Rzeczpospolita: Ma pan jakąś receptę na sukces w zawodzie?
Andrzej Tomaszek, adwokat: Rzetelność i pracowitość są najważniejsze. Nie dają one jednak gwarancji sukcesu. Ważne jest też szczęście.
A pan miał szczęście?
Tak. Wszyscy, którzy rozpoczynali życie zawodowe na początku lat 90., mieli ogromne szczęście. Był to niepowtarzalny okres, kiedy polska gospodarka przechodziła transformację. Polscy prawnicy mogli mieć wówczas sprawy, projekty i zadania, na które wykonujący ten zawód na Zachodzie poza dużymi kancelariami nie mogli liczyć. Mieliśmy okazję niezwykle atrakcyjnej pracy i nie mówię tu jedynie o aspekcie finansowym. Przede wszystkim pod względem merytorycznym.
Teraz młodzi prawnicy mają ciężko.