Aktualizacja: 31.07.2015 20:55 Publikacja: 31.07.2015 02:00
„Każde z moich badań do końca moich dni będzie opatrzone mottem: »Nienawiść do Prus, zemsta, zemsta!«” – wyznał przyjacielowi Ludwik Pasteur po niemieckim zwycięstwie nad Francją w bitwie o twierdzę Metz
Foto: Wikipedia
30 kwietnia 1878 roku na wielkim dziedzińcu paryskiej Académie Nationale de Médecine, położonym o kilka kroków od brzegów Sekwany, pojawiła się postać z siwą, krótko przyciętą brodą. Utykała, gdyż przebyty dziewięć lat wcześniej udar pozostawił po sobie częściowe porażenie lewej strony ciała. Wszystko to sprawiało, że 55-letni mężczyzna sprawiał wrażenie znacznie starszego. Powoli, ostrożnie wspiął się po schodach do sali obrad. Był to Ludwik Pasteur, który właśnie miał zamiar powiedzieć francuskiemu establishmentowi medycznemu coś, co niewielu spośród jego członków chciało usłyszeć.
Pasteur zajął miejsce na mównicy z przodu sali pod ogromnym marmurowym posągiem Hipokratesa. Przed sobą miał 200 członków Akademii – lekarzy i chirurgów – najbardziej szanowanych przedstawicieli zawodów medycznych we Francji. Choć Pasteur należał do Akademii, nie był jednym z nich. Z wykształcenia był chemikiem i chociaż miał już na swoim koncie wielkie odkrycia, lekarze nadal traktowali go jak nowicjusza. Wielu słuchaczy wciąż uważało go za intruza. W 1873 roku o jego przyjęciu do Akademii zadecydowała nieznaczna większość. Za jego kandydaturą głosowało 41 osób, a przeciwko niej – 38.
Czy Europa uczestniczy w rewolucji AI? W jaki sposób Stary Kontynent może skorzystać na rozwiązaniach opartych o sztuczną inteligencję? Czy unijne prawodawstwo sprzyja wdrażaniu innowacji?
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
W „Miastach marzeń” gracze rozbudowują metropolię… trudem robotniczych rąk.
Spektakl „Kochany, najukochańszy” powstał z miłości do twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas