Po kilkunastu dniach od katastrofy pod Smoleńskiem można już dokonać wstępnej oceny reakcji państwa na to tragiczne i niespodziewane wydarzenie. Chodzi tu o dwa jej wymiary: prawny i faktyczny. W wymiarze prawnym ujawniło się dobre przygotowanie normatywne państwa na tego typu sytuacje. Obowiązujące uregulowania konstytucyjne i ustawowe pozwoliły na pozbawione poważniejszych perturbacji przejęcie obowiązków i uprawnień przez osoby, które ze względu na swoje urzędowe funkcje mogły zapewnić ciągłość działania władz publicznych. Pojawiające się w pierwszych godzinach po katastrofie obawy, że kraj i jego mieszkańcy pozbawieni zostaną przywództwa i ochrony przed dalszymi niebezpieczeństwami, szczęśliwie się nie potwierdziły. Polska nie pogrążyła się w chaosie.
[srodtytul]Rozsądna wykładnia[/srodtytul]
Wypowiadane przez niektórych publicystów tezy, iż przejmowanie sterów władzy w instytucjach, których kierownicy stracili pod Smoleńskiem życie, zostanie zakłócone przez niejasność unormowań prawnych, nie do końca się potwierdzają. Dotyczy to na przykład prezesury Narodowego Banku Polskiego, którego zarząd przyjął rozsądną, moim zdaniem, wykładnię przepisów, iż po zmarłym prezesie do czasu powołania nowego jego obowiązki przejmuje dotychczasowy wiceprezes. I nawet, gdy okaże się, że jest to wykładnia wątpliwa, to jej aplikacja zapobiegła sparaliżowaniu NBP i Rady Polityki Pieniężnej w realizacji przez nie ich pilnych konstytucyjnych zadań.
Pewne zaburzenia pojawiły się natomiast, gdy idzie o IPN, ale wzięły się one stąd, że z jednej strony nie został zamknięty proces legislacyjny związany z nowelizacją ustawy o Instytucie, a z drugiej z pospiesznymi decyzjami Kolegium IPN w sprawie rozpisania konkursu na jej prezesa. Gdyby ci, od których to zależy, powstrzymali się od podejmowania takich decyzji, to poziom politycznych napięć wokół IPN byłby bez wątpienia niższy.
Jednakże to, co jest najważniejsze dla sprawnego funkcjonowania państwa, to gładkie przejęcie obowiązków po zmarłym prezydencie Lechu Kaczyńskim przez marszałka Bronisława Komorowskiego. Przepisy konstytucji, które mają w tej mierze decydujące znaczenie, zostały odczytane i zastosowane prawidłowo. Ogłoszenie, iż marszałek staje się z chwilą śmierci prezydenta osobą tymczasowo pełniącą jego funkcje z mocy prawa, bez konieczności potwierdzania tego faktu w sformalizowany sposób, np. przez złożenie ślubowania przed Zgromadzeniem Narodowym, umożliwiło natychmiastowe podjęcie przez niego odpowiednich decyzji i działań. Każdy dzień zwłoki w tym względzie mógłby prowadzić do kompetencyjnej bezczynności.