakiejś zapomnianej doliny i nagle poczułem się jak na Kielecczyźnie. Przy sklepie spożywczym z butelkami ?z piwem stali jacyś mężczyźni w arabskich nakryciach głowy i rozprawiali o życiu i polityce. Kimże oni są, bo przecież ortodoksyjny islam wyklucza takie sytuacje. – My alawici... – odpowiedział starszy człowiek z majestatycznymi wąsiskami. – Szanujemy Mahometa, ale obchodzimy – jak wy – Boże Narodzenie. Alawici, wyznawcy pięknej synkretycznej religii wiążącej islam, chrześcijaństwo i religie starożytnego Iranu. Zwalczani przez stulecia, przetrwali w tych górach.

Ale to, co pamiętam najlepiej, to poruszające chwile w sanktuariach wczesnego chrześcijaństwa w Maluli i śpiewy mnichów w języku aramejskim, języku Chrystusa. Ile razy potem się bałem, że bojownicy Państwa Islamskiego wkroczą do tej enklawy i zniszczą ów finezyjny świat archaicznej świętości, który przetrwał ?2 tysiące lat! Niestety, właśnie tak się stało. Islamiści nie oszczędzili także Maluli.

Ojczyzna chrześcijaństwa, Syria magiczna, Syria arkadyjska. Syria w opresji, nękana przez wrogów rodzaju ludzkiego. Nie mam wątpliwości, że ideologowie ISIS stworzyli najbardziej nieludzką doktrynę od czasów nazizmu. ?Są absolutnie pozareligijni, są uosobieniem zła i w tej roli zagrażają nie tylko Syrii, Bliskiemu Wschodowi, ale i całemu światu. Mamy obowiązek przeciwstawić się temu złu, nie tylko militarnie, ale również w kategoriach cywilizacyjnych, o ile wartości, które deklarujemy, mają jeszcze dla nas jakiekolwiek znaczenie.

Dziś to wysiłek humanitarny. Wsparcie ludzi w opresji. Danie im nie tylko nadziei, współczucia, ale również perspektywy życia, także w naszym zakątku globu. To wielkie zadanie dla wszystkich nas, Europejczyków. Osobliwie Polaków, tak często podkreślających, że wywodzą się z ojczyzny solidarności. Tak namiętnie przypisujących sobie tyle wyjątkowych cech; gościnność, empatię, uważanie. I dziś my, Polacy, targujemy się o kilka tysięcy chrześcijan z Syrii i Erytrei, grupę ludzi, która zniknie w 36-milionowej populacji jak kropla wody w morzu.

Czy to nie zgrzyt? Patologia? Dowód niskich instynktów? Krótkowzroczności? Egoizmu? ?A może dobrobytu, który osiągnęliśmy i którego nie chcemy stracić? Rozumiem. Uczucia. Zarówno po stronie piszącego te słowa, jak i czytelników. Czy boję się konfliktu cywilizacyjnego? Boję się. Nie mam złudzeń co do słuszności wizji Huntingtona. Czy obawiam się islamskiego terroryzmu nad Wisłą? Jak najbardziej. Wiem, że jest możliwy i zapewne się przed nim nie ochronimy.

Ale wiem również, że nie jesteśmy autarchią, że Polska jest utopiona w świecie globalnych przemian, które – choćbyśmy nawet bardzo chcieli – nie ominą kraju nad Wisłą. Te procesy są nieuniknione. Podczas gdy w Azji i Afryce szykuje się eksplozja bomby demograficznej, Europa się wyludnia. Czy chcemy tego czy nie, migracje się wydarzą. Zawsze tak było w historii, będzie i teraz. W Afryce żyje dziś miliard ludzi. Lokalne problemy ekonomiczne, polityczne ?i społeczne powodują, że setki tysięcy Afrykanów szukają drogi do Europy. Ilu ich będzie w 2050 roku, kiedy populacja Afryki się podwoi? ?Z pewnością już nie setki tysięcy, ale miliony. ?Nie mam co do tego wątpliwości, tak jak nie mam wątpliwości, że w ciągu tych 35 lat żaden z czynników stojących za migracją nie zniknie.

Co więcej, oszalała demografia tylko procesy migracyjne nasili. Czy jesteśmy na to przygotowani? Czy dostatecznie intensywnie o tym myślimy? Czy przewidujemy rozwiązania strukturalne? Programy integracyjne? Logistykę?

Na południu Europy powoli zaczyna się o tym myśleć, choć dominuje strach. Polska jest w tej kwestii pustynią intelektualną. Można mieć wrażenie, że prócz deficytu elementarnej wrażliwości zatriumfował u nas także deficyt myślenia. Szczególnie to boli wobec innego realnego procesu, który z pewnością nas dotknie, i to w najbliższych latach. Myślę o transferze przez naszą granicę niekoniecznie polskojęzycznej ludności ze Wschodu. To już się dzieje, ?a wobec nasilania się ekonomicznego i politycznego ryzyka w środkowej Azji, Rosji i na Ukrainie ta fala będzie coraz większa. Czy nie należy zmierzyć się z tą perspektywą? A nawet ją uprzedzić? Przygotować w końcu „narodowy plan repatriacji" dla ludzi polskiego pochodzenia?

Jakoś nikt o tym nie myślał konstruktywnie przez ostatnie ćwierćwiecze. To jedno z największych niedociągnięć niepodległej Polski. Zważywszy na skalę projektów repatriacyjnych po pierwszej i drugiej wojnie światowej, kiedy kraj był bardziej zniszczony i uboższy, możemy o tym myśleć wyłącznie w kategoriach hańby i wstydu.

Namawiam, by nadrobić zaległości. Uruchomić myślenie. Wyrwać się z obłędu izolacjonizmu. Bo nie uchronimy się przed nieuchronnym. Wielka migracja i tak się wydarzy. Możemy być tylko lepiej lub gorzej przygotowani. Sprawa uchodźców z Syrii będzie zaś testem. ?Dla naszego państwa i nas samych. Lustrem, które pokaże, jakimi jesteśmy ludźmi. Oby ten obraz nie wypadł tragicznie. Oby hasło „Welcome to Poland" nie brzmiało ironicznie!

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku