Jan Maciejewski: W cieniu czarnych skrzydeł

Jeżeli poszczególne lata otrzymywałyby swoje herby, to nad dobiegającym końca 2020 r. powinien powiewać uniesiony wysoko sztandar Czarnego Łabędzia.

Publikacja: 08.12.2020 21:00

Jan Maciejewski: W cieniu czarnych skrzydeł

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Piszę o nim dużymi literami nie ze względu na jakiś szczególny szacunek czy cześć okazywaną wydarzeniom nieprzewidywalnym i nieregularnym o ogromnej skali i potężnych konsekwencjach, ale ze względu na to, że każde z nich jest jedyne w swoim rodzaju, niepodrabialne

i niepowtarzalne. Termin ten, rozpropagowany przez Nassima Nicholasa Taleba, amerykańskiego ekonomistę libańskiego pochodzenia, zdążył w ciągu ostatnich kilku miesięcy zrobić imponującą karierę. Dość przy tym zaskakującą jak na to, że akurat teraz nie ma z niego najmniejszego pożytku.

Czarny Łabędź jest ważny, liczy się tylko do chwili, aż nie ukaże się na horyzoncie.

Gdy już nadleci, nie ma po co roztrząsać faktu jego obecności. Innymi słowy, utożsamiać pandemię jakiegokolwiek wirusa z Czarnym Łabędziem można było najpóźniej w zeszłym roku o tej porze.

To, co teraz dzieje się wokół tego pojęcia, jego medialna kariera, jest tylko dowodem typowego błędu, jaki zwykliśmy popełniać wobec tego ptaka o nietypowym kolorze upierzenia. Łudzimy się, że je przewidzieliśmy, albo że chociaż byliśmy tego bliscy.

W ten sposób żyjemy w cieniu tych konkretnych czarnych skrzydeł, zapominając, że nieprzewidywalność jest najstarszą i najpewniejszą regułą rządzącą światem.

Czarny Łabędź to tylko wstęp do dużo ciekawszej myśli Taleba. Trójpodziału systemów na kruche, trwałe i antykruche. Te ostatnie nie tylko nie uginają się pod ciężarem nieprzewidywalnych zdarzeń, ale wręcz

z nich korzystają. Oswajają przypadkowość, poddają się działaniu stresu jako najlepszego nauczyciela życia, tworzą warunki do ponoszenia serii kontrolowanych porażek,

z których po każdej system staje się bardziej elastyczny

i mocniejszy. Niemal każdy rodzaj komfortu jest najpewniejszą drogą do upadku – pisał za rzymskim politykiem Kato Starszym Nassim Taleb.

Kolejne Czarne Łabędzie już dawno są w drodze, obrały kurs na obstawione teoriami i ekspertami strefy naszego komfortu. Jedyne, co możemy

z tym faktem zrobić, to sprawić, by ziemia, na której będą lądować, za każdym razem okazywała się bardziej antykrucha.

Piszę o nim dużymi literami nie ze względu na jakiś szczególny szacunek czy cześć okazywaną wydarzeniom nieprzewidywalnym i nieregularnym o ogromnej skali i potężnych konsekwencjach, ale ze względu na to, że każde z nich jest jedyne w swoim rodzaju, niepodrabialne

i niepowtarzalne. Termin ten, rozpropagowany przez Nassima Nicholasa Taleba, amerykańskiego ekonomistę libańskiego pochodzenia, zdążył w ciągu ostatnich kilku miesięcy zrobić imponującą karierę. Dość przy tym zaskakującą jak na to, że akurat teraz nie ma z niego najmniejszego pożytku.

Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił