Reklama

Kiedy robot zostaje kelnerem...

Czeski pisarz Karel Čapek w 1921 roku wydał dramat fantastycznonaukowy pod tytułem „R.U.R. Rossum Universal Robots", który posłużył mu jako satyryczny bicz do chłostania naiwnych, ślepo wierzących w postęp naukowo-techniczny.

Aktualizacja: 17.04.2016 12:24 Publikacja: 15.04.2016 01:00

Krzysztof Kowalski

Krzysztof Kowalski

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Słowo „robot" to ukuty przez niego neologizm. Przyjął się we wszystkich cywilizowanych językach, w których ma teraz podwójne znaczenie: jako maszyna przemysłowa stosowana w zakładach produkujących dobra inwestycyjne i konsumpcyjne oraz jako człowiek, wprawdzie niewrażliwy, bezduszny, ale pracujący sprawnie i dokładnie.

Czytaj więcej:

Gdy Čapek wymachiwał swoim satyrycznym biczem, robotów na świecie jeszcze nie było. To, co teraz robią w kuchniach sokowirówki i miksery, wykonywały ubrane w fartuszki Rózie i Tekle, pierwszy kuchenny robot wyszedł spod ręki Kennetha Wooda w Wooking w Anglii w 1947 roku. A pierwszego robota przemysłowego zbudował Bill Jenkins na użytek General Motors w Tensted w stanie Nowy Jork w 1961 roku.

A potem już się potoczyło. W filmie Roberta Zemeckisa „Powrót do przyszłości 2" bohater Marty McFly wchodzi do baru, w którym kelner robot podaje mu szklankę pepsi. Scena ta zainspirowała szefów chińskiej sieci restauracji Heweilai w Kantonie (po chińsku Guangchou) do zastąpienia w trzech lokalach kelnerów robotami. Każdy z zakupionych robotów kosztował ponad 7 tys. euro, ale właściciele restauracji liczyli na to, że poniesione koszty szybko się zwrócą – wprawdzie od czasu do czasu roboty trzeba serwisować, ale nie trzeba płacić im wynagrodzenia.

Goście walili drzwiami i oknami, każdy chciał się przekonać, jak to jest, gdy obsługa nie obraża się za głupie i niesmaczne dowcipy, jest nieskończenie cierpliwa, nie myli się przy wypisywaniu rachunku, zjawia się przy stoliku w try miga. No i przekonali się. Roboty nie potrafiły tego, czego po kwadransie pierwszego dnia pracy potrafił się nauczyć każdy kelner: otwierać butelek kapslowanych, a tym bardziej korkowanych, nalewać płynów do szklanek czy kieliszków, i permanentnie wylewały zupę na gości.

Niekompetencja robotów była tak drastyczna, że klienci zaczęli omijać szerokim łukiem awangardowe restauracje, dwie z nich trzeba było zamknąć, trzecia zdołała się obronić, w porę zastępując roboty obsługą z krwi i kości.

Reklama
Reklama

Wniosek, jaki można wyciągnąć z tej historii, narzuca się sam: w przemyśle zdolność robotów do bezbłędnego powtarzania określonych czynności daje im przewagę nad ludźmi. Ale nie są one w stanie podołać zadaniu, które wymaga nieco bardziej skomplikowanej interakcji z człowiekiem.

Wniosek ten trzeba wyciągnąć jak najszybciej, ponieważ blamaż z udziałem robotów szykuje się w jeszcze jednej sferze życia, równie ważnej jak gastronomia, a może nawet ważniejszej. Zanosi się na to, że roboty będą partnerami ludzi w łóżku.

Początkowo chętnych będą rzesze, bo maszyna do seksu na nic nie narzeka, nie wymawia się bólem głowy, nie odchodzi we łzach lub trzaskając drzwiami.

„Rzeczpospolita" już informowała o robotach zbudowanych i zaprogramowanych wyłącznie do seksu: Aki i Saori o azjatyckich rysach twarzy, blondynka Cindy, brunetka Roxxxy, umięśniony Harry, niebieskooka Susie. Są wykonane z miękkiego w dotyku silikonu, mówią i wydają inne odgłosy, reagują na dotyk, mają prawdziwe włosy. Liczne silniczki umożliwiają im ruchy naśladujące ludzkie poruszenia. Takim maszynom można wgrać nową osobowość.

Badania przeprowadzone przez dr Leilę Takayamę z Uniwersytetu Stanforda wykazały, że co piąty Amerykanin jest przekonany, iż seksroboty rozpowszechnią się już w następnej dekadzie, co dziesiąty deklaruje chęć uprawiania z nimi seksu.

Pewnie, pewnie, ale do czasu. Chińczycy odwrócili się od robotów, które wylewają na nich zupę. Amerykanie też odwrócą się od robotów, które... no właśnie, co nie tak może zrobić robot w łóżku? Jeśli uruchomić wyobraźnię, możliwości będzie miał więcej niż ten w restauracji.

Reklama
Reklama

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Dora Maar. Dwa oblicza miłości” i „Szukając Dory Maar”: Dwa portrety surrealistki
Plus Minus
„Fantastyczna 4: Pierwsze kroki”: Komiks z nutą konserwatywną
Plus Minus
„Za tamtymi drzwiami”: To, co w pamięci jeszcze płonie
Plus Minus
„Tkacze burz / Storm Weavers”: Krasnoludy dla singli
Plus Minus
„Książka na wojnie. Czytanie w ogniu walki”: Broń z papieru
Reklama
Reklama