Rz: W liceum myślała pani podobno o geologii.
Prof. Ewa Łętowska:
Tak, bo podobały mi się kamienie. Miałam też pomysł, by studiować chemię. Byłam jeszcze bardzo niedojrzała. Ojciec doradził mi, żebym wybrała prawo, bo po tym kierunku można się zajmować wieloma rzeczami.
Miała jednak pani też zawsze zainteresowania artystyczne. Czemu nie poszła pani tą drogą?
Bycie marnym artystą to straszny los. A nawet przeciętny prawnik może znaleźć swoje miejsce w życiu. Poza tym ja nie miałam uzdolnień artystycznych. Owszem, uczyłam się gry na fortepianie. Wzięłam też kilka lekcji śpiewu – ale tylko po to, żeby się przekonać, jak to jest. Głos nie rokował sukcesu.