Poznajemy sagę rodziny Garapichów, w której centralną rolę odegrał urodzony w 1878 r. ziemianin Kazimierz Garapich. Miał ponad 20 dzieci, opowieść rodzinną komplikuje jednak fakt, że tylko siedmioro z nich miało prawo dziedziczenia. Autor Michał P. Garapich, (ur. 1973), antropolog kultury, a przede wszystkim prawnuk Kazimierza, postanowił wykorzystać swe naukowe narzędzia do opisania nieopowiedzianej nigdy historii rodziny. W tym celu spróbował odnaleźć, poznać, a nawet doprowadzić do spotkania potomków Kazimierza.
Wątek snuje się w sposób wyjątkowy. Czytelnik wyczuwa rytmiczność, jak refren powracają fragmenty o żywotności Kazimierza, raz w relacjach męsko-damskich, innym razem w roli ojca, by w kolejnych zwrotkach przedstawiać sceny rodzinne, obrazy dalekiego Podola czy pikantne anegdoty. A potem znów jurny Kazimierz.
Michał Garapich nie wyparł się roli przewodnika po relacjach rodzinnych ani emocji, które mu towarzyszą. Jest wnikliwy, szczery i bezpośredni w komentarzach. Zarazem jako naukowiec na historię rodziny patrzy przez pryzmat szkieł antropologicznych: dwór-wieś, młodzi-starzy, przeszłość i teraźniejszość, polski pan i ukraiński lud – wszystko zdaje się mieć znaczenie.
Można tę książkę czytać jako rodzaj listu do rodziny podsumowującego poszukiwania, w którym, jak w rytualnej pieśni, Garapich próbuje pożegnać się z ciążącą na familii klątwą albo niezrozumianym tabu życia i śmierci, milczenia i mówienia, podziałem na rodzinę i nie rodzinę.