Prasa nie może o nich opowiadać, posługując się nazwiskiem, nawet dla zobrazowania społecznie istotnego problemu. To konkluzja z wtorkowego wyroku w sprawie, jaką „Faktowi” wytoczył Igor B. Dwa lata temu współpracownik Kancelarii Sejmu redagował biuletyn z posiedzeń komisji. Przyznaje, że przy okazji wyjazdowego posiedzenia Sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu w Augustowie zdecydowanie nadużył alkoholu. Zmęczony położył się na skarpie przy jeziorze, a nawet się rozebrał. Nieprawdą jest jednak, jak napisał „F”, że to „posłowie go upili” oraz że się z nimi fraternizował, a fotoreporterzy zapobiegli nieszczęściu. „Spity przez wybrańców narodu do nieprzytomności protokolant komisji” mógł się utopić – napisał tabloid w tekście „Tak się bawi sejmowa komisja”. Publikację ilustrowało kilka zdjęć Igora B. wprawdzie z częściowo zasłoniętą twarzą, ale podpisanych jego pełnym nazwiskiem.
Dla Igora B. skończyło się to przerwaniem dziesięcioletniej współpracy z Biurem Informacyjnym Sejmu, a dla dwóch posłów upomnieniami przez Komisję Etyki. Poza tym władze Sejmu przypomniały posłom o zakazie spożywania alkoholu podczas wyjazdowych posiedzeń. Na ten problem wskazywał pełnomocnik „F”, domagając się oddalenia pozwu.
– Po zamknięciu posiedzenia komisji byłem prywatną osobą. Pozwem chcę ukrócić takie praktyki mediów – mówił Igor B. Prócz przeprosin zażądał 80 tys. zł. [b]SA nakazał gazecie przeprosiny oraz zapłatę powodowi 5 tys. zł. (sygn. I ACa 316/09).[/b]
Wyrok jest prawomocny.