Bardzo lubię tradycję kolędowania. W gronie rodziny lub znajomych. Piękno muzyki jednoczy, sprawia, że atmosfera staje się odświętna, radosna i ciepła. Osoby, które na co dzień boją się śpiewać (chyba że pod prysznicem, jak bohater jednej z komedii Woody'ego Allena), raz w roku porzucają własne ograniczenia i dołączają do kolędowego chóru.
Kolęda to pieśń opisująca narodzenie Jezusa, która może być wykorzystywana w liturgii. W okresie bożonarodzeniowym możemy usłyszeć nie tylko kolędy, ale także pastorałki i inne piosenki o tematyce świątecznej.
Przeznaczenie i charakter kolęd nie ma wpływu na to, że jako utwory mogą być objęte ochroną prawa autorskiego. Oczywiście większość popularnych kolęd należy już do domeny publicznej albo są to niechronione dzieła sztuki ludowej. W związku z tym można je śpiewać w każdych okolicznościach, bez żadnych prawnych ograniczeń.
Nie oznacza to jednak, że każdy utwór, w którym słyszymy melodię kolędy, jest wolny od majątkowych praw autorskich. Powód jest prosty. Kolędy są bardzo wdzięcznym materiałem dla kompozytorów. Klasycznym przykładem jest scherzo h-moll op. 20 Fryderyka Chopina. Kompozytor włączył do tego utworu melodię kolędy „Lulajże, Jezuniu".
Także współcześnie wielu kompozytorów tworzy swoje opracowania kolęd. Przykładem jest nagrodzona Fryderykiem 2012 twórczość Pawła Łukaszewskiego i Miłosza Bembinowa.