Reklama
Rozwiń

Sądy pośród politycznej burzy - bezstronność sądów podczas kampanii wyborczej komentuje Marek Domagalski

Widzieliśmy właśnie, jak gorączka walki wyborczej narastała z kampanii na kampanię. Przybrała nowe formy i zapewne część tego zacietrzewienia zostanie na pokampanijne miesiące i lata.

Aktualizacja: 15.10.2019 11:46 Publikacja: 15.10.2019 02:00

Sądy pośród politycznej burzy - bezstronność sądów podczas kampanii wyborczej komentuje Marek Domagalski

Foto: Adobe Stock

Same kampanie wyborcze czy szerzej: okres przedwyborczy, coraz bardziej przypominają wolną amerykankę. Rola sądów z kampanii na kampanię maleje i jeśli zapada jakiś wyrok nakazujący sprostowanie, to ginie w falach przedwyborczej propagandy.

Zostawmy na razie kampanie. Ta sytuacja każe zapytać o rolę sądów, o to, czy można je lepiej wykorzystać do studzenia politycznych sporów, a czasem, gdy chodzi także o naruszenia prawa, do zaprowadzenia prawnego ładu.

Nierozwiązywalne, czasem hodowane latami spory z politykami czy osobami publicznymi za pomówienia, posługiwaniem się kłamstwem czy zniewagami, są wyniszczające dla antagonistów ale też, co ważniejsze, dla życia społecznego. Nie wystarczy powiedzieć, że kłamstwo ma krótkie nogi. To tak jakby powiedzieć, że kierowcy między sobą rozwiążą wszelkie problemy na drodze. Na polnej ścieżce może i tak, na szosie już nie. Polityczne spory to centrum życia publicznego, i muszą być jakoś rozwiązywane, łagodzone.

Czytaj też: Spór o sądy zatrzymają wybory - komentuje Tomasz Pietryga

Takich politycznych sporów jest wiele: nie tylko o znieważenie czy pomówienie politycznego przeciwnika, ale też przeciwko prasie, czy wreszcie o konstytucyjność przepisów.

Stąd naturalne pytanie o rolę sądów. Chodzi o to, że kiedy biorą się za sprawy z elementem politycznym, często budzą się obawy o ich bezstronność, i to jeszcze przed wydaniem wyroku. Trybunał Konstytucyjny bojkotuje część opozycji, a część sędziów, na szczęście niewielka, budzi zastrzeżenia części politycznej klasy za manifestowane poglądy polityczne, a czasem za kontrowersyjne orzeczenia.

Czas najwyższy skorzystać ze sprawdzonego mechanizmu sądowego, mianowicie szerszego wyłączania ze spraw sędziów, do których jedna ze stron ma zastrzeżenia w kontekście politycznym. Nawet bez ujawniania zastrzeżeń do sędziego, by go nie deprecjonować. Oczywiście to uprawnienie powinno mieć granicę, aby nie blokowało w ogóle Temidy w określonych sprawach.

Takie składy sędziowskie cieszyłyby się zaufaniem stron sporu, a ich wyroki budziłyby większy respekt. Rozwiązanie nie wymagałoby zmian konstytucji, tylko niewielkiej ustawy. Można je wprowadzić niemal od ręki. Ubocznym efektem pewnie byłoby ograniczenie „politykierstwa" niektórych sędziów.

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Zakazać woreczków na złość Nawrockiemu?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Globalne znaczenie rankingu kancelarii prawniczych „Rzeczpospolitej”
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rady dla następcy Adama Bodnara
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Czy roszczenia wobec Niemiec za II wojnę to zamknięta sprawa?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Deregulacyjna czkawka
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rząd Tuska zabiera się za zaczernianie białych plam