Bardzo bym chciała, aby rząd poradził sobie wreszcie z przekrętami podatkowymi na wielką skalę. Karuzele służące wyłudzaniu VAT kręcą się bowiem od lat w najlepsze – w przerażająco szybkim tempie. Przypomnę tylko, że w ubiegłym roku wystawiono fikcyjne faktury na łączną kwotę aż 82 mld złotych, podczas gdy w 2014 r. były to niespełna 34 mld zł. To wzrost naprawdę szokujący.
Resort finansów najwyraźniej próbuje się do tego jakoś zabrać, ale wątpię, czy aby na pewno... z dobrej strony. W projekcie ustawy o krajowej administracji skarbowej planuje bowiem skasować jedną instancję odwoławczą. Krótko mówiąc – kontrola skarbowa zakończy się decyzją, od której nie będzie odwołania. Jak się komuś nie podoba – może sobie iść do sądu.
To kuriozalny pomysł. Dwuinstancyjność to jedna z najważniejszych zasad w postępowaniu administracyjnym i jej utrzymanie ma poważny sens. Nie ma bowiem co liczyć na nieomylność jednej instancji, której teraz druga instancja uchyla co czwartą decyzję. Po kiego diabła likwidować, nie najgorszego przecież, kontrolera? Żeby dołożyć pracy i tak już zatkanym sądom?
Są w tym projekcie i inne kwiatki – firmę można w mig wykończyć łatwą blokadą rachunku bankowego.
Czy to mają być sposoby na walkę z oszustami? Nie – to wylewanie... podatnika z kąpielą.