Same kampanie wyborcze czy szerzej: okres przedwyborczy, coraz bardziej przypominają wolną amerykankę. Rola sądów z kampanii na kampanię maleje i jeśli zapada jakiś wyrok nakazujący sprostowanie, to ginie w falach przedwyborczej propagandy.
Zostawmy na razie kampanie. Ta sytuacja każe zapytać o rolę sądów, o to, czy można je lepiej wykorzystać do studzenia politycznych sporów, a czasem, gdy chodzi także o naruszenia prawa, do zaprowadzenia prawnego ładu.
Nierozwiązywalne, czasem hodowane latami spory z politykami czy osobami publicznymi za pomówienia, posługiwaniem się kłamstwem czy zniewagami, są wyniszczające dla antagonistów ale też, co ważniejsze, dla życia społecznego. Nie wystarczy powiedzieć, że kłamstwo ma krótkie nogi. To tak jakby powiedzieć, że kierowcy między sobą rozwiążą wszelkie problemy na drodze. Na polnej ścieżce może i tak, na szosie już nie. Polityczne spory to centrum życia publicznego, i muszą być jakoś rozwiązywane, łagodzone.
Czytaj też: Spór o sądy zatrzymają wybory - komentuje Tomasz Pietryga
Takich politycznych sporów jest wiele: nie tylko o znieważenie czy pomówienie politycznego przeciwnika, ale też przeciwko prasie, czy wreszcie o konstytucyjność przepisów.