Od kilku dni również 50-letni Mike Horn płynie swoim jachtem „Pangaea", zamierza pokonać trasę od bieguna do bieguna, posuwając się na nartach, tam gdzie nie można inaczej. Czeka ich sława? Raczej niewielka.
James Cameron opuścił się na dno Rowu Mariańskiego, najgłębszego miejsca na Ziemi, jednak dla ludzkości nie jest zdobywcą głębin, lecz reżyserem filmów „Titanic" i „Awatar". Wyprawa Camerona to bardziej wyczyn niż ekspedycja naukowa, a za wyczyny nie przyznają hasła w encyklopediach. Przekonał się o tym nieżyjący już amerykański milioner Steve Fossett. Z uporem maniaka dokonywał wyczynów w stylu „klękajcie narody". Pobił 115 różnych światowych rekordów. Odrzutowcem Cessna dwukrotnie okrążył Ziemię, za każdym razem z rekordową prędkością. Okrążył samotnie kulę ziemską balonem. Samotnie, pilotując samolot GlobalFlyer, przebył dystans 42 467 kilometrów, w tym czasie dwukrotnie przelatując nad Atlantykiem; lot bez międzylądowania i bez tankowania w powietrzu trwał prawie 77 godzin. Stracił życie w 2007 roku, a jego postać odchodzi w zapomnienie, przypominana jest zresztą coraz rzadziej, przy okazji wyczynów innych miliarderów. Na przykład takich jak Richard Branson, który także próbował rzucić świat na kolana wyczynami balonowymi. Przelatując nad Pacyfikiem, z Japonii do Kanady, pobił światowy rekord balonowej prędkości – 394 km/h.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że takie rekordy mają wielką wartość tylko w opinii rekordzistów. Kiedy w 1985 roku Branson podjął próbę najszybszego przemierzenia Oceanu Atlantyckiego łodzią „Virgin Atlantic Challenger", a łódź się przewróciła na brytyjskich wodach wewnętrznych, akcja ratunkowa zaś prowadzona przez RAF relacjonowana była przez media, niektóre gazety wzywały Bransona do zwrotu kosztów przeprowadzenia akcji.
Dzisiejsi eksploratorzy miewają nie mniej zapału, uporu, determinacji i umiejętności, a jednak nie stoją w jednym rzędzie z Magellanem czy Cookiem. Dlaczego James Cook nie cierpiał z powodu niedoceniania jego osiągnięć, dlaczego Królewskie Towarzystwo Naukowe powierzało mu statki, pieniądze i załogi, a pieśni spod żagli, czyli szanty, rozsławiały jego imię? Ponieważ pokazał zdumionej ludzkości świat tatuaży i tabu, kanibalizmu i rytualnego seksu, koronie brytyjskiej natomiast przysporzył w XVIII wieku więcej ziem niż w tym stuleciu wszyscy brytyjscy generałowie razem wzięci. Opisy podróży Cooka poszerzały horyzonty, zmieniały światopogląd.
Louis Antoine de Bougainville w latach 1766–1769 odbył morską wyprawę dookoła świata, podjętą w celu znalezienia nowych terenów do kolonizacji po utracie Kanady przez Francję. Znalazł wiele. Było za co go podziwiać. W 1998 roku Polak Arkadiusz Pawełek, jako drugi człowiek na świecie, samotnie przepłynął pontonem Atlantyk. Pierwszym w 1952 roku był Francuz Alain Bombard, lekarz i biolog, pionier ratownictwa morskiego. Wysunął teorię, że człowiek może przeżyć na morzu, dysponując tylko niewielką ilością słodkiej wody. Potwierdził to podczas samotnej wyprawy na pontonie „Heretique" (420 na 190 cm). Trasę z Las Palmas do Barbadosu pokonywał od 19 października do 24 grudnia. O Bombardzie wspominają wszystkie podręczniki medycyny, o Pawełku nie wspominają żadne podręczniki.