Reklama

Szwecja o zamachu na redakcję „Charlie Hebdo" w Paryżu

Brutalny zamach na redakcję „Charlie Hebdo" w Paryżu potępiono w Szwecji jednym głosem. Hasło „Je suis Charlie" rozległo się tu na ulicach, rozniosło w mediach i w sieci z prędkością światła.

Publikacja: 25.01.2015 07:15

Szwecja o zamachu na redakcję „Charlie Hebdo" w Paryżu

Foto: materiały prasowe

Szwedzi mieli już perturbacje z przekraczaniem granic satyry. Siedem lat temu artysta Lars Vilks głosił, że wyznawców islamu należy obrażać w sztuce, dopóki się do tego nie przyzwyczają. Mówił, że katolicy się z tym już otrzaskali. Narysował więc karykatury proroka m.in. w postaci psa. Islamiści wyznaczyli cenę za głowę Szweda.Wiele osób broniło wówczas artysty, ale bardzo wielu też wyraziło brak zrozumienia dla sensu deptania czegoś, co stanowi dla wyznawców islamu najwyższe wartości. Oprócz Mahometa Vilks często też rysuje wizerunki Jezusa jako pedofila.

Atak na „Charlie Hebdo" odebrano jako zamach na wolność słowa, ten kamień węgielny demokracji. Żaden bóg czy religia  nie może podlegać wyjątkowi świętości. W prawie bowiem cenzura jest zabroniona. Nienaruszalne jest za to niepodżeganie przeciwko grupom etnicznym i mniejszościom.

„Władza jest najbardziej żałosna, kiedy atakuje satyrę – donosił dziennik „Dagens Nyheter". – 7 stycznia to czarny dzień dla wolności słowa. Terroryści zaatakowali  redakcję satyrycznego pisma i zabili 12 osób. Pracownicy bronili tylko demokracji" – podkreślał dziennik, który także przedrukował na swoich łamach karykatury rysowników kpiących sobie m.in. z pierwszych dni po ataku. Jedna z nich wyobraża zdumionych sprawców zamachu braci Kouachi latających w niebie z anielskimi skrzydłami, i pytających: „A gdzie te 70 dziewic?". I otrzymują odpowiedź: „Są w drużynie Charlie".

Prowokacyjne, bezpardonowe i niewybredne rysunki „Charlie" opisuje też portal szwedzkiego radia. Wśród nich wizerunek papieża Benedykta XVI mocno obściskującego wartownika z Watykanu, ortodoksyjnego Żyda, który całuje nazistowskiego żołnierza i  proroka Mahometa z tekstem „Sto razów dla tego, kto nie umrze ze śmiechu".

Wiele szwedzkich mediów  relacjonuje też, że „Charlie Hebdo" w ostatnim swoim twitterze przed atakiem umieściła wizerunek przywódcy sunnickiej organizacji terrorystycznej Islamskie Państwo Abu Bakr al-Baghdadiego. Dżihadysta podnosi  palec wskazujący na znak jedyności Boga, jednego z fundamentalnych dogmatów islamu, i życzy „przede wszystkim zdrowia na nowy rok".

Reklama
Reklama

Niecałą godzinę później zabito dziesięciu pracowników redakcji.

Wiele uwagi w szwedzkich mediach poświęcono pierwszemu numerowi  pisma po ataku. Na okładce pojawił się wizerunek  płaczącego proroka z tekstem: „Jestem  Charlie. Wszystko wybaczone". Analityk mediów Ester Pollack w telewizyjnych „Kulturnyheterna" wyjaśnia, że przedstawianie wizerunku proroka Mahometa to dla wierzących muzułmanów blasfemia, znieważenie tego, co dla nich święte. Większość z nich może to odebrać jako czystą prowokację. „Aftonbladet", który w tekście „Karykatury tak samo złe jak dowcipy o Żydach" uważa z kolei, że muzułmanin,  który traktuje zakaz rysowania proroka na poważnie, nie może zareagować na przedstawianie jego wizerunków poprzez namalowanie własnej wersji. Ów rodzaj obrony – oczywisty dla nas – jest dla niego nie do przyjęcia i nie stanowi  problemu. Ten powstaje, dopiero gdy wizerunek rysuje niemuzułmanin.

Saad Hajo, rysownik urodzony w Damaszku i  mieszkający w  Szwecji,  mówi, że zamachowcom atak na rysowników się nie udał.  Świadczy o tym nakład numeru po ataku planowany na 5 mln i przetłumaczenie go na 16 języków. Zdaniem Hajo karykatura proroka roniącego łzy na okładce ostatniego numeru jest co prawda złośliwa i prowokująca, ale śmieszna. Zamach na pracowników to dla niego prawdziwy szok i uważa go za historyczną tragedię.  Hajo znał pracowników „Charlie Hebdo" i wspomina, że wyrażali oni niepokój o jego bezpieczeństwo, jako że pochodzi  z Syrii i rysuje karykatury. Reżim syryjski prześladuje bowiem karykaturzystów. Tymczasem nie on padł ofiarą, tylko Francuzi.  Hajo przyznaje, że przekracza w sztuce granice tego, co w sztuce dopuszczalne. Mieszka bowiem w Szwecji, w której panuje wolność prasy i wypowiedzi. Wszystkich form sztuki należy cały czas i  za każdym razem  bronić – głoszą media. Niektórzy twierdzą bowiem, że reakcją na zamach dżihadystów może być  zmiana postawy artystów: większa ostrożność lub wręcz przeciwnie, eskalacja brawury.

Podniosły się też głosy, by nie dopuścić do tego, by zamach w Paryżu spowodował autocenzurę artystów.  Z tego względu w przyszłym miesiącu zapowiedziano zorganizowanie w Sztokholmie manifestacji poparcia dla artystów.

Szwecja miała też inne epizody z karykaturami Mahometa. Zaczęło się od kontrowersji z opublikowaniem ich w duńskim dzienniku „Jyllands Posten". Wówczas to antyimigrancka partia Demokraci Szwecji  ogłosiła w „SD-Kuriren", ich własnym organie, konkurs na narysowanie  najlepszej karykatury proroka Mahometa. Nagrodzony obraz zamieszczono na portalu gazety w lutym 2006 r. Publikację ostro potępiła  Laila Freivalds, szefowa szwedzkiej dyplomacji. Wówczas też MSZ i służba bezpieczeństwa nawiązały  kontakt z administratorem portalu, który usunął go z internetu. Kanclerz ds. praworządności ocenił, że działanie służby bezpieczeństwa  i MSZ nie kolidowało z zakazem cenzury. Uznał jednak, że było niestosowne. Szefowa dyplomacji podała się wówczas do dymisji.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Opinie Prawne
Mariusz Busiło: Sześć grzechów głównych zmian w ustawie o KSC
Opinie Prawne
Marek Kobylański: KSeF, czyli świat nie kończy się na Ministerstwie Finansów
Opinie Prawne
Katarzyna Szymielewicz: Kto obroni wolność słowa w sieci?
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Plasterek na ranę czy prawdziwy lek?
Opinie Prawne
Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama