Tomasz Pietryga: Jarosław Kaczyński ruszył na odsiecz Julii Przyłębskiej

Prezes PiS swoją wypowiedzią próbuje przerwać impas w Trybunale Konstytucyjnym, stając murem za Julią Przyłębską.

Publikacja: 29.03.2023 14:32

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W normalnej sytuacji wypowiedź prezesa PiS, który bierze w obronę Julię Przyłębską, wskazując, że jej kadencja prezesa mija za rok, miałaby kontekst czysto politycznej opinii, której moc sprawcza jest zerowa. Tyle że realia są inne. Polityczne wpływy w TK są bardzo duże, a ogniskujące się wokół nich podziały sędziowskie – bardzo czytelne.

Dzisiejszy spór polityczny wewnątrz PiS o stosunek do relacji z UE i reform sądownictwa znajduje swoje odzwierciedlenie w Trybunale, i to w skali jeden do jednego. Zatem obrona Julii Przyłębskiej ma znacznie. Dotąd prezes PiS milczał, co rodziło spekulacje, że PiS może teraz wywierać cichą presję na jej ustąpienie ze stanowiska, gdyż stała się dla partii nie tylko wizerunkowym obciążeniem, ale też realnym powodem opóźnień w pozyskaniu miliardów z KPO.

Czytaj więcej

Kaczyński zabrał głos ws. kadencji Przyłębskiej i wniosku Dudy do TK

Teraz już wiadomo, że Jarosław Kaczyński stoi murem za prezes TK, wysyłając jednoznaczną informację zwrotną do niej i jej oponentów, że partia mimo turbulencji nie straciła do niej zaufania i nie będzie wywierać presji na jej ustąpienie ze stanowiska. Z drugiej strony, jest to sygnał do buntowników kwestionujących prezesurę Przyłębskiej, że żadnej tolerancji dla ich działań na Nowogrodzkiej nie będzie.

Nie bez znacznie jest tu nawiązanie Jarosława Kaczyńskiego do wyboru przyszłego prezesa TK. Prezes w rozmowie z PAP powiedział, że nie ma „tutaj żadnego sporu prawnego”: „To są wyłącznie kwestie związane z jakimiś – powiedzmy sobie – ambicjami niektórych osób, którym się bardzo spieszy. Oczywiście mogą być kandydatami na prezesa, ale wtedy, kiedy minie kadencja pani prezes Julii Przyłębskiej, a to będzie w grudniu przyszłego roku”. To wyraźna aluzja w stronę byłego prokuratora krajowego, sędziego Bogdana Świączkowskiego, człowieka Zbigniewa Ziobro, który od dawna jest wskazywany na następcę Julii Przyłębskiej i znalazł się w grupie tzw. buntowników kwestionujących jej dalsze przywództwo. Można też odczytać to w kategoriach politycznego ostrzeżenia. „Mogą być kandydatami…”, czyli mogą dostać polityczne wsparcie swojej kandydatury u prezydenta lub nie. Sygnał wydaje się jednoznaczny i ma zdyscyplinować tych, którym zależy na dalszej karierze w Trybunale.

Czy presja okaże się skuteczna – trudno  przewidzieć. Bo szóstki zbuntowanych sędziów potrzebnych jest Julii Przyłębskiej zaledwie (albo aż) dwóch, aby TK mógł działać w pełnym składzie, a bunt się załamał. Ogromnej presji poddany jest szczególnie Bogdan Świączkowski, który znalazł się między młotem a kowadłem. Stanowisko jego dotychczasowego szefa Zbigniewa Ziobry idzie w kierunku wsparcia buntowników. Minister sprawiedliwości nie chce, aby ustawa o SN, którą ma zbadać TK, weszła w życie, gdyż – jak twierdzi – jest sprzeczna z polską racją stanu.

Premierowi zarzucono, że jego stanowisko jest sprzeczne z orzeczeniem TK, który wyraźnie kwestionował narzucanie „unijnego dyktatu” na polską rzeczywistość ustrojową (na wniosek samego premiera zresztą)

To jest jednak już inny poziom sporu – polityczny. We wtorek premier Mateusz Morawiecki skierował stanowisko kancelarii premiera do TK, broniące konstytucyjności ustawy o Sądzie Najwyższym. Powołano się w nim m.in. na orzeczenia TSUE i Trybunału w Strasburgu, co rozwścieczyło środowisko Zbigniewa Ziobry. Premierowi zarzucono, że jego stanowisko jest sprzeczne z orzeczeniem TK, który wyraźnie kwestionował narzucanie „unijnego dyktatu” na polską rzeczywistość ustrojową (na wniosek samego premiera zresztą).

W ten sposób Zbigniew Ziobro znalazł się po tej samej stronie barykady, co Andrzej Duda. Chociaż trudno mówić tu sojuszu, bo to raczej zbieżność stanowisk, i jedynie w niektórych kwestiach (m.in. tzw. testu niezawisłości). Mateusz Morawiecki ma tymczasem wsparcie Jarosława Kaczyńskiego i zapewne Julii Przyłębskiej, dla której odblokowanie TK jest sprawą absolutnie priorytetową. Nawet jeśli tak się stanie i część z szóstki sędziów uzna zwierzchnictwo pierwszej prezes, wcale nie ma gwarancji, że werdykt w sprawie ustawy o SN będzie po myśli rządu. Część sędziów zdradza nastroje bardzo mocno eurosceptyczne i wyraża przekonanie, ugruntowane również orzeczeniami, że Unia w sprawy ustrojowe wtrącać się nie może. Nie łatwo będzie uzasadnić tak radykalną zmianę, że jednak może, zatem sytuacja jest patowa.

Julia Przyłębska może dziś poczuć się wzmocniona, ale nie wiadomo, co będzie za kilka miesięcy, kiedy będą zbliżać się wybory, a presja na sukces, jakim byłoby pozyskanie unijnych funduszy, będzie ogromna.

W normalnej sytuacji wypowiedź prezesa PiS, który bierze w obronę Julię Przyłębską, wskazując, że jej kadencja prezesa mija za rok, miałaby kontekst czysto politycznej opinii, której moc sprawcza jest zerowa. Tyle że realia są inne. Polityczne wpływy w TK są bardzo duże, a ogniskujące się wokół nich podziały sędziowskie – bardzo czytelne.

Dzisiejszy spór polityczny wewnątrz PiS o stosunek do relacji z UE i reform sądownictwa znajduje swoje odzwierciedlenie w Trybunale, i to w skali jeden do jednego. Zatem obrona Julii Przyłębskiej ma znacznie. Dotąd prezes PiS milczał, co rodziło spekulacje, że PiS może teraz wywierać cichą presję na jej ustąpienie ze stanowiska, gdyż stała się dla partii nie tylko wizerunkowym obciążeniem, ale też realnym powodem opóźnień w pozyskaniu miliardów z KPO.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adam Glapiński przed Trybunałem Stanu. Jakie jest drugie dno
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Podwójna waloryzacja? Wiem, że nic nie wiem