To nie jest ustawa przeciwko Wielkiemu Bratu

Założenia do ustawy o monitoringu wizyjnym nie spełniają pokładanych w nich nadziei – pisze prawnik Wojciech Klicki.

Aktualizacja: 12.02.2014 02:05 Publikacja: 12.02.2014 02:00

Red

Przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych projekt założeń jest bardzo potrzebny, ale czeka je jeszcze dużo pracy, jeśli chce spełnić własne obietnice i okiełznać monitoringową wolną amerykankę.

Czy faktycznie ograniczają

Monitoring wizyjny pociąga za sobą realne koszty: np. utworzenie w Warszawie zintegrowanego systemu monitoringu kosztowało 59 mln zł, jego utrzymanie w latach 2003–2012 pochłonęło ok. 104 mln zł, a roczny budżet stołecznego Zakładu Obsługi Systemu Monitoringu wynosi ok. 15 mln zł. Co więcej, z monitoringiem wiążą sięto także problemy psychologiczne związane z poczuciem bycia obserwowanym oraz społeczne, np. spadek wzajemnego zaufania i zjawisko rozproszenia odpowiedzialności, nazywane czasem społeczną znieczulicą. Najlepiej obrazują  je wyniki przeprowadzonych przez Fundację Panoptykon badań: w 2013 r. 35 proc. Polaków zgadzało się, że „jedną z zalet zastosowania monitoringu jest to, że nie trzeba się samemu o pewne rzeczy martwić. Jeżeli np. widzę, że ma miejsce jakaś kradzież albo bójka, to wiem, że nie muszę interweniować".

Kolejne systemy monitoringu, również finansowane ze środków publicznych, powstają bez kompleksowej analizy, czy kamery są najlepszą inwestycją w bezpieczeństwo, czy rzeczywiście mają wpływ na ograniczenie przestępstw. Przekonanie o skuteczności kamer oparte jest bowiem na obiegowych opiniach, a nie  na badaniach naukowych.

Wszechobecne kamery to także liczne problemy praktyczne, których rozstrzygnięcie wpływa na stopień ingerencji monitoringu w prywatność poddanych mu osób. Obowiązujące w Polsce prawo nie odpowiada na pytania, gdzie nie można instalować kamer, jakie prawa przysługują osobom monitorowanym, jak długo przechowywane są nagrania i komu udostępniane. Dlatego w praktyce zdarza się, że monitoring – również z możliwością rejestracji dźwięku – instalowany jest w toaletach miejskich czy w sklepowych przymierzalniach.

O konieczności regulacji monitoringu mówiła od dawna m.in. Fundacja Panoptykon, generalny inspektor ochrony danych osobowych i rzecznik praw obywatelskich. Założenia tej regulacji ogłosił w grudniu minionego roku minister spraw wewnętrznych.

Minister Sienkiewicz założenia przygotowane przez swój resort reklamował jako „ustawę przeciwko Wielkiemu Bratu".

Ocena propozycji MSW

Projekt kilka propozycji przeciwko kamerom rzeczywiście zawiera: ogranicza dopuszczalność instalowania kamer mogących rejestrować dźwięk oraz atrap kamer. Ministerstwo proponuje również zakaz prowadzenia monitoringu „w takich miejscach, w których mogłoby to naruszać godność człowieka", co – mimo dużego poziomu ogólności – daje szanse na ograniczenie instalowania kamer w takich miejscach jak przebieralnie czy stołówki. Kolejnym wzmocnieniem pozycji jednostki jest nałożenie obowiązku informowania o kamerach.  W przestrzeni otwartej (np. na ulicy) ma być oznaczona każda kamera, a w przestrzeni zamkniętej przeznaczonej do użytku publicznego (np. w galerii handlowej) oznaczenia mają znajdować się jedynie przy wejściu w obręb danej przestrzeni. Na tym jednak zalety propozycji się kończą.

Założenia, wbrew deklaracjom MSW, nie regulują w sposób kompleksowy problemu monitoringu wizyjnego. Dla przykładu  zgodnie z projektem monitoringiem jest zdalny odbiór obrazu (...) „realizowany w celu zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego lub ochrony osób i mienia". Nie jest jasne, czy zdalny odbiór obrazu  prowadzony w innym celu, będzie monitoringiem regulowanym przez ustawę. Co więcej, zgodnie z założeniami, regulacja nie obejmie monitoringu prowadzonego na podstawie „przepisów odrębnych". Nie wiadomo, co MSW miało na myśli, ale odrębne przepisy regulujące stosowanie monitoringu ma m.in. policja, straż miejska, a nawet agencje ochrony.

Brak kompleksowości i liczne niejasności to niejedyne zarzuty pod adresem propozycji. Projekt nie przewiduje narzędzi pozwalających na weryfikację, czy poszczególne podmioty prowadzą monitoring legalnie, ani też umożliwiających – w razie stwierdzenia nieprawidłowości – przywrócenie stanu zgodnego z prawem. Ze względu na charakter działalności poddanej regulacji rodzaj podmiotów (zazwyczaj osoby prawne, a nie fizyczne) oraz charakter potencjalnych nadużyć optymalnym rozwiązaniem jest wprowadzenie organu kontrolnego wyposażonego w możliwość stosowania sankcji administracyjnych. Tymczasem, zgodnie z założeniami, realizacja ustawy oparta będzie wyłącznie na przepisach karnych.

Duży niepokój budzą proponowane uprawnienia policji i innych służb – na ustne żądanie uprawnionego funkcjonariusza służby będą miały bezpłatny wgląd do obrazu z monitoringu, a jego administratorzy zobowiązani będą do sporządzania kopii nagrań. Co więcej, te służby, które mają uprawnienie do samodzielnego prowadzenia monitoringu (np. policja), będą mogły korzystać z cudzych systemów monitoringu, mówiąc wprost – będą mogły  podpiąć się  pod monitoring prowadzony przez centrum handlowe lub osiedle mieszkaniowe. A to wszystko „w celu zapobiegania lub wykrywania przestępstw i wykroczeń" – bez jakichkolwiek ograniczeń ani obowiązków sprawozdawczych.

Zgodnie z założeniami ochronie podlegać będzie jedynie wizerunek, a nie całość obrazu i nagrania pochodzącego z monitoringu. Nie pozwoli to na wyeliminowanie (ani nawet ograniczenie) problemu udostępniania nagrań mediom czy publikowania ich w Internecie. Praktyka   prawdopodobnie będzie taka, że po zamazaniu obrazu twarzy czy numerów rejestracyjnych nagrania będą swobodnie wykorzystywane. W rezultacie – mimo przyjętych założeń – ustalenie tożsamości obecnych na nagraniu osób będzie w niektórych przypadkach nieuniknione.

Założenia nie odpowiadają też na wyzwania możliwości technicznych monitoringu wizyjnego (np. automatyczne rozpoznawanie twarzy) ani na szczególne problemy wynikające z miejsca instalacji kamer – w placówkach służby zdrowia, miejscach pracy i szkołach.

Do wprowadzenia ustawy daleka droga, a lista problemów, jakie wymagają jeszcze rozwiązania, jest bardzo długa. Przede wszystkim ustawa powinna regulować monitoring w sposób kompleksowy, wprowadzać narzędzia realnej weryfikacji jego skuteczności, niezbędny jest również sprawny mechanizm egzekwowania prawa. Założenia są pierwszą oficjalną propozycją, jak uregulować monitoring, więc pomimo licznych braków należy uznać je za krok do przodu. W obecnym kształcie nie spełniają one jednak założonego celu: „ograniczenia Wielkiego Brata".

Autor jest prawnikiem w Fundacji Panoptykon

Przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych projekt założeń jest bardzo potrzebny, ale czeka je jeszcze dużo pracy, jeśli chce spełnić własne obietnice i okiełznać monitoringową wolną amerykankę.

Czy faktycznie ograniczają

Pozostało 96% artykułu
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie