Joe Biden przede wszystkim chce zniesienia dożywotniej kadencji sędziów. Co dwa lata ma być powoływany jeden nowy na 18 lat. Ma to zapewnić „regularną rotację w składzie” i „zmniejszyć szansę, że jakikolwiek prezydent wywierałby niewłaściwy wpływ na kolejne pokolenia”.
Nie słyszę głosów protestu ze strony naszych obrońców niezależności i niezawisłości sędziowskiej
Przypomnę, że sędziego powołuje prezydent za zgodą Senatu. Biden chce także nałożenia na sędziów Sądu Najwyższego takich samych obowiązków, jakie mają inni sędziowie federalni – dotyczących ujawniania dokonywanych przez nich transakcji finansowych, otrzymywanych prezentów czy prowadzonej działalności politycznej. Prezenty, jakie sędzia Clarence Thomas otrzymywał od Harlana Crowa – teksańskiego miliardera wspierającego republikanów – jak wakacje na prywatnym jachcie biznesmena, korzystanie z jego odrzutowca, dają do tego świetny powód.
Czytaj więcej
Prezydent USA, Joe Biden nominował na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego Ketanji Brown Jackson - pierwszą czarnoskórą kobietę na tym stanowisku w całej historii organu.
O dziwo jednak nie słyszę głosów protestu ze strony naszych obrońców niezależności i niezawisłości sędziowskiej, którzy protestowali przeciwko wprowadzonemu przez PiS publikowaniu oświadczeń majątkowych i oświadczeń o przynależności do różnych stowarzyszeń polskich sędziów. Ale jeszcze bardziej zastanawia ich brak reakcji na wprowadzenie kadencyjności. Toż to do złudzenia przypomina próbę obniżenia polskim sędziom wieku emerytalnego, by ich wcześniej przenieść w stan spoczynku.
W USA taka zmiana w Sądzie Najwyższym byłaby prawdziwą rewolucją
W USA jest to bardziej radykalne – bo u nich sędziów w stan spoczynku przenosi Pan Bóg. Oczywiście sędzia może zrezygnować sam albo można przeprowadzić wobec niego procedurę impeachmentu, ale próba jej zastosowania zdarzyła się tylko raz – w 1803 r., gdy został jej poddany sędzia Samuel Chase, którego oskarżono o stronniczość i nadużywanie władzy. Senat oczyścił go jednak z zarzutów.