Porównanie obszarów reprywatyzacji, tzw. gruntów warszawskich, mienia ziemiańskiego pokazuje, jakie braki ma nasze państwo i prawo w równym i jasnym traktowaniu obywateli. Różnice zależą od podstawy wywłaszczenia, charakteru dóbr lub nawet obywatelstwa. Przykładowo, ziemianie zostali pozbawieni swoich majątków w zasadzie w całości, bez szans na rekompensaty, z wyjątkiem nieruchomości nierolniczych. Zabużanie mogą liczyć na odszkodowanie wynoszące 20 proc. wartości utraconych dóbr. Dawni właściciele gruntów warszawskich teoretycznie mogą liczyć na rekompensatę, o ile spełniają jednak warunki art. 215 ustawy o gospodarce nieruchomościami (ugn) lub złożyli w terminie tzw. wniosek dekretowy. Do tego dochodzi praktyka przewlekania postępowań, a nawet lekceważenia wyroków sądowych, co wymaga wyspecjalizowanej pomocy prawnej. Zaś kolejne projekty ustaw upadają ze względu na brak rzeczowego pomysłu co do rekompensat.
Grunty warszawskie
W tej kwestii na plus należy odnotować utrwalenie korzystnego stanowiska dotyczącego związku przyczynowego i ustalenia rynkowej wysokości odszkodowania (wyrok SN (7), sygn. I CSK 404/11). Istotne znaczenie ma również uchwała Izby Cywilnej SN (sygn. III CZP 112/2010), która rozstrzygnęła podstawę prawną dochodzenia odszkodowań, a tym samym terminy przedawnienia roszczeń. Pozostaje jednak pytanie, co z pokrzywdzonymi wcześniejszymi wyrokami. Za zaskoczenie można uznać wyrok NSA (sygn. I OSK 1643/11), legalizujący dawne, niezgodne z prawem plany zagospodarowania, zmieniając w tym zakresie wieloletnią praktykę sądów administracyjnych.
Przewagę przyjmują też poglądy legalizujące objęcie gruntów w posiadanie, poprzez złożenie podpisów przez osoby bez wymaganych umocowań. Bezprecedensowe jest stałe ignorowanie przez prezydenta m.st. Warszawy wyroków sądowych. Wydaje się, że kwestią czasu są tutaj sprawy zmierzające do ustalenia odszkodowań za niewykonanie wyroku w terminie, a w konsekwencji osobista odpowiedzialność finansowa urzędników. Miasto nie wykorzystuje przy tym wszystkich możliwości finansowania rekompensat, blokując np. sprzedaż lokali usługowych, również tych bez roszczeń reprywatyzacyjnych.
Częściowym rozwiązaniem mogą być prace parlamentarne, które zmierzają do przekazania z Funduszu Reprywatyzacyjnego na ten cel 600 mln zł. Nie wykorzystano przy tym szansy na wprowadzenie możliwości rozkładania odszkodowań na raty, określenie zasad przekazywania nieruchomości zamiennych czy zwrot w naturze, tam gdzie jest to możliwe. Zwrot części nieruchomości ograniczyłby skalę roszczeń, a pozostałym pokrzywdzonym pozostałyby dotychczasowe sposoby dochodzenia ich praw. Zamiast tego, po niechlubnych „rugach warszawskich", miasto broni się kolejnymi wybiegami, jak np. wprowadzane ostatnio „mikroplany".
Reforma rolna
Szczególnie nierówno potraktowaną grupę stanowią osoby objęte reformą rolną. Dopiero od 2009 r. NSA dostrzegł, że nowelizacja dekretu z 17 stycznia 1945 r. nie mogła już doprowadzić do wywłaszczenia nieruchomości o innym charakterze niż rolniczy. Poza wskazanym wyjątkiem osoby pokrzywdzone nie mają możliwości ubiegania się o zwrot nieruchomości w naturze. Co do zasady, nie mają też one możliwości uzyskania odszkodowań. Wyjątki mogą dotyczyć jedynie gruntów, które nie podlegały reformie rolnej ze względów obszarowych lub z uwagi na charakter nieruchomości. Ta grupa może być uważana za pokrzywdzoną również w aspekcie orzecznictwa konstytucyjnego.