Wyłudzenia VAT - nadużycia i zaniechania fiskusa

Źle się dzieje, gdy w państwie prawa ofiarami fiskusa padają uczciwe firmy tylko dlatego, że od nich o wiele łatwiej jest wyegzekwować podatki, których inni nie zapłacili – pisze ekspert.

Publikacja: 27.11.2014 08:47

Wojciech Serafiński

Wojciech Serafiński

Foto: materiały prasowe

Oszustwa związane z wyłudzaniem VAT są zjawiskiem dość powszechnym, zwłaszcza w Polsce. Zwalczanie ich jest ze wszech miar konieczne i pożądane. Źle się jednak dzieje, gdy w państwie prawa coraz częściej ofiarami fiskusa padają uczciwi przedsiębiorcy tylko dlatego, że od nich o wiele łatwiej jest wyegzekwować podatki, których nie zapłacili inni na wcześniejszym etapie obrotu. Choć zasada domniemania niewinności jest wartością chronioną konstytucyjnie, to jednak formalnie nie ma zastosowania na gruncie prawa podatkowego. Dzięki temu fiskus „mnoży" oszustów w niespotykanym tempie, niszcząc źródło utrzymania państwa – przedsiębiorców, lekceważąc przy tym wywodzące się z prawa rzymskiego założenie praesumptio boni viri.

Oszuści i „oszuści"

Problem oszustw podatkowych jest złożony i dotyczy nie tylko podatku VAT, ale też i podatku dochodowego. Jest grupa firm, które kupują faktury w celu minimalizacji obciążeń podatkowych. Fatalne prawo i stawki podatkowe drenujące kieszenie przedsiębiorców zachęcają do takiego działania. Druga grupa to firmy, które zakupiły towary lub usługi, a ich dostawcy zniknęli z rynku, nie rozliczając się z fiskusem. I wreszcie trzeci grupa – to firmy, które zakupiły towary lub usługi, a ich dostawcy, chcący ukryć swe dochody, w chwili „namierzenia" przez organy podatkowe wymyślają historie o wystawianiu tzw. fikcyjnych faktur. W obu ostatnich przypadkach fiskus skutki swych błędów przerzuca na przedsiębiorców, którzy od lat funkcjonują na rynku i płacą podatki. Oszustów najczęściej nie jest w stanie wykryć, co rodzi frustrację firm. Często więc uczciwe płacą podatki dwa razy – przy dostawie i potem po zakwestionowaniu faktur.

Skala ewidentnych nadużyć ze strony fiskusa, sankcjonowanych przez sądy, jest ogromna i stale rośnie. Zasada dwuinstancyjności coraz częściej staje się fikcją podobnie jak kontrola fiskusa, a prawa podatnika stają się iluzoryczne. Dla fiskusa nie jest już dowodem faktura i dowody zapłaty, co wprawia w osłupienie. Coraz częściej organy podatkowe domagają się udowodnienia przez podatników, że wymienione na fakturach dostawy faktycznie miały miejsce. Domagają się oczywiście bezprawnie, gdyż żaden przepis prawa nie nakłada na przedsiębiorców obowiązku posiadania takich dowodów. Jednak to nie fiskus jest autorem tych dodatkowych biurokratycznych żądań, tylko... sądy administracyjne, które coraz częściej wyprowadzają z przepisów prawa irracjonalne wnioski i coraz bardziej utrudniają życie przedsiębiorców coraz to nowszymi wykładniami tych samych przepisów, choć te często nie zmieniły się od lat. Coraz częściej sądy ignorują podatników, nie odnosząc się do wielu zarzutów i co gorsza, przymykając oczy na nadużycia przez  fiskusa; a te już dawno osiągnęły apogeum.

W obrocie gospodarczym na całym świecie przyjęte jest, że zapłata jest dowodem dostawy. To organy muszą udowodnić, że faktura nie dokumentuje faktycznych czynności. W Polsce to podatnicy muszą udowadniać, że są uczciwi. Tylko jak?

Zawodzą organy państwa

Organy państwa w wykrywaniu i ściganiu oszustów zawodzą na całej linii, przerzucając skutki swej niezaradności i często niekompetencji na uczciwych podatników. Ścigają na ogół tych, którzy padli ofiarami nieuczciwych praktyk, gdyż z reguły są „pod ręką", choć prawo unijne ich chroni.

Jeśli przedsiębiorca zaksięgował fakturę, której wystawca zniknął i fiskus nie mógł go skontrolować – będzie musiał zapłacić podatek dochodowy i VAT, gdyż faktury te będą z całą pewnością zakwestionowane. Podobnie będzie w przypadku, gdy zniknie dostawca dostawcy przedsiębiorcy, albo gdy „namierzony" oszust (świadczący usługi, ale nie płacący podatków) zacznie opowiadać bajeczki, że nie świadczył w rzeczywistości żadnych usług, tylko wystawiał za niewielką prowizję tzw. „puste" faktury.

Takich oszustów jest coraz więcej, co gorsza, to im organy podatkowe dają wiarę, a nie uczciwym przedsiębiorcom, co budzi grozę i powszechną już konsternację. Metody działania fiskusa są proste – na ogół gromadzi on w sposób wybiórczy i tendencyjny dowody, które wspierają profiskalny cel postępowania, a pomija i lekceważy te, które przemawiają na korzyść podatników. Coraz częściej lekceważone są zasady postępowania podatkowego – prawdy obiektywnej czy czynnego udziału strony w postępowaniu. Przeprowadza się dowody w odległych dla podatnika miejscach, uniemożliwiając mu udział w nich – nie licząc się z jego czasem i kosztami. Odmawia się przeprowadzenia wielu dowodów, w tym przesłuchania świadków, zastępując je protokółami z przesłuchań z innych postępowań. W ten sposób pozbawia się podatników możliwości konfrontacji ze świadkiem, w tym zadawania mu pytań. Jeszcze kilka lat temu takie sytuacje byłaby napiętnowane przez sądy. Ale nie dziś, gdy sądy bronią nie podatników, lecz fiskusa, kompletnie myląc swe powinności.

Orzecznictwo TSUE dot. VAT jest nagminnie w Polsce lekceważone, a wszelkie wątpliwości z reguły rozstrzyga się na niekorzyść podatników. Co gorsza, coraz częściej fiskus szybko przeprowadza postępowania karne wobec kontrahentów przedsiębiorców oparte na dobrowolnym poddaniu się karze, byle tylko wykorzystać takie wyroki przeciwko podatnikom i zwalniając się tym samym od obowiązku udowadniania im winy. A przecież nie przeprowadza się w nich żadnego postępowania dowodowego, a co gorsza, nie weryfikuje się twierdzeń karanego w kontekście jego przyznania się do winy. Rośnie więc liczba wyroków opartych na kłamstwach. I tu sądy administracyjne nie stają na wysokości zadania i coraz częściej aprobują niepełne i wadliwe stany faktyczne spraw, pozbawiając podatników jakiejkolwiek możliwości obrony.

To przede wszystkim sądom zawdzięczają rosnącą bylejakość pracy organów podatkowych, które coraz częściej prawa podatników sprowadzają do iluzji. To sądy przymykają oczy na coraz liczniejsze „potknięcia" urzędników. Krzywdzących podatników wyroków przybywa w zastraszającym tempie. Rodzi się retoryczne pytanie: jak takie sytuacje mogą mieć miejsce w państwie prawa? Gdzie szukać obrony, skoro zawodzi wymiar sprawiedliwości?

Jak walczyć z oszustwami?

Wystarczyłyby częste kontrole nowych i sprzedawanych firm – z reguły nie posiadają one majątku i nie prowadzą faktycznej działalności. Organy nie potrafią też ustalić, czy dostawy faktycznie miały miejsca, przerzucając bezprawnie ciężar dowodowy na podatników, co znów beztrosko sankcjonują sądy! O oszustwach często świadczą rosnące nagle obroty firm. Ale to wszystko nie jest kontrolowane, bo o wiele łatwiej jest dopaść działających i płacących podatki.

Może warto skorzystać zatem z doświadczeń innych krajów? W Wielkiej Brytanii np. wprowadzono dla przedsiębiorców obowiązek elektronicznego wystawiania faktur. Po wystawieniu faktury te trafią do fiskusa, który następnie elektronicznie „stempluje je" i odsyła do wystawcy. Dopiero ten wysyła taką fakturę do innych przedsiębiorców, którzy w tak prosty sposób uzyskują 100-proc. pewność, że faktura pochodzi od konkretnego wystawcy.

Do czasu wprowadzenia takiego rozwiązania można by wprowadzić inny, prostszy sposób weryfikacji wystawcy. Wystarczy tylko przywrócić obowiązek podpisywania faktur przez wystawcę i odbiorcę (podpisem zwykłym lub elektronicznym) oraz wprowadzić wymóg sprawdzania i wpisywania na fakturach numerów dowodów osobistych. Nie byłoby wówczas żadnych wątpliwości co do wystawcy, odbiorca potwierdzałby swym podpisem jedynie identyfikację wystawcy i samą dostawę. W tak prosty sposób można znacznie ograniczyć falę oszustw (kto podpisuje, ten odpowiada). To przecież fiskus zniósł obowiązek podpisywania faktur, doprowadzając do oszustw, z jakimi mamy obecnie do czynienia. Nie robi jednak nic, by powstrzymać tę rosnącą falę, zamiast tego często krzywdzi uczciwych podatników. A może to świadome działanie, nastawione na szybkie i łatwe łatanie budżetowej dziury, kosztem praworządności i sprawiedliwości?

CV

Autor jest prawnikiem, ekspertem BCC ds. podatków

Oszustwa związane z wyłudzaniem VAT są zjawiskiem dość powszechnym, zwłaszcza w Polsce. Zwalczanie ich jest ze wszech miar konieczne i pożądane. Źle się jednak dzieje, gdy w państwie prawa coraz częściej ofiarami fiskusa padają uczciwi przedsiębiorcy tylko dlatego, że od nich o wiele łatwiej jest wyegzekwować podatki, których nie zapłacili inni na wcześniejszym etapie obrotu. Choć zasada domniemania niewinności jest wartością chronioną konstytucyjnie, to jednak formalnie nie ma zastosowania na gruncie prawa podatkowego. Dzięki temu fiskus „mnoży" oszustów w niespotykanym tempie, niszcząc źródło utrzymania państwa – przedsiębiorców, lekceważąc przy tym wywodzące się z prawa rzymskiego założenie praesumptio boni viri.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Sławomir Paruch, Michał Włodarczyk: Wartości firmy vs. przekonania pracowników
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ulotny urok kasowego PIT
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił