Rz: Prawo karne tłumaczy pan studentom na przykładach bajek. Skąd taki pomysł?
Prof. Witold Kulesza: Zaczęło się od porządkowania domowej biblioteki i ponownej lektury „Małego księcia". Doznałem iluminacji. Mały książę stał się dobrowolnie gwarantem życia róży. Podlewał ją i dbał, by jej płatków nie zjadły gąsienice. Po opuszczeniu swojej małej planety stał się winny jej śmierci; winny zaniechania.
To brzmi dużo lepiej niż cytowanie teorii. Zgodnie z nią gwarant to osoba, która ma szczególny obowiązek zapobiegania skutkowi należącemu do zespołu znamion przestępstwa. Jeśli swoim zaniechaniem doprowadzi do sytuacji, w której ów skutek nastąpi, ponosi odpowiedzialność karną za przestępstwo skutkowe.
Jeżeli instytucję gwarancji przedstawia się w ten sposób, nie ma szans na wzbudzenie zainteresowania studentów, a już na pewno nie na to, by cokolwiek z wykładu zapamiętali.
Na tej bajce się nie skończyło.