Terlikowski: Kolorowy katolicyzm

Ideologia multi-kulti przegrywa na każdym kroku.

Publikacja: 16.10.2015 01:55

Terlikowski: Kolorowy katolicyzm

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

I na nic zdadzą się starania polityków lewicy, którzy próbują ją jeszcze wskrzeszać krzykiem, że każdy, kto nie z nimi, ten faszysta. Ten model myślenia zdechł i nie ożywią go nawet miliardowe nakłady na socjal czy wymuszanie na suwerennych państwach przyjmowania kolejnych grup imigrantów.

Ta prosta konstatacja w niczym jednak nie zmienia faktu, że Europa musi się nauczyć żyć z imigrantami. Tym bardziej że niebawem „rdzenni Europejczycy" będą się stawali mniejszością.

A głównym tego powodem wcale nie jest jakiś spisek paskudnych lewaków ani nawet wielka akcja antychrześcijańska (choć mam poczucie, że część polityków lewicy rzeczywiście wierzy, iż dzięki muzułmanom i polityce multikulturalizmu będą mogli osłabić konserwatystów chrześcijańskich czy prawicę), lecz wybory życiowe Europejczyków, w tym Polaków.

Jeśli statystyczny Europejczyk ma partnerkę życiową i dwa psy, a dzieci napawają go obrzydzeniem, to nie powinien się dziwić, że stopniowo jego miejsce (a dokładnie miejsce jego nigdy nienarodzonych dzieci) zajmować będą ludzie, którzy od psów (stworzeń nieczystych) wolą mieć dzieci. Jeśli statystyczny Polak zapewnia, że pragnie mieć więcej dzieci, ale w końcu ma tylko jedno, to też nie powinien się dziwić, że puste miejsce zajmą inni. Dla przybyszów z Afryki czy Azji – wbrew temu, co nam się wydaje – życie w Polsce jest rajem.

Lekarstwem na imigrację nie jest rzecz jasna niemądre lewicowe multi-kulti, bo spora część Turków, Arabów czy Pakistańczyków wcale nie chce się stawać nowoczesnymi Europejczykami.

Nie jest jednak rozwiązaniem także agresywna retoryka antyimigrancka populistycznej prawicy.

Oba te polityczne zjawiska są skutkiem działania tej samej oświeceniowej cywilizacji, która doprowadziła już Europę do stanu stopniowego demograficznego i duchowego samobójstwa. I proimigrancka lewica, i antyimigrancka populistyczna prawica przyjmują te same założenia: są indywidualistyczne, liberalne obyczajowo i przekonane o tym, że wygodne życie jest jedynym celem człowieka.

Różną się tylko tym, że lewica jest zdania, iż imigranci zasymilują się i sami przyjmą europejskie (anty) wartości, a prawicowi populiści uważają, że tych samych wartości (czyli wolnego seksu, republikanizmu i demokracji) trzeba bronić przez uszczelnianie granic i usuwanie z Europy islamskich radykałów.

Przesadzam? To proponuje poczytać programy populistycznych prawicowców: francuskiego Frontu Narodowego, norweskiej Partii Postępu czy niderlandzkiej Partii Wolności Geerta Wildersa. Wiele można o nich powiedzieć, ale niewątpliwie nie są one ani konserwatywne, ani chrześcijańskie. Członkowie zaś tych partii (nie wspominając o przywódcach) sami nie prowadzą życia, które można by uznać za zgodne z konserwatywnymi wartościami. Antyimigranccy populiści nie mają więcej dzieci niż ich lewicowi koledzy, ich rodziny wcale nie są mocniejsze, a chrześcijańska religijność bardziej widoczna. Od lewicy różni ich tylko stosunek do imigrantów.

I dlatego trzeba postawić sprawę jasno: ani polityka multi-kulti, ani agresywny antyimigrancki populizm nie będą rozwiązaniem problemu uchodźców. Zamiast z pasją okładać się w debatach, zamiast podsycać niechęć do imigrantów (niekiedy absolutnie uzasadnioną) albo straszyć faszyzmem populistów (co jest zwyczajną przesadą), trzeba się przyjrzeć rozwiązaniom, które się sprawdziły.

A tych trzeba szukać – tak, tak – w Kościele katolickim. W nim wielość kultur już istnieje, a podczas nabożeństw we Francji, Belgii czy Wielkiej Brytanii można ją zobaczyć na własne oczy. Senegalczyk stoi tam obok Filipinki z dziećmi, a gdzieś z boku modli się starszy Francuz, obok którego podryguje mała Arabka. Dalej troje Wietnamczyków. I jeszcze ktoś z Polski, i dwoje Brazylijczyków. A przy ołtarzu ksiądz Hindus, który czasem kaleczy język. Słowem, pełen przekrój kolorów, ras, życiowych doświadczeń, kultur – zjednoczony w modlitwie.

Albo nauczymy się od Kościoła wspólnotowości opartej na żywym doświadczeniu wartości, albo czeka nas kolejna wielka wojna religijna, w której krew będzie się lała strumieniami. Przed nią uchronić nas może tylko żywa wiara.

I na nic zdadzą się starania polityków lewicy, którzy próbują ją jeszcze wskrzeszać krzykiem, że każdy, kto nie z nimi, ten faszysta. Ten model myślenia zdechł i nie ożywią go nawet miliardowe nakłady na socjal czy wymuszanie na suwerennych państwach przyjmowania kolejnych grup imigrantów.

Ta prosta konstatacja w niczym jednak nie zmienia faktu, że Europa musi się nauczyć żyć z imigrantami. Tym bardziej że niebawem „rdzenni Europejczycy" będą się stawali mniejszością.

A głównym tego powodem wcale nie jest jakiś spisek paskudnych lewaków ani nawet wielka akcja antychrześcijańska (choć mam poczucie, że część polityków lewicy rzeczywiście wierzy, iż dzięki muzułmanom i polityce multikulturalizmu będą mogli osłabić konserwatystów chrześcijańskich czy prawicę), lecz wybory życiowe Europejczyków, w tym Polaków.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą