Przeszukanie transmitowane na żywo w TV, to nowe osiągnięcie polskiej prokuratury i ABW. Dowód niekompetencji, czy świadoma prowokacja? Nie wiem? Czas pokaże. Na dzisiaj, zachęta do ogólnopolskiej draki w niespotykanej skali?
W dzień po próbie przeszukania pomieszczeń redakcji „Wprost", połączonej z próbą siłowego odebrania dziennikarskiego laptopa, Naczelna Rada Adwokacka wezwała Prokuratora Generalnego RP do niezwłocznego podjęcia działań zapewniających przestrzeganie praw obywatelskich i obowiązującego prawa. Zawartość uchwały uprawnia twierdzenie, że Naczelna Rada Adwokacka uważa, że prawo zostało złamane przez prokuratorów, którzy chcieli zabezpieczyć nośniki informacji, będące dowodem w prowadzonym śledztwie, znajdujące się – jak można domniemywać – w posiadaniu dziennikarzy tygodnika „Wprost". Jestem odmiennego zdania, a sam apel uważam za głęboko nieuzasadniony. Uważam zresztą, że skoro śledztwo jest w toku, NRA nie powinna występować w roli cenzora.
Relację miedzy prokuraturą i adwokaturą są dość szczególne. Podobnie jest z relacjami konkretnych przedstawicieli obu zawodów, którzy - biorąc udział w tych samych czynnościach procesowych - aktywnie kształtują wizerunek szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości. Kończymy te same uniwersytety, ale później nasze drogi rozchodzą się. Na co dzień odmiennie interpretujemy te same przepisy i fakty, że o wartościach nie wspomnę. Nie zmienia to faktu, że - mimo istniejących podziałów - powinniśmy tam, gdzie to możliwe, szukać wspólnych mianowników.
W błyskawicznie podjętej uchwale NRA, jest wiele sloganów o wartościach i niewiele o prawie. W rezultacie uchwała brzmi jak lament krzywdzonego, który o procedurze karnej ma niewielkie pojęcie. Bo choć byliśmy świadkami niespotykanej, wręcz żałosnej nieudolności i nieporadności kilkunastu funkcjonariuszy publicznych, żadnego prawa w zakresie podstawy prawnej i celu przeszukania, a także tajemnicy zawodowej dziennikarza, nie złamano. Jeśli Koledzy z NRA uważali, że było inaczej, naruszone przepisy należało wskazać w uchwale.
Oglądając telewizyjną transmisję z przeszukania i towarzyszącej im przepychanki, też poczułem się zagrożony tyle, że z zupełnie innego powodu. Jak tu się nie bać, gdy osoby odpowiedzialne za moje bezpieczeństwo, są tak radośnie niekompetentne? Dlatego, gdyby lament podniesiono w tej sprawie – moim zdaniem sposób przeprowadzenia czynności przeszukania nosi znamiona prowokacji – gratulowałbym Kolegom z NRA roztropności. Kilkunastu chłopa na schwał, nie dość, że nie potrafi zabrać laptopa, po który przyszli, to jeszcze zostawia w rękach potencjalnego podejrzanego sprzęt, który mieli wykorzystać, przeprowadzając czynność procesową.