Wsłuchując się w niezwykle ożywioną ostatnio debatę na temat klauzuli sumienia lekarzy, nie potrafię się oprzeć emocjom, które określę eufemistycznie jako narastające zdumienie. Tak samo czułbym się zapewne, gdyby ktoś nie tylko próbował mnie przekonać do twierdzenia, że stanie na głowie jest naturalną postawą człowieka, ale wręcz utrzymywał, że jest to dogmat estetyczny, etyczny i logiczny. Choć więc nie sądzę, by systematyczny udział w bieżących debatach publicznych dobrze wpływał na zajmowanie się nauką, to obok tej sprawy nie potrafię przejść obojętnie. Decyduje o tym przede wszystkim jej znaczenie, mierzone zarówno kompleksowością zagadnienia, jak i temperaturą prowadzonej dyskusji oraz rozmiarem nieuczciwości, z jaką traktowany jest profesor Chazan.
Normy przeakcentowane ?i przemilczane
Problem nie polega wyłącznie na tym, że za błędne uważam czy to generalne wnioski, do których dochodzą niektórzy dyskutanci, czy wypowiadane przez nich tezy szczegółowe. Niewłaściwy jest już sam sposób stawiania problemu. Nie jest bowiem tak, że oto w publicznej debacie stoimy przed koniecznością odpowiedzi na (retoryczne przecież) pytanie, czy w Polsce obowiązuje prawo polskie czy prawo Boże. Różne aspekty problematyki związanej z postawami lekarzy wobec prawnej dopuszczalności przerywania ciąży mogą (a w przypadku ludzi wierzących – powinny) być oczywiście oceniane z perspektywy prawa Bożego. Z perspektywy katolickiej teologii moralnej oraz prawa kanonicznego sprawa jest zresztą czytelna. Zgodnie z katechizmem Kościoła katolickiego „życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny". Każde spowodowanie przerwania ciąży musi być więc oceniane jako zło moralne (zob. nr 2270–2271), a ten, „kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa" (kan. 1398 kodeksu prawa kanonicznego). Lekarz kierujący się tymi zasadami nie zgodzi się na jakikolwiek udział w przerwaniu ciąży, nawet gdyby miał ponieść tego konsekwencje. Jest bowiem jasne, że „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" (Dzieje Apostolskie 5, 29). W debacie publicznej chodzi jednak o co innego, mianowicie o treść i konsekwencje prawa obowiązującego w Polsce.
Nie sposób zgodzić się z rozumowaniem, że z przepisu dopuszczającego aborcję w określonych sytuacjach wyprowadza się wniosek o istnieniu podmiotowego „prawa do aborcji", z którego wynika lekarski obowiązek stworzenia warunków wykorzystania tego „prawa". Konsekwencją byłoby twierdzenie, że korzystanie przez lekarzy z klauzuli sumienia jest uderzeniem w prawa pacjentki znajdującej się przecież często (i to akurat jest prawdą) w wyjątkowo trudnej sytuacji życiowej. Rozumowanie to oparte jest jednak na przeakcentowaniu niektórych unormowań z jednoczesnym przemilczeniem innych.
Pominięta konstytucja
Podstawowe znaczenie ma zwrócenie uwagi na fakt, że regulacje dotyczące omawianej problematyki nie ograniczają się do art. 39 ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Zacznijmy od przypomnienia rzeczy, wydawałoby się, oczywistej, mianowicie że na terytorium Polski obowiązuje konstytucja z 2 kwietnia 1997 r., która – zgodnie z jej art. 8 ust. 1 – „jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej". W tejże konstytucji, wśród wolności i praw osobistych wymienia się wolność sumienia i religii (art. 53). Jak to jasno wynika z powołanego przepisu, wolność ta nie ogranicza się do prawa do swobodnego wyboru światopoglądu oraz uzewnętrzniania swej religii przez akty kultu. Obejmuje również prawo do kształtowania własnego życia zgodnie z przyjętymi zasadami. Na przypomnienie zasługuje w tym kontekście orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 15 stycznia 1991 r. (U. 8/90), w którym badano zgodność § 14 rozporządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej z 30 kwietnia 1990 r. w sprawie kwalifikacji, jakie powinni posiadać lekarze dokonujący zabiegu przerwania ciąży, oraz trybu wydawania orzeczeń lekarskich o dopuszczalności takiego zabiegu z konstytucją z 22 lipca 1952 r. oraz ustawą z 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W kwestionowanym przepisie, w istocie – bez upoważnienia ustawowego, wyraźnie wskazano na prawo lekarza do uchylenia się od wydania orzeczenia o dopuszczalności przerwania ciąży oraz od dokonania tego czynu. Trybunał Konstytucyjny trafnie jednak zwrócił uwagę, że badany przepis rozporządzenia nie jest uregulowaniem zagadnienia, które dotychczas pozostawało poza prawną reglamentacją. Już w (wówczas obowiązującej) ustawie zasadniczej można bowiem było wskazać normę (wyrażoną w art. 82 ust. 1, dotyczącym wolności sumienia i wyznania), z której wynikało prawo lekarzy do takiego zachowania. „Wolność sumienia nie oznacza [bowiem – przyp. PS] jedynie prawa do reprezentowania określonego światopoglądu, ale przede wszystkim prawo do postępowania zgodnie z własnym sumieniem, do wolności od przymusu postępowania wbrew własnemu sumieniu".
W obecnie obowiązującej Konstytucji RP poświęcono wolności sumienia i religii znacznie więcej miejsca, uznając jednocześnie, że jej źródłem (podobnie jak i źródłem innych wolności i praw człowieka i obywatela) jest „przyrodzona i niezbywalna godność człowieka" (art. 30). Nie trzeba więc skomplikowanych wywodów, aby stwierdzić, że przedstawione stanowisko Trybunału Konstytucyjnego zachowuje swoją aktualność. Znaczy to, że również w obowiązującej ustawie zasadniczej można odnaleźć normę (vide art. 53 ust. 1–2) upoważniającą lekarza do uchylenia się od podejmowania działań związanych z przerywaniem ciąży. Art. 39 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty jawi się w tym kontekście nie jako przyznający lekarzom prawo do uchylenia się w określonych sytuacjach od działań sprzecznych z sumieniem, ale raczej jako ograniczający prawo gwarantowane w konstytucji. Lekarz korzystający z prawa do sprzeciwu sumienia ma bowiem obowiązek wskazania „realnych możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym". Nie może ponadto naruszyć obowiązku udzielenia pomocy lekarskiej nie tylko wtedy, „gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia", ale również „w innych przypadkach niecierpiących zwłoki" (art. 30).