Od kilku tygodni Polska żyje sensacyjną informacją o pociągu pełnym złota w tunelu pod Wałbrzychem, tymczasem jako kraj zaczynamy chyba mieć kłopoty zamiast zysków. Chętnych do złota przybywa, a kruszcu nie widać. Mimo że państwo ma wszelkie narzędzia kontrolowania poszukiwania skarbów i rzeczy zagubionych.
Taka gratka jak złoty pociąg – miejmy nadzieję, że przypuszczenia się potwierdzą – rzadko się zdarza, więc trudno się nie cieszyć. Gdyby się okazało, że są tam sztaby złota banków niemieckich, to los by się do nas uśmiechnął i choć trochę wojenne szkody materialne Polakom wynagrodził. Gdyby to był majątek prywatny obywateli polskich, to trafiłby do ich spadkobierców, co też by nieco wzbogaciło polskie społeczeństwo. Gdyby się zaś okazało, że to prywatny majątek np. Rosjan, Francuzów czy tamtejszych Żydów, to mamy okazję zaprezentować opinii światowej poważne traktowanie prawa, oddając znalezione rzeczy prawowitym właścicielom. W każdym wypadku zysk.