Aleksander Tobolewski o sprawozdaniu Trybunału Konstytucyjnego za 2014 rok

Dowiedziałem się, że prof. Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego, poinformował Senat w sprawozdaniu o istotnych problemach wynikających z jego działalności i orzecznictwa w 2014 r.

Publikacja: 12.07.2015 13:30

Aleksander Tobolewski o sprawozdaniu Trybunału Konstytucyjnego za 2014 rok

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Na szczęście nie należę do tych, którzy zawodowo muszą czytać sprawozdania. Myślę, że rzadko komu sprawia to przyjemność, a czasami tylko denerwuje, gdy sprawozdawca manipuluje statystykami. Czytam jednak dostępne publikacje, aby zrozumieć niski poziom kultury prawnej w Polsce. Sięgnąłem do druku senackiego nr 882. Sprawozdanie prezesa nie napawa optymizmem.

W 2014 r. do Trybunału wpłynęło 530 spraw, czyli 10 proc. więcej niż w 2013 r. W Kanadzie nie ma Trybunału Konstytucyjnego. To Sąd Najwyższy rozpatruje wszystkie sprawy związane z konstytucją. Łącznie rozpatrzył 22 sprawy.

Przewodniczący w sprawozdaniu z zadowoleniem stwierdził, że czas rozpatrywania jednej sprawy w Trybunale skrócił się do 18 miesięcy (a w przyszłości będzie jeszcze krótszy). Zakładając, że w 2015 r. do wpłynie Trybunału 500 spraw, termin rozpatrywania zaległych spraw z 2014 r. powinien się wydłużyć, tak na oko, do 36 miesięcy. Zobaczymy statystyki w 2016 r. Mogę się założyć, że Trybunał odniesie kolejny sukces w skracaniu okresu oczekiwania. Że podane przez prezesa dane nie mają nic wspólnego z arytmetyką? Tym gorzej dla arytmetyki. W niektórych orzeczeniach Trybunał określa termin utraty mocy obowiązującej niekonstytucyjnych przepisów z opóźnieniem, dając rządowi, Sejmowi i Senatowi czas na uzupełnienie niekonstytucyjnych regulacji prawnych. Prezes stwierdza: „Sprawy, w których Trybunał odracza utratę mocy, z reguły dotyczą spraw istotnych dla milionów obywateli". Per saldo, jeśli po uchyleniu przez Trybunał niekonstytucyjnych przepisów Sejm i Senat nie wydadzą nowych, to następuje luka w prawie. Jasne jest dla wszystkich, że dziur w prawie być nie powinno, co najlepiej ilustrują wynikające z nich przekręty.

Wydawałoby się, że rząd rzuci wszystkie inne sprawy i zajmie się łataniem dziur po uchyleniu niekonstytucyjnych przepisów... Tak być powinno, ale nie jest. Prezes wymienił kilka orzeczeń, które miały poślizg, i przez pewien czas nie było ważnych przepisów regulujących określone dziedziny. A w takich przypadkach, jeśli ustawa nakłada na przykład obowiązek zapłacenia pieniędzy, najczęściej fiskusowi, to po prostu zostaną zapłacone bez podstawy prawnej. Sugeruję zatem sprawdzenie, które orzeczenia Trybunału i niezałatane dziury w przepisach spowodowały, że Polacy mieli płacić bez podstawy prawnej, czyli nie musieli. Uwaga, jeśli zapłacili, to fiskus może się bronić, że zapłata należała do zobowiązania naturalnego i nie podlega zwrotowi. Może brak wpływów do budżetu otworzy oczy legislatorom na problem?

Ponieważ prezes stwierdził, że współpraca Trybunału z parlamentem ma się dobrze, by nie powiedzieć: bardzo dobrze, dała o sobie znać moja prawnicza dociekliwość. Sięgnąłem do załączników druku senackiego nr 882. Załącznik nr 12 – Zestawienie zaległych orzeczeń pozostawionych bez odpowiedniej reakcji prawodawcy. 17 wyroków niewykonanych; 21 wyroków wykonanych częściowo, przy czym niektóre, jak powiedział prezes, mają siwą brodę (orzecz. z 1997 r.). Załącznik nr 11 – 45 wyroków i postanowień wymaga reakcji prawodawcy. Co ciekawe, Rządowe Centrum Legislacji w Publicznym Portalu Informacji o Prawie podaje inne liczby. Pomijając sprawy, które nie wymagały podjęcia prac, parlament od 1997 r. wykazał się wydajnością rzędu 70 proc. Tyle statystyka. Daleko rządowi i parlamentowi do stachanowców.

Po wyroku w sprawie opłat za udzielenie koncesji na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych ustawodawca zareagował trzy i pół miesiąca po utracie mocy obowiązującej niekonstytucyjnych przepisów. I nagły zwrot w wypowiedzi prezesa. Jednym tchem usprawiedliwia parlament, mówiąc, że w tym czasie, gdy nie było regulacji na udzielanie koncesji, parlament wykonał inny wyrok dotyczący stawek i opłat za... przechowywanie towarów! Jaki związek ma brak przepisów na udzielenie koncesji z przechowywaniem towarów w depozycie organów celnych? To wykracza poza moją wyobraźnię. I tak właśnie można przedstawiać informacje, licząc na to, że albo nikt nie zrozumie, albo nie będzie czytać.

Czy tylko w Polsce tak jest – nie wiem. Podane liczby bezlitośnie natomiast wskazują, że rząd i parlament nie traktują poważnie pracy Trybunału Konstytucyjnego. W tej rzeczywistości sugeruję jego likwidację, co będzie na rękę wszystkim przyszłym rządom, niezależnie od ich politycznych przekonań, a budżet państwa oszczędzi 31 milionów złotych, które można zużyć na zakup np. ośmiu rakiet typu Patriot.

Autor jest adwokatem od 34 lat i prowadzi kancelarię w Montrealu

Na szczęście nie należę do tych, którzy zawodowo muszą czytać sprawozdania. Myślę, że rzadko komu sprawia to przyjemność, a czasami tylko denerwuje, gdy sprawozdawca manipuluje statystykami. Czytam jednak dostępne publikacje, aby zrozumieć niski poziom kultury prawnej w Polsce. Sięgnąłem do druku senackiego nr 882. Sprawozdanie prezesa nie napawa optymizmem.

W 2014 r. do Trybunału wpłynęło 530 spraw, czyli 10 proc. więcej niż w 2013 r. W Kanadzie nie ma Trybunału Konstytucyjnego. To Sąd Najwyższy rozpatruje wszystkie sprawy związane z konstytucją. Łącznie rozpatrzył 22 sprawy.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Negocjacje pokojowe Donalda Trumpa. Ale co ze zbrodniami Putina?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sprawa MTK symptomem głębszego kryzysu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Demokracja walcząca walczy zawzięcie. Teraz także w USA
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Trump legalizuje korupcję. Co to oznacza dla europejskiego biznesu?
Opinie Prawne
Sędzia Jarosław Matras: Robert Gwiazdowski mnie zadziwił