Klasa robotnicza „musi pracować nad tym, aby rewolucyjne podniecenie nie osłabło po zwycięstwie. Wprost przeciwnie, musi być utrzymywane tak długo, jak to możliwe. Dlatego tak zwane wybryki, jak zemsta na znienawidzonych osobach lub budynkach, z którymi wiążą się nienawistne wspomnienia, partia musi nie tylko tolerować, ale nadawać im kierunek”.
Te piękne słowa wielkich przywódców walki o sprawiedliwość społeczną – Karola Marksa i Fryderyka Engelsa – przypomniały mi się, jak przeczytałem na portalu broniącym praworządności i walczącym z dezinformacją, że „sprawiedliwość okresu przejściowego polega na używaniu półśrodków i metod, które nie są do końca czyste. Rzecz w tym, by nie zgubić w tym wszystkim zasadniczego kierunku…”.
Przewidywałem, że tak właśnie będzie wyglądało „przywracanie” praworządności
Właściwy kierunek jest najważniejszy. Właściwy jest ten, który wytycza klasa robotnicza. A dokładniej jej awangarda. Bo przecież klasa robotnicza jest klasą obiektywnie i naukowo klasą „w sobie”, ale nie ma tego świadomości. Stać się klasą „dla siebie” będzie mogła pod światłym przywództwem partii.
Czytaj więcej
Dziś będzie felieton o literaturze. Jak wiadomo, „zemsta jest rozkoszą bogów”. Bogowie z PO przeżywają właśnie rozkosz po przeszukaniu domu Zbigniewa Ziobry i paru innych.
Dziś walka o prawa robotników zeszła z planu. Bo robotnicy mają się dużo lepiej od swojej awangardy, co łatwo ustalić, porównując oferty pracy dla murarzy czy kierowców z ofertami pracy dla politologów czy filozofów. Zatem awangarda politologów i filozofów, która jest już chyba świadoma, że stanowi „klasę dla siebie”, walczy o sprawiedliwość dla siebie. Bo już nie ma dla kogo.