Rządowe Centrum Legislacji musi opublikować akt podpisany przez ministra

RCL, otrzymawszy akt normatywny podpisany przez ministra, nie może nic innego zrobić, jak tylko niezwłocznie go opublikować – pisze prawnik.

Publikacja: 19.12.2012 08:35

Monika Krywow

Monika Krywow

Foto: archiwum prywatne

Dyskusja nad uprawnieniami Rządowego Centrum Legislacji w procesie stanowienia prawa i miejsca, jakie RCL powinno zajmować, rozpoczęła się od artykułu „Likwidacja sądów: »lub czasopisma« legislacyjnie blisko" sędziego Rafała Puchalskiego, członka zarządu SSP „Iustitia", opublikowanego 22 października 2012 r.

W odpowiedzi na ten artykuł 7 grudnia 2012 r. na łamach „Rz" została opublikowana opinia szefa RCL Macieja Berka pt. „Dziennik Ustaw nie jest zwykłą gazetą". W opinii tej szef RCL tłumaczy kompetencje tego organu i próbuje wywieść uprawnienia do tego, co zrobiono. Niestety, to co zaprezentował szef RCL, nie do końca znajduje pokrycie w przepisach.

Wskazywany przez szefa RCL przepis art. 14c pkt 6 ustawy o Radzie Ministrów w żaden sposób nie uprawnia RCL do dokonywania sprawdzenia jakiegokolwiek aktu po jego podpisaniu podpisem elektronicznym i przesłaniu do RCL w celu opublikowania w Dzienniku Ustaw. Przepis ten stanowi, że RCL zapewnia obsługę prawną Rady Ministrów poprzez wydawanie m.in. Dziennika Ustaw. Dodam, że żadna inna jednostka redakcyjna art. 14c ww. ustawy nie przyznaje takiej kompetencji.

Ważne jest, że z ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych wyraźnie wynika, że aktem normatywnym jest akt w formie dokumentu elektronicznego opatrzony przez upoważniony do wydania aktu organ „bezpiecznym podpisem elektronicznym". Taki akt stanowi podstawę do jego ogłoszenia (art. 15 ust. 1) i to bezzwłocznie w formie dokumentu elektronicznego (art. 3 w zw. z art. 2a ust. 1 i 2 tej ustawy).

Jednym słowem, RCL otrzymawszy akt normatywny podpisany przez ministra, nie może nic innego zrobić ,jak tylko niezwłocznie go opublikować.

Zgodzę się z szefem RCL, że istnieją błędy, które można sprostować, oraz że sprostowanie nie może prowadzić do merytorycznej zmiany tekstu aktu prawnego. Stanowi o tym art. 17 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych. Błędy prostuje się w formie obwieszczenia, zaś jedyną osobą uprawnioną do prostowania błędów w ogłoszonym rozporządzeniu jest prezes Rady Ministrów, nie szef RCL. Samo obwieszczenie wymaga wypełnienia wymogów określonych w § 111 i § 112 załącznika do rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie zasad techniki prawodawczej.

Jednak w przypadku rozporządzenia z 5 października 2012 r. opublikowanego po poprawkach jako rozporządzenie z 25 października 2012 r. mamy do czynienia z poprawkami merytorycznymi. Z pisma ministra sprawiedliwości z 25 października 2012 r. wysłanego do szefa RCL 26 października 2012 r. bez załącznika w postaci podpisanego rozporządzenia doszło do wykreślenia  miejscowości, jednej gminy i dopisania w innym miejscu drugiej. Minister sprawiedliwości wyraźnie przyznał, że poprawił rozporządzenie, bo miasto Lubań było wskazane dwukrotnie przy różnych sądach, analogicznie gmina Łyszkowice, i pominięto gminę Słupsk.

Trzymanie się twierdzenia, że były to korekty „niemerytoryczne", prowadziłoby do uznania, że sprostowanie błędów w ww. trybie dotyczyłoby zastąpienia słowa „Lubań" niczym, słów „gmina Łyszkowice" niczym, zaś w innym miejscu zastąpienie niczego słowami „gmina Słupsk". Tymczasem jest to nic innego, jak zmiana obszarów właściwości sądów, czyli zmiana merytoryczna.

Niezrozumiałe dla mnie było wskazywanie przez szefa RCL dwóch wyroków Trybunału Konstytucyjnego (K 39/07 oraz K 3/98). Oba wyroki w sentencji stwierdzały niezgodność z konstytucją przepisów jako uchwalonych bez dochowania trybu wymaganego do ich wydania i jednocześnie wskazywały na konieczność ustalenia charakteru dokonywanych poprawek.

Dodać należy, że treść ogłoszonego rozporządzenia z 25 października 2012 r. (i nieogłoszonego rozporządzenia z 5 października 2012 r.) nie jest tożsama z treścią rozporządzenia podlegającego procesowi legislacyjnemu.

Projekt tego rozporządzenia (z 26 czerwca 2012 r.) zawierał treść: „§ 1. Ustala się siedziby i obszary właściwości sądów apelacyjnych, utworzonych na podstawie rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 16 października 2002 r. w sprawie sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i sądów rejonowych oraz ustalenia siedzib i obszarów właściwości (DzU nr 180, poz. 1508 z późn. zm.2): (...)" i adekwatnie dla sądów okręgowych i sądów rejonowych.

Tymczasem to co opublikowano, obejmuje treść: „§ 1. Ustala się siedziby i obszary właściwości sądów apelacyjnych: (...)" i analogicznie dla sądów okręgowych i sądów rejonowych.

Jak widać, różnica jest kolosalna, a to już ani przez ministra sprawiedliwości, ani przez szefa RCL nie zostało w ogóle zauważone.

Przywoływanie przez szefa RCL przepisu art. 87 konstytucji w kontekście ww. rozporządzenia jest co najmniej nieuzasadnione, bo w przypadku tego rozporządzenia nie tylko zmieniono obszary właściwości sądów, ale również wprowadzono akt prawny, jaki nigdy z nikim nie był konsultowany i co do którego nie ma opinii Krajowej Rady Sądownictwa.

I już na zakończenie. Dziennik Ustaw nigdy gazetą nie był, ani zwykłą, ani niezwykłą, bo jest i był dziennikiem urzędowym.

Autorka jest członkinią Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów

Dyskusja nad uprawnieniami Rządowego Centrum Legislacji w procesie stanowienia prawa i miejsca, jakie RCL powinno zajmować, rozpoczęła się od artykułu „Likwidacja sądów: »lub czasopisma« legislacyjnie blisko" sędziego Rafała Puchalskiego, członka zarządu SSP „Iustitia", opublikowanego 22 października 2012 r.

W odpowiedzi na ten artykuł 7 grudnia 2012 r. na łamach „Rz" została opublikowana opinia szefa RCL Macieja Berka pt. „Dziennik Ustaw nie jest zwykłą gazetą". W opinii tej szef RCL tłumaczy kompetencje tego organu i próbuje wywieść uprawnienia do tego, co zrobiono. Niestety, to co zaprezentował szef RCL, nie do końca znajduje pokrycie w przepisach.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb