Aktualizacja: 23.04.2017 17:18 Publikacja: 20.04.2017 17:22
Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński
Wysoka komisja, którą powołano do wyjaśnienia jego sprawy, uznała, że nie miał wystarczających kwalifikacji do pełnienia funkcji, które powierzał mu Antoni, i zmusiła go do tego, by opuścił szeregi miłujących „prawo i sprawiedliwość". Temat wydaje się zamknięty, lecz niepokoić może milczenie samego Antoniego. Możliwe, że postanowił spędzić ten święty czas na refleksji, w odosobnieniu.
Podniosły nastrój zepsuła demonstracja siły, jaką urządził Donald – ten, który swego czasu uciekł do Brukseli. Otóż pojawił się on w stolicy swego kraju wezwany przez wysokich śledczych na przesłuchanie. Witany był przez tłum zwolenników, który w towarzystwie telewizyjnych kamer zaprowadził go przed oblicze śledczych. Wmieszałem się w ten tłum. Niektórym postronnym obserwatorom widowisko kojarzyło się z Twoim triumfalnym wjazdem do Jerozolimy, ale uważam, że to gruba przesada i nadużycie. Był to bowiem spektakl pełen obłudy w wykonaniu tych, którzy dbają „o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości". Przypominało to wszystko Twoje słowa o grobach pobielanych, „które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa". I choć Donald był głównym bohaterem widowiska, to prym wiódł tam Mateusz z kitką. On i jego towarzysze z zewnątrz wydają się „ludziom sprawiedliwi", lecz wewnątrz pełni są „obłudy i nieprawości". Wiem, że ostateczna ocena tych wydarzeń nie należy do mnie, ale wydaje mi się, że czas najwyższy, by odbyć z jego aniołem długą rozmowę. Zwłaszcza że właśnie wydaje on jakąś książkę, w której ma opisać swoją drogę buntu. Dotychczasowe ostrzeżenia, jakie od nas otrzymał, nie przyniosły oczekiwanego efektu.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas