W orzecznictwie od dłuższego czasu przeważa sztucznie restrykcyjny pogląd, w myśl którego uchybienie przez menedżera nakazowi działania ze starannością „wynikającą z zawodowego charakteru swojej działalności" (art. 293 § 2 i art. 483 § 2 kodeksu spółek handlowych) nie kwalifikuje się jako samodzielna podstawa odpowiedzialności. Zdaniem Sądu Najwyższego niedołożenie należytej staranności przesądza wyłącznie o winie piastuna, a nie o bezprawności działań (wyrok z 9.02.2006 r., V CSK 128/05). Dlatego spółka pozywająca zarządcę jest zmuszona wskazać „konkretny przepis prawa lub postanowienie statutu, które naruszył". Niekiedy sądy posuwają się nawet do tezy, że na wspólnikach spoczywa ciężar sformułowania w umowach spółek katalogu działań i zaniechań uznawanych przez nich za niedopuszczalne (wyrok SA w Warszawie z 18.08.2011 r., I ACa 54/11). Poglądy te aprobuje część doktryny, choć nie brak słusznych głosów krytyki (S. Sołtysiński, „Za jakie błędy odpowiada prezes", „Rzeczpospolita" z 11 października 2011 r.).
Czemu służą reguły odpowiedzialności
Stanowisko Sądu Najwyższego skłania do dyskusji, ponieważ prowadzi do zwolnienia piastunów z odpowiedzialności w najbardziej typowych przypadkach niedopełnienia obowiązków. Odpowiedzialności nie ponosi zarządca, który np. w wyniku ewidentnego niedopatrzenia doprowadza do przedawnienia wielomilionowego roszczenia spółki wobec kontrahenta.
To samo dotyczy menedżera, który w wyniku nieprzemyślanych decyzji inwestycyjnych doprowadza do kryzysu bądź upadłości spółki (por. szeroko dyskutowany przed kilku laty problem umów opcji walutowych, a obecnie – problem upadłości spółek sektora budowlanego w wyniku akceptowania dumpingowych cen wykonywania robót). W świetle poglądów Sądu Najwyższego w sytuacjach tych mandatariusze mogą skutecznie bronić się zarzutem, że nie naruszyli żadnego przepisu prawa.
Akceptacja tego stanowiska oznaczałaby udzielenie zarządcom carte blanche na wyrządzanie spółce szkody. Byłaby równoznaczna ze zgodą na poważne obniżenie standardu ochrony prawnej spółek kapitałowych i ich udziałowców. Zanegowaniu uległaby prewencyjna funkcja odpowiedzialności odszkodowawczej. Tymczasem jest ona jednym z zasadniczych instrumentów zapewniających równowagę w systemie ładu korporacyjnego (corporate governance) spółek. Ustawodawca dlatego zezwala na uczestnictwo w obrocie spółki, której wspólnicy nie odpowiadają za jej zobowiązania własnym majątkiem, ponieważ wprowadza mechanizmy równoważące ryzyko. Ważnym z nich jest odpowiedzialność cywilnoprawna mandatariuszy.
Przyczynami trudności interpretacyjnych są redakcja art. 293 i 483 k.s.h. oraz tendencja do przyjmowania przez polskie sądy formalistycznej wykładni, oderwanej od uwarunkowań działania spółek oraz zasad prawa cywilnego i handlowego. Artykuły 293 i 483 k.s.h. niepotrzebnie kładą nacisk na przesłankę naruszenia przez piastuna ustawy bądź statutu. Podobnie czynił kodeks handlowy, jednak art. 292 i 474 k.h. przynajmniej wyraźnie przesądzały, że funkcjonariusze spółki odpowiadają za szkodę wyrządzoną spółce brakiem dołożenia należytej staranności.