Czy egzamin adwokacki właściwie weryfikuje umiejętności zawodowe?

Niedawno zakończył się kilkudniowy maraton egzaminów adwokackich. To dobry moment, aby zastanowić się, na ile nowy model egzaminów adwokackich sprawdza wiedzę i przygotowanie prawnicze młodych adeptów adwokackiego kunsztu. Czy rzeczywiście osoby, które zdały tenże egzamin dają gwarancję, że, jak to mówi ustawa, potrafią samodzielnie i należycie wykonywać zawód adwokata?

Publikacja: 26.05.2014 16:46

Na wstępie przybliżyć należy czytelnikowi obecnym model egzaminacyjny. Otóż kandydat na adwokata obecnie powinien napisać pisma procesowe z prawa cywilnego, karnego, administracyjnego i gospodarczego. Podczas egzaminu można korzystać z aktów prawnych i komentarzy. Kryteria oceny nie są nadmiernie surowe ani też precyzyjne, kładą nacisk na zachowanie warunków formalnych pisma procesowego. Prace ocenia dwu egzaminatorów, w skali od 2-6. Przy czym jedynie ocena 2 jest negatywna.

W tak zakreślonych ramach egzaminacyjnych nie ma obecnie w ogóle miejsca na sprawdzenie wiedzy prawniczej wykraczającej poza kilka określonych wyżej działów prawa! Kandydat przygotowując się do egzaminu może więc sobie odpuścić np. prawo konstytucyjne, międzynarodowe, czy przepisy regulujące ustrój organów ochrony prawnej. Czy istotnie adwokat nie musi np. znać przepisów regulujących działanie sądów, prokuratur, policji i mrowia polskich służb specjalnych? Niech czytelnik sam oceni. Ale i w ramach egzaminacyjnych działów prawa kandydat musi jedynie wykazać się elementami wiedzy z wąskiego wycinka danej gałęzi prawa - determinowaną zakresem danego zadania egzaminacyjnego. Trudno przy tym egzaminatorom ocenić, czy z wiedzą tą kandydat przyszedł na egzamin, czy też skorzystał z dostępnych aktów prawnych i komentarzy. Nota bene, kandydaci nie otrzymują kopii prawdziwych akt sądowych, tylko kazus, bądź kilka spreparowanych kartek, stanowiących namiastkę akt.

Jak więc widać, wg Ministerstwa Sprawiedliwości, wykonywanie zawodu adwokata polega na umiejętności sporządzenia kilku podstawowych pism procesowych z czterech działów prawa. Nie musi przy tym wykazać się na egzaminie konkretną wiedzą prawniczą -  w tym roku nie ma już testu.

Zupełnie inne wymogi Ministerstwo Sprawiedliwości stawia osobom, zdającym egzamin sędziowski. Składa się on z części pisemnej i ustnej. Prace pisemne są oceniane przez dwu egzaminatorów odrębnie w skali punktowej, od 0-60 pkt za każdą pracę, a z ich ocen wyciągana jest średnia. Ogółem za część pisemną można uzyskać 120 pkt. Warunkiem dopuszczenia do części ustnej egzaminu sędziowskiego jest uzyskanie co najmniej 80 pkt. Podczas części ustnej egzaminu, należy rozwiązać 21 kazusów, z siedmiu działów prawa. Członkowie komisji mogą zadawać pytania uzupełniające. Każdy kazus jest wyceniany w skali 1-10, czyli ogółem za część ustną można uzyskać 210 punktów. Łącznie z częścią pisemną, maksymalnie można otrzymać 330 pkt. Ocenę negatywną otrzymuje się, gdy otrzymało się łącznie mniej niż 165 pkt.

Jak widać MS stawia znacznie skromniejsze wymogi egzaminacyjne kandydatom na adwokatów, niż na sędziów. Dzieje się to w sytuacji, gdy już sama aplikacja sądowa bardzo starannie przygotowuje kandydatów do zawodu. Tymczasem w izbie warszawskiej wyjątkiem była sytuacja, że aplikant pracuje w pełnym wymiarze u patrona. Przeciwnie - częste były przypadki, że aplikanci przez dwa lata nie mieli nawet formalnego  patrona! Do tego dodajmy grono uprawniony w trybach pozaaplikacyjnych, których kontakt z adwokaturą był jeszcze bardziej ograniczony.

W tej sytuacji można postawić tezę, że obecnym model egzaminacyjny nie weryfikuje przygotowania kandydatów do wykonywania zawodu adwokata. W tej sytuacji adwokacki dyplom przestaje być gwarantem jakości, co dzieje się z krzywdą tak klientów, jak i samych kandydatów. Szczególnie tych dobrze przygotowanych, gdyż zarówno prawniczy geniusz, jak i miernota, którego wiedza nie wykracza poza zagadnienia egzaminacyjne, będą nosić taki sam tytuł adwokata, a ich ocena zależy od tego na ile się "wstrzelili" w zadania. Dzieje się to z błogosławieństwem Ministerstwa Sprawiedliwości, które z kolei przyszłym sędziom i prokuratorom stawia zupełnie inne wymagania. Ale MS rządzą politycy, któremu nie przeszkadza upadek standardów w adwokaturze. Dziwić się natomiast należy, że poza rachitycznymi protestami, samorząd adwokacki nie oponuje szerzej przeciwko upadkowi rangi egzaminu adwokackiego. Niestety, może to wynikać stąd, że część działaczy adwokackich odnalazła się w nowej rzeczywistości: lukratywne posady wykładowców, czy też egzaminatorów sprawiły, że stali się ślepi na fikcję w której uczestniczą. Przedkładają interes własny nad interes adwokatury i społeczeństwa.

Na wstępie przybliżyć należy czytelnikowi obecnym model egzaminacyjny. Otóż kandydat na adwokata obecnie powinien napisać pisma procesowe z prawa cywilnego, karnego, administracyjnego i gospodarczego. Podczas egzaminu można korzystać z aktów prawnych i komentarzy. Kryteria oceny nie są nadmiernie surowe ani też precyzyjne, kładą nacisk na zachowanie warunków formalnych pisma procesowego. Prace ocenia dwu egzaminatorów, w skali od 2-6. Przy czym jedynie ocena 2 jest negatywna.

W tak zakreślonych ramach egzaminacyjnych nie ma obecnie w ogóle miejsca na sprawdzenie wiedzy prawniczej wykraczającej poza kilka określonych wyżej działów prawa! Kandydat przygotowując się do egzaminu może więc sobie odpuścić np. prawo konstytucyjne, międzynarodowe, czy przepisy regulujące ustrój organów ochrony prawnej. Czy istotnie adwokat nie musi np. znać przepisów regulujących działanie sądów, prokuratur, policji i mrowia polskich służb specjalnych? Niech czytelnik sam oceni. Ale i w ramach egzaminacyjnych działów prawa kandydat musi jedynie wykazać się elementami wiedzy z wąskiego wycinka danej gałęzi prawa - determinowaną zakresem danego zadania egzaminacyjnego. Trudno przy tym egzaminatorom ocenić, czy z wiedzą tą kandydat przyszedł na egzamin, czy też skorzystał z dostępnych aktów prawnych i komentarzy. Nota bene, kandydaci nie otrzymują kopii prawdziwych akt sądowych, tylko kazus, bądź kilka spreparowanych kartek, stanowiących namiastkę akt.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Znasz Tomasza Szmydta, a powiem ci kim jesteś
Opinie Prawne
Szewdowicz-Bronś, Małecki: Zbudujmy przejrzysty nadzór nad służbami specjalnymi
Opinie Prawne
Jerzy Kowalski: Szambo… szambu nierówne
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt – sędzia, wariat czy szpieg?
Opinie Prawne
Isański: Podatek dochodowy od spadku i darowizny? Dlaczego prawo tego zabrania