Wojciech Tumidalski: Rozwiązanie problemu śmieci to zadanie dla państwa, a nie samorządu

Usuwanie odpadów niebezpiecznych powinno być zadaniem państwa, a nie samorządów. To, że dziś państwo tego nie robi, jest dowodem jego słabości.

Publikacja: 25.07.2023 03:00

Wojciech Tumidalski: Rozwiązanie problemu śmieci to zadanie dla państwa, a nie samorządu

Foto: Adobe Stock

Jest jakaś prawidłowość w powracających z każdym rokiem problemach, których źródło tkwi w podejściu państwa do ochrony środowiska. Efekty widać w kolejnych obszarach. Gwałtowne powodzie, przed rokiem katastrofa na Odrze, teraz eksplozje na płonącym składowisku niebezpiecznych odpadów opodal Zielonej Góry. Te dramatyczne sceny uprzytomniły nam, że czarny scenariusz może się spełnić – może nie teraz, może jeszcze nie przed wyborami. Ale czy możemy być pewni, że nic się nie stanie w kilkudziesięciotysięcznym mieście, w którym podobne składowisko zlokalizowano przy dworcu kolejowym?

Dziś sprawę się upolitycznia, rządzący i opozycja próbują przerzucać się winą, ale przecież to, co może się wydarzyć, dotknęłoby w takim samym stopniu wyborców każdej partii. Ale skoro wokół tematu są emocje, zlatują się wokół niego politycy próbujący coś ugrać, chocholi taniec trwa. Nie po to w przepisach odpowiedzialność jest rozłożona pomiędzy różne organy, by teraz ktoś ją na siebie brał.

Czytaj więcej

Wyższe kary nie wystarczą, by ochronić polskie rzeki

Kłopot w tym, że wielokrotnie zmieniane prawo odpadowe stało się okropnie przeregulowane, a co gorsza, do jednego worka wrzucono w nim mafię odpadową – bo, niestety, i taka funkcjonuje w naszym kraju – oraz duże i dobrze znane firmy, także te związane z samorządem lokalnym. I jedne, i drugie zgodnie z przepisami muszą mieć monitoring, prowadzić sprawozdawczość i zabezpieczyć stosowną kwotę na pokrycie ewentualnych roszczeń.

Różnica między nimi jest jednak taka, że te pierwsze powstaną niby legalnie, a prawne wymogi wykorzystają głównie do tego, by podnieść opłaty i więcej zarobić. Potem zaś zwiozą na składowisko mnóstwo podejrzanego towaru i znikną. A składowisko spłonie. Te drugie zaś nie zwiną tak łatwo interesu, a kontrolujący je inspektorzy ochrony środowiska i tak coś u nich znajdą – bo nigdy nie ma przecież sprawozdawczości doskonałej. Przeglądanie segregatorów przy kawie i ciastkach jest przyjemniejsze od próby dotarcia w nieznane, na zapomniane żwirowisko.

Tylko że to droga donikąd. Samorząd nie jest w stanie przeciwstawić się odpadowemu biznesowi o złych zamiarach. Dlatego też utylizacja odpadów niebezpiecznych, których ten samorząd nie wyprodukował, nie powinna być jego zadaniem własnym. To rola państwa, z której abdykowało, co nie świadczy o jego sile.

Jest jakaś prawidłowość w powracających z każdym rokiem problemach, których źródło tkwi w podejściu państwa do ochrony środowiska. Efekty widać w kolejnych obszarach. Gwałtowne powodzie, przed rokiem katastrofa na Odrze, teraz eksplozje na płonącym składowisku niebezpiecznych odpadów opodal Zielonej Góry. Te dramatyczne sceny uprzytomniły nam, że czarny scenariusz może się spełnić – może nie teraz, może jeszcze nie przed wyborami. Ale czy możemy być pewni, że nic się nie stanie w kilkudziesięciotysięcznym mieście, w którym podobne składowisko zlokalizowano przy dworcu kolejowym?

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?