Agenci wyjaśnili, że ich przebrany kolega zamierza się wślizgnąć na pokład boeinga 727, udając, że naprawia silnik. Oceni sytuację i określi, czy można bezpiecznie przypuścić atak. Gdyby coś poszło nie tak albo gdyby dostrzegł szansę odzyskania kontroli nad samolotem, użyje schowanego w rękawie pistoletu.
Realizacja tego planu musiała nastąpić szybko, ponieważ boeing 727 miał wystartować natychmiast po uzupełnieniu paliwa. FBI poprosiło Newella o pożyczenie wozu technicznego Western, koniecznego do realizacji planu. Ale Newell odmówił.
– Absolutnie nie. – Rozzłościł się. – Nie chcę mieć na pokładzie nikogo z bronią palną. – Zbyt często czytał o bezładnej wymianie strzałów między porywaczami a FBI i nie chciał dopuścić do tego w samolocie pełnym ludzi.
Agenci próbowali przekonać Newella, zapewniając, że nie zrobią niczego, co wystawiłoby życie pasażerów na niebezpieczeństwo. Twierdzili, że taka próba może zapobiec prawdziwej katastrofie, ponieważ Weathermeni najwyraźniej mieli dość liberalne podejście do podkładania bomb. Newell jednak nie ustępował.
Gdy zniechęceni agenci zaczęli się zastanawiać nad innymi możliwościami, Newell wykorzystał system łączności FBI do porozumienia się z porwanym samolotem. Zapewnił załogę, że pieniądze i samolot dalekiego zasięgu będą w San Francisco już wkrótce – za najwyżej półtorej godziny.
– Zrozumiałem, ale nie możemy dłużej zwlekać – odpowiedział Ed Richardson. – Ci ludzie są śmiertelnie poważni. Oni nie żartują.
Zmienić plan
Lot 701 ponownie wystartował o 18.59, mając w zbiornikach dość paliwa na pięć godzin krążenia nad lotniskiem.
– Stan, przejdź na stronę dziewiętnastą, paragraf drugi – ogłosił Holder domniemanym Weathermenom, gdy boeing 727 przelatywał nad zatoką San Francisco. Nie chciał, by pasażerowie zapomnieli o rzekomo znajdującej się na pokładzie bombie.
Dźwięk głosu Holdera, niesłyszany od ponad godziny, uspokoił Kerkow. Nie miała pojęcia, dlaczego znów wystartowali bez pieniędzy i bez Angeli Davis. Nie rozumiała także, dlaczego samolot nie kieruje się nad ocean ku Hawajom. Nie traciła jednak wiary, że wszystko będzie dobrze. Człowiek tak inteligentny jak Holder niewątpliwie wie, co robi.
Ten zaś starał się zmienić plan, który zawiódł. Żadne z porwań, o których czytał, nie obejmowało przeprowadzenia licznych pasażerów z jednego samolotu do drugiego. Musiał teraz wymyślić bezpieczną metodę, jak to zrobić, i to szybko – dyspozytor Western zawiadomił, że 720H opuścił Las Vegas i wyląduje w San Francisco pięć po ósmej wieczór.
Szczegóły operacji w notatniku nie przyniosły Holderowi pocieszenia; by odzyskać spokój umysłu, potrzebował swoich diagramów astrologicznych. Kazał stewardesie przynieść czarny neseser wciśnięty pod fotel 17D, ten, którego zawartość jego sąsiad przeglądał podczas lotu z Seattle. Miał nadzieję, że Aquarius 1972 da mu wskazówki, których tak rozpaczliwie potrzebował.
Holder wyszedł z kokpitu, zabierając broszurki do toalety pierwszej klasy. Wypalając kolejnego skręta, zapoznał się z wiadomościami zakodowanymi w gwiazdach. W jego mózgu pojawiła się logistyka zmiany samolotów.
Wróciwszy do kokpitu, udzielił załodze szczegółowych instrukcji. Po wylądowaniu w San Francisco najpierw chciał dostać pieniądze przywiezione do przednich drzwi samolotu przez ciężarówkę cateringu wyposażoną w windę hydrauliczną. Nalegał, by ciężarówka podjechała do samolotu od lewej strony; z tego, co zapamiętał na temat pasa 19R, wnioskował, że pozwoli mu to na najlepszy widok pojazdu i zajmujących go osób.
Po dostarczeniu pieniędzy 720H ma podjechać do boeinga 727 na odległość sześćdziesięciu metrów. Nowa załoga będzie stała na dole schodów do samolotu, trzymając ręce na głowie jak jeńcy wojenni. Połowa pasażerów lotu 701 przejdzie gęsiego do drugiego samolotu, z Holderem na końcu. Gdy pasażerowie już się usadowią, wszyscy pozostali na pokładzie pierwszego samolotu będą wolni.
– To którą połowę chcesz? – spytał Tom Crawford.
Holder zmarszczył brwi, zaskoczony.
– No, pasażerów. Którą połowę pasażerów?
Był to kolejny istotny szczegół, o którym jakoś zapomniał, planując operację Syzyf. Choć od początku zamierzał wypuścić w San Francisco połowę pasażerów, nie wymyślił sposobu, jak ich podzielić.
– Może jedną stronę samolotu? – zaproponował Crawford. – Wydaje mi się, że tak chyba będzie najłatwiej, nie?
Holder skinął głową.
– Okej, to którą chcesz, lewą czy prawą?
Holder obracał w głowie to pytanie, usiłując sobie przypomnieć, po której stronie siedziała Kerkow. Ostatni raz widział ją ponad pięć godzin wcześniej, gdy szedł przejściem za Giną Cutcher.
– Prawą.
Podejrzane zamiary FBI
Samochód pancerny wiozący okup, w asyście biało?niebieskich wozów policyjnych z włączonymi syrenami, dotarł w końcu na lotnisko San Francisco o wpół do ósmej wieczorem. Bank of America zdołał zgromadzić żądaną sumę, uzupełniając ją dziesięcioma tysiącami dolarów w banknotach pięciodolarowych. Cały okup, na który składało się dwanaście i pół tysiąca banknotów o różnych nominałach, został przełożony do dużej brezentowej torby oznaczonej: „Słuchawki stereo – własność Western Airlines". Pełen worek ważył blisko piętnaście kilogramów.
Tymczasem Bill Newell czynił ostatnie przygotowania do lotu boeingiem 720H. Dick Luker i Don Thompson, wybrani członkowie załogi, zostali zaznajomieni z sytuacją i żaden z nich nie zgłosił zastrzeżeń co do lotu do Hanoi. Newell dysponował wszystkimi potrzebnymi mapami, by dotrzeć do Honolulu, bo Western utrzymywały z Hawajami codzienne połączenie, ale dalej będą musieli jakoś kombinować, jak dostać się do Wietnamu Północnego.
Wszystko szło gładko, póki Newell nie usłyszał najnowszych żądań porywacza, przekazywanych przez Toma Crawforda: wszyscy pasażerowie siedzący po prawej stronie uprowadzonego samolotu mieli przejść na pokład 720H.
Newell zakładał przedtem, że jedynymi pasażerami będą porywacz i jego wspólnicy Weathermeni. Teraz musiał zaplanować, jak zaspokoić potrzeby klientów Western, których rutynowy lot do Seattle mógł się zakończyć we wrogim Hanoi. (...)
Newella wezwano na konferencję z FBI. Agenci raz jeszcze tłumaczyli, że woleliby nie dopuścić do kolejnego etapu porwania. Rozumieją zastrzeżenia Newella co do ewentualnej strzelaniny i nie będą go już naciskać, by pozwolił przebranemu agentowi FBI wślizgnąć się na pokład samolotu, teraz chcieli jednak zgody na wejście na pokład boeinga 720H, by zapoznać się z jego rozkładem.
Newell podejrzliwie odnosił się do zamiarów FBI.
– Stawiacie mnie w koszmarnej sytuacji – uciął, wskazując, że porywacze mogą źle zareagować na widok agentów FBI chodzących po samolocie dalekiego zasięgu. Podejrzewał, że agenci wciąż planują użycie siły.
Niedługo przed ósmą wieczorem spór Newella z agentami został przerwany przez telefon z centrali FBI w Waszyngtonie. Dzwoniono z biura L. Patricka Graya, pełniącego obowiązki dyrektora FBI, z pilną wiadomością, że w drodze do San Francisco jest właśnie drugi porwany samolot.
Książka Brendana I. Koernera „Niebo jest nasze. Miłość i terror w złotym wieku piractwa powietrznego" w przekładzie Barbary Gadomskiej ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95