Statystyczny Polak nie rozumie języka prawa. Czytając przepisy, o ile po nie w ogóle sięga, gubi się w gąszczu odwołań pomiędzy jednostkami redakcyjnymi, definicjami legalnymi i sformułowaniami, które w potocznym języku znaczą zgoła co innego. Główny adresat przekazu kierowanego przez ustawodawcę nie pojmuje zatem zwykle, co się do niego mówi, czego się od niego oczekuje, pod jakimi konsekwencjami i w jakim trybie.
Statystyczny Polak, jeżeli nie charakteryzuje go ponadprzeciętne szczęście, zdany jest zatem na kontakt z prawnikami, którzy powinni mu pomóc w sytuacjach wymagających wsparcia nie tylko poprzez poprowadzenie sprawy, przesłanie do wiadomości treści składanych pism czy prawidłowe reprezentowanie na rozprawie. Wydaje się bowiem, że rola prawnika nie sprowadza się wyłącznie do wskazanych przykładowo czynności.