Konflikty interesów, łamanie prawa, poświadczanie nieprawdy. I udział w istnych cudach, takich jak reprezentowanie osób, które, jeśli dobrze policzyć, miałyby... po 120 lat. W tle – gigantyczne pieniądze.

Afera sięga najwyższych szczebli adwokatury, bo również dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie (największej w Polsce), którego żona pracowała w Biurze Gospodarki Nieruchomościami stołecznego ratusza w czasie, gdy udało mu się odzyskać część słynnej działki obok Pałacu Kultury.

Pytanie, czy adwokatura zajmie się na poważnie sprawami adwokatów uwikłanych w aferę reprywatyzacyjną, czy będzie nadal udawać Greka. W czwartek odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Naczelnej Rady Adwokackiej w tej sprawie, ale zarzuty są przecież publicznie stawiane adwokatom nie od dziś.

Obstawiam, że NRA szybko doprowadzi do wyboru nowego warszawskiego dziekana, jeśli obecny sam nie zrezygnuje ze stanowiska (warszawska ORA poinformowała wieczorem, że mec. Grzegorz Majewski złożył rezygnację). Tyle że sprawy zaszły za daleko, by ścięcie jednej głowy załatwiło problem, jakim jest największa w historii tego zawodu utrata wiarygodności. A to przecież – przynajmniej z nazwy – zawód zaufania publicznego...

Jeśli adwokatura sama nie zajmie się sprawnie zarzutami stawianymi adwokatom, to i tak zrobi to za nią prokuratura. Jeśli ta ostatnia będzie szybsza – z wizerunku adwokatury nie będzie już czego zbierać.