Reklama

W obronie arbitrażu inwestycyjnego

Dzięki wypracowanym standardom inwestorzy mogą liczyć na ochronę przed dowolnością w stosowaniu prawa krajowego. Krytycy zdają się o tym zapominać – piszą eksperci Marek Jeżewski, Michał König.

Aktualizacja: 16.03.2016 08:33 Publikacja: 16.03.2016 07:44

Opublikowany niedawno na łamach „Rz" artykuł "Ciemne strony arbitrażu inwestycyjnego" autorstwa mec. Bartłomieja Niewczasa wpisuje się w szerszy nurt krytyki arbitrażu inwestycyjnego. Podobne głosy krytyczne pojawiają się regularnie od wielu lat. Zarzuty dotyczą mechanizmu dochodzenia roszczeń, nieprzewidywalności orzeczeń wynikającej z generalnego charakteru standardów traktowania inwestorów zagranicznych czy pewnej stronniczości arbitrów, których powodzenie życiowe często uzależnione jest od tego, w jaki sposób postrzega ich rynek „klientów" arbitrażu inwestycyjnego. Zarzuty te w wielu przypadkach opierają się na nieporozumieniach, najczęściej wynikających z niezrozumienia samej istoty arbitrażu inwestycyjnego jako metody rozwiązywania sporów prawnomiędzynarodowych.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie Prawne
Adam Wacławczyk: Zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Niegodziwość rządu, czyli kto straci „ulgę” mieszkaniową
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Czy dla rządu wszyscy przedsiębiorcy to złodzieje?
Opinie Prawne
Michał Urbańczyk: Moja śmierć jest lepsza niż twoja. Zabójstwo Charliego Kirka a wolność słowa
Opinie Prawne
Mateusz Radajewski: Potrzebujemy apolitycznego Trybunału Stanu
Reklama
Reklama