Ustawodawstwo pod koniec kadencji Sejmu

Na finiszu kadencji w naszym parlamencie dzieją się prawdziwe cuda, z których część będzie się objawiać zapewne jeszcze długo.

Aktualizacja: 10.10.2015 08:55 Publikacja: 10.10.2015 06:00

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Na przedostatnim posiedzeniu przewidziano obszerną listę głosowań – łącznie kilkadziesiąt projektów ustaw i ich zmian. Wiele najeżonych poprawkami wypracowanymi na ostatnią chwilę w komisjach. To ogromna legislacyjna dawka, którą trudno przetrawić nawet najbardziej wnikliwym obserwatorom i recenzentom twórczości naszego parlamentu.

Odłóżmy na bok pytanie, dlaczego Sejm zostawił tak dużo na ostatnią chwilę, skoro spora część tych projektów leżakowała na Wiejskiej od dłuższego czasu, bo jest coś znacznie bardziej niepokojącego. Chodzi o niesygnalizowane wrzutki legislacyjne, które pojawiają się w ostatniej chwili w formie poprawek, nie zawsze określonego autorstwa.

Zakrawa na skandal to, co wydarzyło się podczas prac nad likwidacją bankowego tytułu egzekucyjnego (w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego). Banki nieoczekiwanie otrzymały od posłów drobny prezent. Poprawkę, której treść po przegłosowaniu zaskoczyła nawet przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości. Posłowie uchwalili, że banki w sporach sądowych mają być lepiej traktowane od szarych Kowalskich czy rodzimych przedsiębiorców. Ci bowiem w razie sporu sądowego – co do zasady – wnoszą opłatę sądową w wysokości 5 proc. wartości sporu (od roszczenia o 100 tys. zł będzie to zatem 5 tys. zł). Inaczej miały być traktowane jednak banki. Sejm zdecydował, przyjmując poprawkę posłanki PSL Genowefy Tokarskiej, że opłata sądowa w sprawach o roszczenia wynikająca z czynności bankowych nie może być wyższa niż 1000 zł.

Po fali krytyki, jaką wywołało przyjęcie tego rozwiązania, Senat, do którego trafiła nowelizacja ustawy, nieco złagodził treść tego rozwiązania. W tym tygodniu o ostatecznym jego kształcie zdecyduje Sejm. Niesmak, i to duży, pozostał.

Na tym samym posiedzeniu posłowie głosowali zmiany dotyczące Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zainteresowani przedsiębiorcy nie byli do samego głosowania pewni, co ich czeka. Najpierw pod koniec sierpnia w Sejmie pojawił się poselski projekt przewidujący srogie kary za błędy w rozliczeniach z Funduszem. Po głosowaniu okazało się, że kary już nie będą takie surowe, znacząco obniży się natomiast poziom ulg we wpłatach na PFRON udzielanych przez takich przedsiębiorców swoim kontrahentom. Wolta dokonała się na dwa dni przed głosowaniem, kiedy posłowie PO zgłosili nieoczekiwanie kilkanaście poprawek do ustawy, które w jednej chwili pogorszyły sytuację firm zatrudniających niepełnosprawnych.

Kilka tygodni wcześniej z niejasnych powodów podczas prac sejmowych z ustawy o rewitalizacji wypadł przepis regulujący kwestię budowy sklepów wielkopowierzchniowych. W efekcie hipermarkety w Polsce będą mogły bardziej ekspansywnie wchodzić do miast, budując się w miejscach, w których dotychczas nie wolno było im tego robić.

Usunięcia przepisu nie zauważyli ani posłowie podczas głosowania, ani później senatorowie, którzy nanosili w ustawie poprawki. A gdy sprawa wyszła na jaw, zaczęto o niej mówić w kuluarach sejmowych.

Jak do tego doszło, kiedy i kto wyrzucił przepis, nie wiadomo. Ślady prowadzą do jednej z podkomisji. A zainteresowani tłumaczą, że to wskutek zamieszania, że błąd techniczny.

Tego rodzaju historie jeszcze bardziej zaniżają i tak już niskie zaufanie do najważniejszej instytucji państwa, jaką jest parlament. Bardzo niepokoi, jak łatwo bez dyskusji, debaty, analiz, a co gorsza, jakiejkolwiek odpowiedzialności można przeforsować zmianę korzystną dla np. dużego biznesu. Wracają wspomnienia ze słynnej historii „... lub czasopisma", z tą jednak różnicą, że tamta historia wywołała jednak powszechne oburzenie i krytykę, której skutkiem był upadek rządu.

Czasy się jednak zmieniły. Dziś arogancja wydaje się tak duża, że nikt z uczestniczących w pracach legislacyjnych nie próbuje nawet w sposób przekonujący się z tego wytłumaczyć. Bo i po co. Przecież skoro o pociągnięciu do jakiejkolwiek odpowiedzialności nie może być mowy.

Zapraszam do lektury najnowszej „Rzeczy o Prawie".

Na przedostatnim posiedzeniu przewidziano obszerną listę głosowań – łącznie kilkadziesiąt projektów ustaw i ich zmian. Wiele najeżonych poprawkami wypracowanymi na ostatnią chwilę w komisjach. To ogromna legislacyjna dawka, którą trudno przetrawić nawet najbardziej wnikliwym obserwatorom i recenzentom twórczości naszego parlamentu.

Odłóżmy na bok pytanie, dlaczego Sejm zostawił tak dużo na ostatnią chwilę, skoro spora część tych projektów leżakowała na Wiejskiej od dłuższego czasu, bo jest coś znacznie bardziej niepokojącego. Chodzi o niesygnalizowane wrzutki legislacyjne, które pojawiają się w ostatniej chwili w formie poprawek, nie zawsze określonego autorstwa.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Jeden rabin mówi, że Korneluk, drugi, że Barski
Opinie Prawne
Jarosław Kuisz: Czy sztuczna inteligencja zastąpi neosędziów?