Reklama

Karać za nieszczepienie - komentuje Tomasz Pietryga

Państwo musi zdecydowanie reagować na ruchy antyszczepionkowe. Rodzice, którzy ignorują obowiązek szczepień, powinni być nie tylko surowo karani finansowo, ale też powinni płacić za leczenie nieszczepionych dzieci z własnej kieszeni. Dobrze by też było, gdyby ich zdolność do wypełniania obowiązków rodzicielskich każdorazowo badały sądy rodzinne.

Publikacja: 19.02.2018 18:28

Karać za nieszczepienie - komentuje Tomasz Pietryga

Foto: Fotolia

Dziś szacuje się, że ponad 30 tys. dzieci w Polsce nie zostaje zaszczepionych, choć jest taki obowiązek. Państwo stara się walczyć z tą niesubordynacją, ale problem powraca. Egzekwowanie prawa grzęźnie w administracyjnych procedurach, które dają możliwość prawnych uników lub przynajmniej grania na zwłokę.

Ruch antyszczepionkowy to trochę moda, trochę pseudoideologia, która w dzisiejszym świecie trafia na podatny grunt. Nieszczepienie dzieci stało się tak samo trendy jak bycie eko czy dieta wegańska, z tą jednak różnicą, że może być groźne nie tylko dla samych dzieci, lecz i dla całej populacji.

Narodowy program szczepień i jego kalendarz nie został ułożony przez szarlatanów, ale ekspertów chcących zapewnić bezpieczeństwo zdrowotne nas wszystkich. Idea szczepień tak naprawdę opiera się na umowie społecznej. Nie chodzi w niej o czubek nosa rozhisteryzowanej matki, która bezrefleksyjnie przyjęła argumenty sąsiadek i antyszczepionkowych szarlatanów. Dzieci szczepimy przecież nie tylko dla nich samych, ale także dla innych, dla całej populacji. W ten sposób bowiem wytwarzamy wspólną zbiorową odporność na niebezpieczne choroby, niwelując ryzyko wybuchu groźnej epidemii. Tymczasem przez walkę tzw. antyszczepionkowców z fikcyjnymi zagrożeniami bardzo realnie zaczynają wracać zakaźne choroby, które były już opanowane.

Nie ma żadnych badań naukowych potwierdzających szkodliwość szczepień. Są natomiast takie, które pokazują, że nie wywołują one żadnych trwałych skutków ubocznych. Mimo to kolejni wyznawcy modnej ideologii rozpowszechniają różne mity. Ciągle żywy jest np. ten, że szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce wywołują autyzm.

Podobnie żywy jest mit, że szczepienia przeciwko grypie powodują chorobę Alzheimera.

Reklama
Reklama

Co zatem państwo powinno zrobić? Karać za łamanie prawa i prowadzić działalność edukacyjną obalającą te szkodliwe mity. I żadnego kompromisu. Bo antyszczepionkowcy rozsądnych ludzi nie przekonają, mogą natomiast zrobić krzywdę nie tylko swoim dzieciom.

Opinie Prawne
Marek Kobylański: KSeF, czyli świat nie kończy się na Ministerstwie Finansów
Opinie Prawne
Katarzyna Szymielewicz: Kto obroni wolność słowa w sieci?
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Plasterek na ranę czy prawdziwy lek?
Opinie Prawne
Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama